Mądrość staroindyjska
Po improwizacjach Mickiewiczowskich Teatr Adekwatny sięgnął do staroindyjskiego arcydzieła (z V wieku p.n.e.) "Pieśń Pana" (Bhagawad Gita). I tu, i tam rozmowa z Bogiem, a więc linia konsekwentna. Ale wybór tym razem jest niezwykły. Kto dziś u nas pamięta o tym sanskryckim poemacie? "Pieśń Pana" jest częścią "Mahabharaty", jednego z największych dzieł literatury światowej (największych także rozmiarami, bo liczy 100 tysięcy wierszy). Już samo przypomnienie fragmentów tej epopei (nazwiska tłumacza w programie nie podano) i zasugerowanie jej poetycko-filozoficznego smaku zasługuje na pochwałę.
Jerzy Wójcik dokonał wyboru, ułożył scenariusz i zainscenizował z reżyserską pomocą Magdy Teresy Wójcik to przedstawienie. Postarał się przede wszystkim o odpowiedni nastrój, w którym by mocniej przemówiły nieteatralne, ale nasycone głęboka treścią strofy poematu. Sala zanurzona w półmroku. Z estrady odzywa się muzyka hinduska. Gra czwórka studentów Wyższej Szkoły Muzycznej w hinduskich strojach i na hinduskich instrumentach. Jednostajne rytmy i przejmujące, świdrujące tony towarzyszą bez chwili przerwy całemu przedstawieniu. W powietrzu zapach palonych ziół hinduskich. Gra świateł i cieni stwarza piękne układy czarno-białe. Wszystkie zmysły są zaatakowane. Na tym tle bohater poematu Ardżuna (Henryk Boukołowski) wiedzie dyskurs z Kriszną (Magda Teresa Wójcik) przy wtórze Sandżaji (Witold Nożyński). Dyskurs w dramatycznej rozterce przed bitwą z braćmi, w której trzeba będzie walczyć z ludźmi najbliższymi, dotyka problemów życia i śmierci, konieczności działania, obowiązków człowieka, zdrady i wierności sobie, ujarzmiania namiętności i wartości cierpienia. Ładunek myśli duży, wymaga od słuchacza skupienia, ale wart jest tego wysiłku.