Artykuły

Kultura na wybory

W programie "Hala odlotów" w TVP Kultura przedstawiciele ośmiu największych partii powiedzieli, co chcą zrobić dla kultury i z kulturą po wyborach. Elżbieta Kruk z PiS powtórzyła zapowiedź finansowania ze środków publicznych tylko tego, co buduje wspólnotę narodową. Tomasz Sommer z partii KORWiN był za całkowitym urynkowieniem kultury - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

Utarło się w naszym kraju, że kultura stanowi margines w przedwyborczych debatach, w przypadku tegorocznych wyborów parlamentarnych jest jednak inaczej. Partie, które mają największe szanse wejść do Sejmu, poświęciły sporo miejsca w swoich programach problematyce kulturalnej, choć niektóre ich propozycje i pomysły jeżą włos na głowie. Pokazała to dyskusja we wczorajszej "Hali odlotów" w TVP Kultura z udziałem przedstawicieli wszystkich komitetów wyborczych.

PiS i KORWiN: finansować mniej czy wcale?

Elżbieta Kruk z PiS powtórzyła zapowiedź finansowania ze środków publicznych tylko tych dzieł, które budują wspólnotę narodową, są pozytywne i nie mają antypolskiego charakteru. Pytana o to, co w takim razie z wolnością twórczą, odparła z uśmiechem, że nikt nie zabroni twórcom tworzyć tego, co chcą, ale niech robią to za prywatne pieniądze. Nie odpowiedziała jednak na pytanie, kto miałby decydować o tym, które dzieło jest "pozytywne i wspólnotowe". - To mi przypomina lata 50., kiedy ministrem kultury był Włodzimierz Sokorski - skomentowała obecna w studiu dyrektorka Muzeum Narodowego Agnieszka Morawińska.

Jeszcze dalej poszedł Tomasz Sommer z partii KORWiN, który zapowiedział likwidację finansowania kultury z pieniędzy podatnika i komercjalizację wszystkich dziedzin kultury. Polityk przekonywał, że wartość każdego dzieła musi wycenić rynek i że dotacje psują wolną konkurencję między twórcami. Przy okazji zdradził się ze swoją ignorancją: sądził, że znany artysta wizualny Zbigniew Libera jest literatem.

Oba te kierunki myślenia: zarówno ideologizacja kultury połączona ze wzmocnieniem państwowego mecenatu, jak i wrzucenie całej kultury na rynek, są równie niebezpieczne. Jeden pachnie cenzurą ekonomiczną (na poświęconej kulturze konferencji PiS w Katowicach krytyczka Wanda Zwinogrodzka zapowiedziała zmianę kryteriów oceny oferty kulturalnej, "żeby zmniejszyć dezorientację odbiorców, nakłonić ich do wyboru propozycji wzmacniających polską wspólnotę"), drugi natomiast oznacza przerzucenie odpowiedzialności za finansowanie kultury na sektor prywatny, który kieruje się innym interesem niż instytucje publiczne.

Kotrola państwa kontra urynkowienie

Polityki kulturalne proponowane przez pozostałe komitety wyborcze mieszczą się między Scyllą ideologicznej kontroli państwa nad kulturą a Charybdą całkowitego urynkowienia. Z wyjątkiem partii KORWiN wszyscy chcą zwiększyć wydatki publiczne z budżetu na kulturę do 2-3 proc., różnice polegają na ich dystrybucji: jedni, jak Zjednoczona Lewica, chcą wzmocnienia roli państwowego mecenatu, inni, jak PSL, chcą lokować środki w samorządach i wspierać kulturę na poziomie lokalnym. Partia Razem jest pośrodku: jej liderzy wypowiadają się przeciwko kulturze wielkich eventów i festiwali i stawiają na mniejsze instytucje, działania u podstaw, edukację i rozwój bibliotek (mówił o tym w wywiadzie dla "Krytyki Politycznej" Adrian Zandberg).

Platforma Obywatelska, Zjednoczona Lewica i Nowoczesna chcą rozwoju mecenatu prywatnego, oferując w zamian odpisy podatkowe. Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO zapowiedziała uchwalenie specustawy o finansowaniu kultury, która ma zachęcać prywatne firmy do finansowania projektów kulturalnych za pomocą odpisów od CIT. Nie ma jednak konkretnych obliczeń, jaki byłby wpływ takich regulacji na poziom publicznych wydatków na kulturę, bo przecież odpisy uszczuplą wpływy do budżetu.

Pracownicy instytucji kultury i twórcy to jedna z najgorzej opłacanych grup społecznych, większość zatrudniona jest na umowach śmieciowych i nie ma ubezpieczeń. Jedną z nielicznych partii zwracających uwagę na ten problem jest Partia Razem, która w ogóle występuje w imieniu prekariatu na umowach śmieciowych. Ale tylko Zjednoczona Lewica ma pomysł, jak rozwiązać kwestię socjalnego zabezpieczenia twórców: Krystian Legierski z ZL podczas debaty w TVP Kultura proponował powołanie funduszu z opłat od urządzeń reprograficznych (kopiarki, drukarki, nagrywarki etc.), z którego opłacane byłyby ubezpieczenia rentowe i emerytalne twórców. Według jego szacunków z tego źródła można byłoby uzyskać ok. 320 mln zł.

Platforma: dostęp do kultury i kontynuacja

Propozycje partii rządzącej? Oprócz nowej ustawy o finansowaniu kultury PO obiecuje m.in. poszerzenie dostępu do kultury za pomocą takich programów jak "Muzeum za złotówkę", powołanie Instytutu Architektury i Urbanistyki, który pomógłby uporządkować chaos urbanistyczny w kraju, oraz budowę Muzeum Historii Polski w Cytadeli Warszawskiej.

Ich program to w gruncie rzeczy kontynuacja dotychczasowej polityki, której symbolami są skutecznie działający Polski Instytut Sztuki Filmowej, sukcesy Instytutu Adama Mickiewicza w promocji kultury polskiej za granicą czy seria spektakularnych inwestycji kulturalnych, jak Narodowe Forum Muzyki we Wrocławiu i siedziba NOSPR w Katowicach.

Słabą stroną jest kwestia ubezpieczeń socjalnych: Śledzińska-Katarasińska nie potrafiła wytłumaczyć, dlaczego PO nie zajęło się tym przez osiem lat. Propozycja PiS, które chce zlikwidować limity w ulgach podatkowych dla twórców (chodzi o 50-procentowe koszty uzyskania przychodu), może skusić część wyborców ze środowisk kultury.

W studiu oprócz wymienionych była także przedstawicielka partii Kukiz'15, ale nie miała nic ciekawego do powiedzenia. W programie rockmana Pawła Kukiza słowo "kultura" nie pojawia się ani razu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji