Artykuły

Wrocław. "Dziady" na Dialogu bez szargania świętości

Zapowiadanego przez organizatorów skandalu wokół "Dziadów" Radosława Rychcika nie było - dowiodła tego także debata, zatytułowana prowokacyjnie "Szarganie świętości". Było grzecznie - zarówno w teatrze, jak i podczas dyskusji.

Bez owacji na stojąco, ale ciepło przyjęła wrocławska publiczność środowy pokaz "Dziadów", spektaklu poznańskiego Teatru Nowego w reżyserii Radosława Rychcika.

Batman i Joe Cocker

Rychcik, który za "Dziady" dostał Paszport "Polityki", zwierzał się ze zmęczenia sukcesem: - To jest jak z melodią, którą się długo słyszy i z którą człowiek się męczy. I która z czasem zaczyna nabierać politycznego wymiaru.

Reżyser używa do Mickiewiczowskich "Dziadów" klucza popkultury - Guślarzem jest Joker z "Batmana", swojego ducha wypatruje nie Pasterka, ale Marilyn Monroe, po gorczycy dwa ziarnka przychodzą upiorne bliźniaczki z "Lśnienia". Zosia, ta od motylka i baranka, ma sportową sylwetkę cheerleaderki, sam Gustaw przypomina młodego Joe Cockera. Złego pana ścigają duchy jego czarnoskórych niewolników, a Rollisonowa to wypisz wymaluj Mammy, czarnoskóra służąca z "Przeminęło z wiatrem".

Jednocześnie Rychcik zawiera w swoim spektaklu hołd dla teatralnej klasyki - monolog Konrada usłyszymy w ciemności, w wykonaniu Gustawa Holoubka, którego głos dobiega z offu. I za chwilę zostaje trafnie zderzony ze słynnym przemówieniem Martina Luthera Kinga.

Popkultura zwycięża

Edwin Bendyk, publicysta "Polityki", który był gościem spotkania, podkreślał, że dla niego poznańska realizacja jest opozycją dla inscenizacji Michała Zadary. - To jest rakieta - mówił o "Dziadach" Rychcika. - Jestem pod wrażeniem tego spektaklu. Zacząłem je oglądać sformatowany zapowiedzią szargania świętości, ale mam wrażenie, że było odwrotnie - ta interpretacja uniwersalizuje tekst i uświęca to, co w nim zawarte. Pokazuje, że Mickiewicz nie był wcale prowincjonalnym poetą, obsługującym wyłącznie nasze narodowe zapotrzebowanie. Nie ma dziś innego nośnika uniwersalizmu niż popkultura. Inne wspólne kody są w zaniku, religia raczej dzieli niż łączy.

Pytany, od czego zaczęła się ta przygoda, Rychcik opowiadał: - Odwróciłem laptop w stronę okna, paliłem papierosa i słuchałem monologu Holoubka z "Lawy". I gdzieś równolegle pojawiło się skojarzenie z czarnoskórymi. Mieliśmy nawet pomysł, żeby powiesić na teatrze wielką broadwayowską tablicę reklamującą "Dziady". Zrobić z tej premiery rodzaj show, hitu. Bo to jest hit - jak tylko zaczęliśmy mówić Mickiewiczem, okazało się, że jesteśmy uzależnieni od tych melodii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji