Artykuły

Warto było czekać

Jadwiga Witkiewiczowa, zmarła w 1968 roku, zastrzegła dwudziestoletni okres karencji dla publikacji rękopisów. Minęło dodatkowe siedemnaście lat, ale warto było czekać - pisze Hanna Milewska o "Listach do żony (1923-1927)" Stanisława Ignacego Witkiewicza.

Na rok 1923 wróżka przepowiedziała Witkacemu wielką zmianę w życiu. Nie wątpił, że chodzi tu o małżeństwo, i natychmiast zaczął rozglądać się za kandydatką. Spośród trzech wchodzących w rachubę wybrał poznaną w Zakopanem kuracjuszkę, Jadwigę Unrug, trzydziestoletnią pannę z Warszawy, wnuczkę Juliusza Kossaka i siostrzenicę Wojciecha Kossaka. Oświadczyny miały formę dwóch warunków: 1. dzieci nie wchodzą w rachubę, 2. przyszły mąż zastrzega sobie prawo do swobody. Jadwiga zgodziła się i dziesięć tygodni później, 30 kwietnia 1923, w zakopiańskim kościele odbył się cichy ślub, który Witkacy uważał za uspokajające go definitywne zakorkowanie życia. Związek przetrwał szesnaście lat, do śmierci pisarza. Przetrwał nie tylko na urzędowym dokumencie, lecz przede wszystkim w listach, pocztówkach, telegramach (ogółem 1278 świadectw korespondencji, prowadzonej na ogół codziennie lub co dwa dni).

Dzieje małżeństwa Witkiewiczów poznajemy z męskiego punktu widzenia. Żaden list Jadwigi nie zachował się. W spisanych po latach wspomnieniach wdowa stwierdza: Małżeństwo nasze nie było szczęśliwe. Początkowo nawet było nieźle; Staś chodził rozpromieniony i powiadał wszystkim, że mnie piekielnie kocha, a ja zaledwie go znoszę, i bawiło go to, bo była to zupełnie nowa sytuacja. Taka opinia panowała też powszechnie w kręgu towarzyskim autora Nienasycenia. Jego krok oceniano jako żart, wybryk, przejaw "bzika". Trzydziestoośmioletni Witkacy doskonale wiedział jednak, czego spodziewa się po wspólnym życiu: akceptacji i tolerancji, wsparcia psychicznego, lojalności i szczerości, ciekawej ("istotnej" - jak to nazywał) rozmowy na każdy temat, a także, oczywiście, więzi fizycznej, choć nieopartej na wyłączności. W jednym z pierwszych listów pisał: Chciałbym, żebyś wierzyła mi bezwzględnie i abyś zrozumiała mnie nie tylko w czysto życiowych wymiarach i nie w chwilowych przecięciach, a w całości.

W Jadwidze cenił, że rozumie, co to jest fantastyczność w życiu i poza życiem. Imponowało mu jej arystokratyczne pochodzenie (rodowód niemieckiego rodu Unrugów-Unruhów sięgał IX wieku), a ponieważ nie posiadała posagu, wziął na siebie jej utrzymanie i bez słowa skargi się z tego wywiązywał. W listach skrupulatnie i dowcipnie referuje swoje dochody portrecisty i literata, Jadwiga natomiast świetnie spełnia funkcje jego maszynistki, lektorki, korektorki, a wręcz przedstawicielki w kontaktach z warszawskimi redakcjami. Z tonu listów wywnioskować można, że małżonkowie mają podobne poczucie humoru i podobnie ironiczny stosunek do niektórych znajomych.

Po ślubie Jadwiga zamieszkała w Zakopanem, lecz często wyjeżdżała w odwiedziny do krewnych. Spełniła pierwszy z postawionych ongiś przez narzeczonego warunków. Przerwała ciążę, a mąż sekundował jej na swój sposób w tych ciężkich chwilach: Za powodzenie twojej operacji nie palę już 4-ty dzień i czuję się z tym daleko lepiej. (...) Ciekawym jest, jakich wrażeń doznasz od narkozy. (...) Może Cię właśnie rżną i skrobią w tej chwili. Mój Boże - co bym dał, aby to widzieć!!! Natomiast drugi warunek okazał się nie do spełnienia. Po czterech latach powróciła na stałe do Warszawy. Mówiąc językiem prawa, nastąpił rozkład pożycia w sferze fizycznej. Jadwiga nie potrafiła się pogodzić z romansami męża i choć z rozbrajającą żarliwością zapewniał, że przecież nie rżnie się z inną w łóżku żony, pozostała głucha na jego prośby o powrót: Pogoda cudowna, ale dla mnie wszystko pokryte jest czarną ścierką naszego bezsensownego rozstania. Błagam Cię, zgódź się na mnie takiego, jakim jestem, i nie bierz na smycz. Witkacy zapewnia o stałości uczucia do żony, o tym, że nigdy jej nie opuści, a jednocześnie doprecyzowuje swój "drugi warunek": ...takie słowa jak: konkubina, garsoniera, zdrada, kobiety inne itp., muszą być wykluczone z rozmów. Są to ogniwa łańcucha. Muszę móc chodzić, gdzie chcę, z kim chcę, na wycieczki itp., nie mogę być w przykry sposób inwigilowany i kontrolowany.

Obrazowa metafora smyczy i łańcucha towarzyszy oskarżeniom żony o brak zrozumienia: ...ja mogę ręczyć zupełnie za długowieczne moje przywiązanie do Ciebie istotne, a nie mogę tylko ręczyć za uczucie erotyczne. I to, że Cię kocham, jest zawsze prawdą, tylko nienawidzę Cię wtedy, jeśli stajesz się dla mnie symbolem wyrzeczenia się. Ja się sam mogę wyrzekać dla własnej doskonałości, ale nie mogę tego robić dla kogoś, bo go wtedy nienawidzę. Witkacy proponuje Najdroższej Nineczce spisanie punkt po punkcie rzeczy, których jej zdaniem nie powinien robić. Zamierza podpisać tę listę jako swoisty kontrakt na nowy etap małżeństwa, ponowną próbę bycia razem. Ale po stronie Jadwigi leży jeszcze jedna przyczyna rozkładu związku w sferze fizycznej - prawdopodobna anorgazmia. O tym problemie czytamy we wspomnieniach kobiety: Ja, niestety, mimo pozorów "wampa", byłam pozbawiona temperamentu i o ile lubiłam bardzo całować się i pieścić, że się tak wyrażę "niewinnie", o tyle poważne sprawy nudziły mnie i męczyły, i znajdowałam w nich mało przyjemności, a nie chciałam udawać, że coś odczuwam. (...) z najbardziej ukochanym człowiekiem w moim życiu nie zaznałam prawdziwej rozkoszy fizycznej (...) i dopiero po wielu latach uwierzył, że nie jestem w ogóle 100-procentową kobietą. Mimo to konsekwentnie powtarzał: Nie chcę się z nikim żenić i chcę Ciebie jako żony tego typu na całe życie.

Z pierwszego tomu listów do żony (lata 1923-27) wyłania się postać bynajmniej nie wariata, lekkoducha, świntucha czy libertyna, lecz mężczyzny dojrzałego, mocno stojącego na ziemi, gotowego na kompromis w małżeństwie, ale nie na kompromis w sztuce. Nie należy wątpić w szczerość nadawcy, chociaż Witkacy, wiedząc, że adresatka zapewne listów nie spali, uprzedzał, że o niektórych sprawach nie będzie pisał. Unika "wywnętrzania się", nie czyni z własnej osoby punktu wyjścia i dojścia dla każdej refleksji. Pisze rzeczowo, maksymalnie kondensując relację, widząc w Jadwidze inteligentnego i wrażliwego partnera dialogu zapośredniczonego przez pocztę.

Korespondencja z żoną zajmie cztery tomy Dzieł zebranych Witkacego. Tekst listów przygotowała jeszcze śp. Aniela Micińska, a monumentalne (!) przypisy opracował Janusz Degler. Jadwiga Witkiewiczowa, zmarła w 1968 roku, zastrzegła dwudziestoletni okres karencji dla publikacji rękopisów. Minęło dodatkowe siedemnaście lat, ale warto było czekać.

Stanisław Ignacy Witkiewicz: Listy do żony (1923-1927). Przygotowała do druku Anna Micińska, opracował i przypisami opatrzył Janusz Degler. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2005, s. 500.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji