Artykuły

Dzisiaj: "Turlajgroszek"

XXI Warszawskie Spotkania Teatralne, o wiele skromniejsze repertuarowo w tym roku z braku środków, osiągnęły półmetek i szparko zmierzają w stronę końca. W sobotę 1 lutego obejrzałam "Turlajgroszka'' Piotra Tomaszuka i Tadeusza {#au#396}Słobodzianka{/#}, przedstawienie Towarzystwa "Wierszalin" z siedzibą w Białymstoku.

Mimo że "Turlajgroszek" reprezentuje pewną, dość nb. specyficzną, odmianę teatru lalkowego - to, co obejrzeliśmy i co wcześniej zdobyło już różne nagrody (od głównego wyróżnienia na wrocławskim Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych po laur ufundowany przez pisarkę Marię Nurowską) nie jest bynajmniej przedstawieniem wyłącznie dla dzieci. W ogóle można rzec, iż w odróżnieniu od w jakimś sensie "literackich", na pewno zaś "wyżej zorganizowanych" odmian teatru, jakie reprezentowały spektakle Cricotu 2 i Starego z Krakowa - zarówno "Turlajgroszek", jak i obie prezentacje Gardzienic stanowią warianty, różnej artystycznej miary, "teatru ubogiego".

W "Turlajgroszku" idzie o pogranicze kultury dziecięcej i "dorosłej'', naiwnej oraz bardziej wysublimowanej, moralitetażu i ludowej przypowieści; wreszcie o pogranicze metropolitalnego centrum i białoruskiego ostrowiu wyizolowanego z otaczającego świata na kształt samotnej wyspy. To na niej właśnie, tej nieco niedookreślonej wyspie, rozegra się w "Turlajgroszku'' wiecznie ludzkie misterium zła i dobra. Oto surowy stół z jasnego drewna, natomiast dalej, w głębi, także drewniana ściana, gdzie w wianuszku tandetnie kolorowych żarówek jarzy się złota ikona na białym ręczniku z ludowym haftem. Na tym tle krząta się grupka młodych i jeden starzec, pop prawdopodobnie. Przy wtórze bardzo "dzisiejszej" w swej kiczowatości mieszaniny starocerkiewnych pieśni, jakby kołchozowych czastuszek z pomocą dwu topornie wyciosanych lalek (projekt i wyk. Mirostaw Sołowiej rozgrywają oni ceremonię zalotów wiejskich chłopców do dziewcząt, następnie obrzęd zaślubin, wreszcie urodzin dziecka - którym okaże się tytułowy Turlajgroszek. Nie kochany przez rodziców, którzy wkrótce pozbywają się synka z domu.

Dają go przygodnemu podróżnemu - okaże się nim ostatecznie diabeł - na poniewierkę po targach okolicznych. Odrzucony Turlajgroszek szybko uczy się złodziejstwa i kłamstwa, słowem całej niepoczciwości ludzkiej. I oczywiście odda w finale z nawiązką wątpliwy "dług" oschłości oraz braku serca, jakim wyposażyli go na dorosłe życie jego, było nie było, najbliżsi. Odwaga młodych artystów z "Wierszalina" w miarę trwania spektaklu naprawiających nb. początkowe wrażenie artystycznej nieporadności, surowości - polega na tym, że w swym żarliwym wywodzie nie próbują majstrować żadnej z dość gorzkich prawd o naszej ułomnej naturze, i owszem, pokazują z całą dobitnością, że tak dawniej jak dzisiaj, człowiek, przyciśnięty biedą, wybierze raczej złoto, pieniądz, niż rodzicielska miłość i przywiązanie synowskie. Dlatego jako niezmiennie aktualne brzmi gorzkie zawołanie odepchniętego przez własnych rodziców Turlajgroszka: "Nie pokochali! Boli!"

Jak bardzo taki wstrząs, przeciwko znieczulicy bliźnich i nas samych, jest dziś potrzebny współczesnemu światu, nam wszystkim. Wbrew opiniom malkontentów, a także swoim własnym wątpliwościom (zwłaszcza na początku) uważam, że wybór "Turlajgroszka" do repertuaru XXI WST nie byt wyborem chybionym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji