Artykuły

Celowanie w aktora, czyli jak widzom puszczają emocje

"Emocjałki" Grzegorza Kasdepke w reż. Adama Biernackiego w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku. Pisze Monika Żmijewska w Gazetcie Wyborczej - Białystok.

Widzowie pacyfikują aktorów, rzucają w nich poduszkami, żądają całowania. Aktorzy próbują przejąć kontrolę nad spektaklem, ale ten się im na chwilę wymyka z rąk... Tu istotna uwaga: pacyfikująca widownia liczy sobie 4-6 lat.

Taka sytuacja, jaka wydarzyła się podczas premiery spektaklu "Emocjałki" według Grzegorza Kasdepkego w Teatrze Dramatycznym, w pewnym sensie może stać się najlepszą reklamą przedstawienia, w którym w końcu mowa o emocjach. Bo to właśnie emocje stały się pierwszoplanowym bohaterem spektaklu i nieoczekiwanie wzięły górę, i to po obu stronach sceny.

Po jednej - rozzuchwalone dzieciaki, którym spodobało się przekroczenie granicy, poddały się psychologii tłumu, zakrzyczały aktorów.

Po drugiej - aktorzy, którzy na chwilę stali się bezradni, bo trudno dalej prowadzić swoje postaci (a odgrywają przedszkolaki), i jednocześnie bez szkody dla klimatu spektaklu opanować roześmianych krzyczących widzów. To był pewnie też moment, w którym przeleciała im przez głowę myśl o sekretnych talentach pań przedszkolanek...

Wybuch żywiołu

Multimedialny, interaktywny spektakl, do którego w różnym stopniu wciągani są mali widzowie, zawsze stanowi pewne ryzyko, że coś może pójść w stronę, której twórcy nie zaplanowali. Bo co zrobić w sytuacji, w której przedszkolak Rozalka prosi przedszkolaka Bodzia, by ten ją pocałował, Bodzio się krzywi, a tymczasem publiczność (dodajmy - niewiele starsza niż bohaterowie) zaczyna skandować: "Całuj, całuj, całuj!", nakręca się nawzajem, nie słucha, co mówią aktorzy, a gdy nawet do sceny całusa dojdzie, małym widzom to nie wystarczy i dalej pokrzykują, spektakl przerywają?

Albo gdy nieoczekiwanie poduszkami, na których siedzą, zaczynają rzucać w aktorów i dobrze się przy tym bawić? To było kłopotliwe pięć minut, w których aktorom nieco już rzednie mina, próbują sobie radzić z dzieciakami, tymczasem starsi siedzący z tyłu dobrze się bawią całością i jeszcze nie reagują. A dzieciaki są w swoim żywiole.

Z drugiej strony trzeba przyznać, że do owego wybuchu żywiołu nigdy by nie doszło, gdyby mali widzowie na spektaklu nie czuli się dobrze i bezpiecznie. A "Emocjałki" w reżyserii Adama Biernackiego takie właśnie emocje i poczucie beztroski generują - są bowiem widowiskiem sprawnie wyreżyserowanym, pełnym urokliwych scen, humoru i niezobowiązującego klimatu. To, że owa ostatnia kwestia stała się jednocześnie zaczynem do niesfornego zachowania, to już zupełnie inna historia i rezultat różnych okoliczności. Dzień później, gdy na widowni byli już starsi widzowie, w wieku 8-10 lat, nikt władzy nad spektaklem nie próbował przejmować, a bawiono się dobrze.

Płacz z radości, smutny śmiech

Wspomniane kłopotliwe premierowe pięć minut (z których aktorzy zapewne też wyciągną lekcję) nie zmieniają faktu, że najnowszy spektakl Dramatycznego to widowisko sympatyczne, zabawne, w lekki sposób opowiadające o rzeczach bynajmniej nie lekkich. Jak tu bowiem poradzić sobie z emocjami, gdy ma się lat 4, 5, 6 i gdy się pewnych uczuć opanowujących małe serduszko zupełnie nie rozumie? Małe dzieci przeżywają duże emocje, pewnych rzeczy nie pojmują i rozważają je po swojemu: czy można płakać z radości i smutno się śmiać? Czy możemy przestraszyć strach i pokonać wstrętny wstręt? I odpędzić jakieś trudne uczucie?

O tym wszystkim - w miłej, wypełnionej poduszkami i patchworkowymi narzutami przestrzeni - z dwójką przedszkolaków Bodziem i Rozalką rozmawia pani Miłka - przedszkolanka. To właśnie te postaci reżyser wybrał z wielu bohaterów zapełniających "Wielką księgę uczuć" Grzegorza Kasdepkego, która stała się podstawą przedstawienia. Koncentrują w sobie cechy kilku osób z książki, a także zachowania maluchów. Rozmawiają, śpiewają, tańczą, rozważają wspólnie, o co chodzi np. z tęsknotą albo strachem ("który w rzeczywistości jest tak naprawdę naszym dobrym przyjacielem, bo ostrzega nas przed zrobieniem czegoś głupiego"). Czasem marudzą, jak to maluchy, krzywią się nad talerzem marchewki z groszkiem, rzucają w siebie rozgotowanym porem (zabawna scena), boją się potworów, czających się w kątach szafek. Nie brakuje scen doskonale znanych przedszkolakom - leżakowanie, obiadowanie, itp.

Naturalnie i zabawnie

Spektakl jest multimedialny - fantastycznie ożywają w nim prawdziwe rysunki białostockich uczniów, ma swój rytm (m.in. swingujący), sporo w nim nieźle zaśpiewanych piosenek i rymowanek. Naturalnie i zabawnie wypadają aktorzy - Rafał Olszewski (w roli Bodzia z lokiem-irokezem na czubku głowy i garniturku w chmurki), Justyna Godlewska-Kruczkowska (tupiąca nóżką Rozalka) czy gościnnie Dorota Białkowska (uśmiechnięta pani przedszkolanka).

Na spektakl przygotowany w ramach Sceny Inicjatyw Artystycznych Justyna Godlewska-Kruczkowska otrzymała stypendium prezydenta Białegostoku, udało się też otrzymać dofinansowanie od Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego. Dzięki temu spektakl (który wciągnięty został do repertuaru teatru) pokazany zostanie też w 30 placówkach edukacyjnych w regionie (i to za darmo).

W "Emocjałkach" wykorzystane zostały wiersze Danuty Wawiłow i Natalii Usenko. Za wizualizacje odpowiada Michał Mróz (ożywają w nich m.in. rysunki uczniów klasy IIIB ze SP nr 6 w Białymstoku), autorem muzyki jest Konrad Wantrych, kostiumów - Ilona Rechnio (asystentką scenografa jest Jagoda Niewiadomska). Na scenie zobaczyć można patchworkowe tkaniny w wykonaniu Elżbiety Wysockiej, Pajacykowi głos użycza Piotr Szekowski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji