Artykuły

Trzecia wizyta Don Kichota

Od czasu, kiedy amerykański musical Leigha i Wassermana "Człowiek z La Manchy"*) osiągnął szczyty światowego powodzenia, minęło wiele lat. Obecnie dotarł on do naszej stolicy. Wprawdzie oglądaliśmy ten musical już dość dawno na scenie Operetki Warszawskiej w wykonaniu zespołu z Bratysławy, który przyjechał na gościnne występy do Warszawy, a później przedstawili ten utwór artyści Operetki Gliwickiej, ale dostępny powszechnie dla miłośników lekkiej muzy stał się dopiero od dnia pokazania się na afiszu teatru muzycznego na Nowogrodzkiej.

Cieszy nas to podwójnie: raz dlatego, że repertuar Operetki Warszawskiej wzbogacił się o nową i wartościową pozycję, jak również dlatego, że scena ta może zaliczyć "Człowieka z La Manchy" do najlepszych chyba osiągnięć w całej dotychczasowej karierze.

To tak, jak z "My fair lady": kiedy autorzy dysponują dobrym librettem, opartym na wartościowych pozycjach światowej literatury; jeżeli potrafią do tego napisać zręczną i łatwo wpadającą w ucho muzykę - na sukces mogą liczyć bezbłędnie. Ten sukces pozornie wydaje się dość łatwy do osiągnięcia: tworzywem dla warstwy dramaturgicznej jest Cervantesowski "Don Kichot"; w muzyce są przede wszystkim trzy tematy, które pozostają w pamięci ("Don Kichot z La Manchy", "Dulcynea" i "Do gwiazd") ale i to wystarczy, aby w pełni usatysfakcjonować słuchaczy. Te trzy arie przewijają się przez całe przedstawienie - tym lepiej, bo łatwiej je sobie utrwalić...

Jest jeszcze jeden walor tego widowiska, walor nieczęsto spotykany na operetkowej scenie: głęboko humanistyczna treść libretta, zamiast ogłupiania widzów, co tak często zdarza się przy wątlutkich fabułach "Baronów Cygańskich", "Hrabinach Maricach" i innych utytułowanych osobistościach operetkowego światka, tutaj pozwala wynieść coś więcej z teatru, niż błahą rozrywkę.

Staranność, z jaką przygotowano tę kolejną premierę, sprawia, że "Człowiek z La Manchy" nie ma w ogóle słabych punktów. Orkiestra gra "jak z nut", świetnie utrzymując tempo, bez potknięć i nieczystości; piękna scenografia, funkcjonalna mimo jedynego planu, ekscytuje wyobraźnię widza, wprowadzając go w świat przygód pana Kichota; taniec ułożony został przez choreografa bez wydzielania go w osobne obrazy, stanowi integralną część całości spektaklu; wreszcie reżyseria Macieja Z. Bordowicza swobodnie operująca tłumami wykonawców, umiejętnie wydobywająca z tego tłumu solistów, plastycznie ukazuje wszystkie ich umiejętności. I znowu: dawno już nie widziałem na tej scenie tak dobrze ustawionych aktorsko śpiewaków, poruszających się i mówiących swobodnie kwestie słowne, co dotychczas stwarzało im największe problemy.

W tej sytuacji i wykonawcy zasłużyli na wysokie pochwały, l to nie tylko ci, którzy otrzymali najtrudniejsze zadania. ale również wykonawcy pomniejszych ról. Cervantes Henryka Guzka był raczej liryczny, bezpośredni, ludzki. Fragment próby generalnej, na której oglądałem Jerzego Sergiusza Adamczewskiego pozwolił w pełni - mimo niedługiej sceny - ocenić wielkie walory wokalne tego wspaniałego barytona, obdarzonego pięknym głosem i talentem aktorskim. Jego postać Don Kichota była bardziej tragiczna, pełniejsza w dramatycznym wyrazie. Obie Dulcyneje - Aldonzy (Hanna Zdunek i Wanda Polańska) godne są wszystkich komplementów: obie były inne, ale obie zarazem ciekawe wokalnie i postaciowo.

Tadeusz Hanusek stworzył umiarkowaną, nie przerysowaną nie potrzebnymi gierkami (co nas tak raziło w innych, wcześniej oglądanych przedstawieniach) postać Sancho; nie mogąc wymienić z braku miejsca wszystkich wykonawców, którzy walnie przyczynili się do sukcesu tej premiery - pragnę wymienić dwie jeszcze osoby - ich udział w tym spektaklu wskazuje na duże możliwości: Magdalenę Falewicz (Antonia) obdarzoną pięknym głosem i Mirosława Ochockiego (Oberżysta), który stworzył ciekawą postać, wykazując duże talenty aktorskie.

"Człowiekowi z La Manchy" można rokować długie powodzenie i tłumny udział widzów na kolejnych spektaklach. Ale nie o to chodzi: Operetka Warszawska nigdy nie narzeka na złą frekwencję. Tym bardziej cieszy, że tym razem udziałem publiczności będzie naprawdę wartościowe i udane przedstawienie.

Oby ten spektakl stał się początkiem przełomu w działalności artystycznej Teatru przy Nowogrodzkiej, na który od dawna czekamy.

*) "CZŁOWIEK Z LA MANCHY" ("Man od la Mancha"). Muzyka ł songi: Mitch Leigh. Libretto: Dale Wasserman. Teksty piosenek: Joe Darion. Przekład: A. Marianowicz i J. Minkiewicz. Kierownictwo muzyczne: Jan Pruszak. Inscenizacja i reżyseria: M. Z. Bordowicz. Scenografia: Otto Axer. Choreografia: W. Gruca. Kierownik chóru: L. Mazurek. Przedstawienie w dniu 23.1.1972 roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji