Artykuły

Gorzów Wlkp. Dzisiaj wielki "Bal w operze"

Premierą "Balu w operze" w Teatrze Osterwy rozpoczną się w sobotę Gorzowskie Spotkania Teatralne.

- To utwór uniwersalny, który opisuje, satyrycznie i skrótowo, pewien porządek polityki. Jakaś władza dąży do maksimum splendoru i wspaniałości. A kiedy je osiąga, to się wali. Następuje apokalipsa, choćby na skalę balu w operze - mówi reżyser Lech Raczak.

"Bal w Operze" to jedno z najważniejszych dzieł Juliana Tuwima. Napisany w 1936 r. poemat jest fantastyczno-satyryczną balladą, w której obraz balu sanacyjnych elit łączy się z wizją świata pędzącego ku zagładzie.

Pełen gniewu, ale też wyrazów uważanych wtedy za niecenzuralne, czy wręcz pornograficzne poemat nie mógł ukazać się w całości przed wojną ze względu na cenzurę. Krążył w odpisach, znały go osoby, którym Julian Tuwim autor go czytał. Dopiero po wojnie ukazał się w odcinkach w "Szpilkach" , a w całości w formie książki dopiero w 1982 r.

Mimo, że jest to poemat, to wirtuozerska polszczyzna, rymy, tupiący rytm, jazz ścierających się sylab sprawiają, że jest to utwór proszący się o realizację sceniczną. I wielokrotnie był wykorzystywany w teatrze.

Na scenę Teatru Osterwy przenieśli go tym razem Daria Anfelli i Lech Raczak. Raczak był długoletnim liderem Teatru Ósmego Dnia. Urodzona we Włoszech Anfelli jest aktorką, a prywatnie żoną Raczaka. Ten duet reżyserski przygotował inscenizację "Balu w operze" już dwa lata temu w Łodzi, przy okazji Roku Tuwima.

- Ten gorzowski spektakl hest podobny, choć są też istotne różnice inscenizacyjne, znaczeniowe, interpretacyjne. Bardziej wyostrzyliśmy przeciwstawienia miasto-wieś, polityka-zabawa, celeberacja. Tamten "Bal..." był inny choćby dlatego, że pierwotnie miało to być widowisko uliczne, ostatecznie wystawione w wielkiej hali wytwórni filmowej, gdzie publiczność niejako jest wplątana w akcję - tłumaczy Lech Raczak.

Przeniesienie na scenę poematu zawsze jednak przedstawia pewną trudność. Twórcy zdecydowali się przekazać całość utworu, jedynie przestawiając fragmenty, dzieląc tekst na postaci, przypisując aktorom, którzy potem te wiersze musieli potraktować jako tekst teatralny. - I nie chodzi o to, żeby ładnie deklamować wiersze, ale znaleźć tę wewnętrzną akcję, która jest już w poemacie, obrazy, dynamikę. To była naprawdę intensywna robota z aktorami, bo tu nie ma gotowych ról, jasnych postaci. Wszystko jest więc bardzo twórcze, również dla aktora - mówi Daria Anfelli.

"Bal w operze" jest ostrą, gniewną reakcją i satyrą Tuwima na rzeczywistość lat 30, nie tylko w Polsce. Publiczność zapewne będzie doszukiwać się w tym tekście odniesienia również do dzisiejszych realiów.

- Ja myślę jednak, że to utwór uniwersalny, który opisuje - satyrycznie i skrótowo - pewien porządek polityki. Jakaś władza dąży do maksimum splendoru i wspaniałości. A kiedy je osiąga, to się wali. Następuje apokalipsa, choćby na skalę balu w operze. Ta opowieść dotyczy więc nie tylko Polski międzywojennej, ale wielu społeczeństw z tamtego czasu i współczesnych.

Nieoczekiwanie, po 25 października doszedł jeszcze jeden wątek. Upada jedna formacja władzy i pojawia się następna.Ten tekst znowu więc zyskał aktualność. U Tuwima jest to też groteskowa wizja apokalipsy,upadku pewnego społeczeństwa. Oczywiście Tuwim wtedy nie przewidywał, że ta apokalipsa będzie aż tak straszna i okrutna, jak ta, która nastąpiła w kilka lat po napisaniu przez niego "Balu w operze". tego nikt nie przypuszczał. Myślę jednak, że ten wątek uniwersalny jest bardzo istotny. Nie szukaliśmy aktualności. Jeśli nawet są, to po prostu same wychodzą z tego tekstu. Aż zadziwiające jest jednak to, jak też język władzy się nie zmienił. Ten język, który opisuje, miejscami wymyśla Tuwim, znów dzisiaj brzmi znajomo - opowiada Lech Raczak.

Tuwim pisząc "Bal w operze" korzystał ze swoich doświadczeń autora tekstów kabaretowych, librecisty, z tradycji warszawskich rewii rozrywkowych. Reżyserzy nie eksponowali tych wątków. Bardziej istotne były dwa światy istniejące w poemacie. Zderzenie splendoru splendoru balu i życia przedmieść, celebracji i codzienności. Bal nie dominuje spektaklu, chociaż oczywiście tego całego widowiska nie da się uniknąć. Jest więc taniec, jest muzyka na żywo.

- Bezpośrednio nie wykorzystywaliśmy doświadczeń alternatywnego teatru. Jak jednak wspomniała Daria, ekspresja fizyczna aktora ma w tym spektaklu duże znaczenie. Dlatego razem choreografem Tomaszem Dajewskim mocno przemęczyliśmy aktorów, jeżeli chodzi o ruch, który w tym przedstawieniu jest podstawą ekspresji aktorskiej - mówi Lech Raczak.

Daria Anfelii zwraca uwagę, że to jednak ciągle jest poemat, wiersz. O tym nie można zapominać, bo wiersz ma rytm, puls wewnętrzny. - Staraliśmy się przez precyzję akcji i tekstu, oddać tę muzykę wewnętrzną. I nie zrobić z wiersza prozy, żeby ten rytm i wspaniałość języka Tuwima, która jest w wierszu pozostała w akcji aktora. To nie jest łatwe zadanie dla aktora, ale wydaje mi się, że ten spektakl jest także poematem, tyle , że granym na scenie. Z muzyką, światłami, scenografią, akcją aktorską - mówi.

Premierą "Balu w operze" w Teatrze Osterwy rozpoczną się w sobotę Gorzowskie Spotkania Teatralne.

Julian Tuwim "Bal w operze", reż. Lech Raczak, Daria Anfelli, premiera w Teatrze im. J. Osterwy w Gorzowie 7 listopada 2015 r.. Muzyka: Paweł Paluch, scenografia: Piotr Tetlak, kostiumy: Natalia Kołodziej, ruch sceniczny: Tomasz Dajewski

Obsada: Michał Anioł, Bartosz Bandura, Beata Chorążykiewicz, Joanna Ginda, Bogumiła Jędrzejczyk, Marta Karmowska, Anna Łaniewska, Jan Mierzyński, Edyta Milczarek, Karolina Miłkowska - Prorok, Kamila Pietrzak - Polakiewicz, Bożena Pomykała - Kukorowska, Przemysław Kapsa, Artur Nełkowski, Krzysztof Tuchalski, Cezary Żołyński.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji