Artykuły

Biedny Lolo

Po "Uczcie morderców" przyszła ko­lej na "Wieczór zbrodniarzy". Jest to właściwie Wieczór trzech ról i... męczącej elokwencji kubańskiego autora. P. Jose Triana pokazuje trój­kę młodocianych, planujących sprząt­nięcie rodziców. Nic nie zostało nam oszczędzone, bowiem sztuka jest z ga­tunku mocnych. Gdy tylko napięcie słabnie - główny bohater, Lolo, błyska nożami. W tym organizowaniu ro­dzinnego szczęścia dzielnie sekundują mu dwie pannice - Beba i Kuka. Nie wątpimy więc ani przez chwilę, że kuku zostanie zrobione fachowo. Dla­czego jednak młody człowiek chwyta za nóż, a ściślej za dwa noże? Pro­gram wyjaśnia to magicznym słowem-frustracja. Trzeba przyznać, że wizja jest dość przerażająca. Tato do Lola: "Nie garb się" - a frustrat za maj­cher. Mama do Lola: "Nie włócz się z kolegami" - a on szach, mach - i już po mamuni. Bo też sfrustrowany i zakompleksiony typulo aż tryska energią. Co prawda później rozrze­wnia się i ubolewa nad swą dolą sie­rocą, ale nic na świecie nie jest dos­konałe, a szczęście nigdy nie jest peł­ne. Ciarki chodzą po grzbiecie, gdy tak pomyśleć, co mogą wyrabiać z wapniakami zastępy sfrustrowanych Lolów. Szczegóły w codziennej prasie.

"Wieczór zbrodniarzy" napisany zo­stał w modnej konwencji straszenia. Miejscami autor zapomina o tej - wziętej z drugiej ręki - nowoczesnoś­ci. Wtedy wieje ze sceny Matysiakami na grobowo. P. Triana jest śmiertelnie poważny i dowcipy mu nie w głowie. Ani razu nie zaryzykuje zabawnego powiedzenia czy komicznego spięcia. Jest ponad to. Zastraszony i nabolały widz szuka więc za wszelką cenę pretekstów do śmiechu na tych posęp­nych rekolekcjach. Tak było na pre­mierze ze słowem "gówniarz". Cała sala parsknęła zgodnie, ale zaraz wszyscy poprawili się w krzesłach i celebrowali w milczeniu.

Aktorzy pracujący systemem trójko­wym (Łaniewska,Dobrowolska, Da­mięcki) wypadli bardzo dobrze. Może tylko p. Damięcki zbyt pozował - to na Jamesa Deana, to na Borysa. Oczy­wiście, Godunowa.

Nieporozumieniem natomiast jest scenografia. Akcja rozgrywa się prze­cież w mieszczańskim wnętrzu, nie w budzie szmaciarza. Przekład nie zaw­sze przykładny. Za to świetny plakat i opracowanie graficzne programu - dzieło Eryka Lipińskiego. W programie znalazł się wiersz pt. "Jaszczurka zie­lona, długa". Można to śmiało odnieść do samej sztuki. Długie to-to i jeszcze zielone.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji