Artykuły

Pułapka nagości

"Pułapka" w reż. Pétera Gothára w Teatrze im. Horzycy w Toruniu. Pisze Aleksander Nalaskowski w Nowościach Gazecie Pomorza i Kujaw.

Przyznam, że z pewnym niedowierzaniem przeczytałem o "zniesmaczeniu" grupy widzów scenami nagości w wystawianej w naszym teatrze "Pułapce" Tadeusza Różewicza. Padało podobno także słowo "pornografia".

Wszystko byłoby może i warte dyskusji, gdyby faktycznie w spektaklu była nagość. Ja jej nie widziałem. Po prostu - nie widziałem! Widziałem natomiast scenę prowadzenia ludzi na rzeź. Czułem całym sobą jak pozbawieni czci, traktowani jak bydło, "podludzie" idą do komór gazowych. W żadnym momencie nie dostrzegłem anatomii aktorów, ale nadzwyczaj ostro widziałem Auschwitz. W jakiejś chwili zapomniałem, że to tylko teatr i dotknął mnie mój własny odruch ratowania skazańców. Teleportowano mnie za druty podłączone do prądu. Jeśli w tym momencie ktoś widział wyłącznie genitalia to można się nim tylko brzydzić.

W drugiej "pornograficznej" scenie także nie było nagości. Było natomiast upokorzenie kobiety skazanej na emocjonalne konwulsje partnera, była niemożność nawiązania dialogu, nawet za wszelką cenę, widziałem studium międzyludzkich różnic, które tak skutecznie rozsadzają niejedną rodzinę, widziałem dwie, chociaż nie wspólne, tragedie. Obnażono emocje bohaterów i widzów, do bólu pokazano przekleństwo indywidualizmu, będącego często ceną płaconą za geniusz, ale nijak nie widać tam golasów! Jeśli w toruńskiej "Pułapce" ktoś ich widział, to jest ułomny tak samo jak owi poprawiacze, którzy genialnemu Michałowi Aniołowi nakazali domalowanie gustownych szat w sykstyńskiej wizji Sądu Ostatecznego.

Zastanawia mnie, jak można oglądając magiczne przedstawienie toruńskiego zespołu, pozostać na pozycji cenzora? Jak można oglądając wyczarowane przez Kierzkowską, Maciejewskiego, Felczykowskiego, Tchórzelskiego, Podfilipską czy Niakasa postaci-perełki, ograniczać się do oceny kompletności bielizny? Jak bardzo trzeba być ułomnym, aby nie zobaczyć przedstawienia jako wstrząsającej całości?

Jako licealista i student biegałem na wszystkie premiery Teatru Horzycy, przeżyłem 5 dyrektorów, obejrzałem kilka Festiwali Teatrów Polski Północnej, parę Kontaktów. Zachwycałem się każdym dobrze zagranym epizodem, ale po raz pierwszy zachwyciłem się całością. Dlatego, być może, nie rozumiem, w jaki sposób można skarleć do rozmiarów mentalnego gnoma, aby wybierając się na premierę zupełnie niczego nie chcieć rozumieć. A zwłaszcza tego, że nieprzyzwoitość, pornografia i nieobyczajność tkwią zawsze w nas, a prawie nigdy poza nami. Tak samo jak mózg. W ten też sposób okazało się, że nie tylko popularny hipermarket nie jest dla idiotów, ale także niektóre spektakle.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji