Artykuły

Spalić Marilyn, ocalić Lupę

Krystian Lupa pokazuje hollywoodzką legendę w mo­mencie heroicznej walki o własną tożsamość. Ale bó­stwom mieć bebechów nie wolno. To rozpoznanie ważne dla reżysera, który sam zmie­nia się z artysty w "personę"

W pierwszej części tryptyku reży­ser przyłapuje Marilyn (Sandra Korzeniak) na próbie ucieczki. Za­grzebana w wielkiej opuszczonej hali zdjęciowej bogini seksu po raz pierwszy próbuje przyjrzeć się so­bie bez kamer i reflektorów. Pró­buje dotrzeć do takich sfer intym­ności, które nie zainteresowałyby paparazzich. Chce się dowiedzieć, czy jest prawdziwą artystką. Chce się dowiedzieć, czy jest prawdzi­wym człowiekiem.

Marylin chce być Gruszą

Ku irytacji swojej trenerki Pauli Miller (Katarzyna Figura), żony Lee Strasberga, Marilyn wraca do pomysłu, by zagrać Gruszeńkę z "Braci Karamazow". Co gorsza, pragnie grać szczerze, ekshibicjonistycznie, bez stylizacji na rosyj­ską rodzajowość. Czepia się sceny, gdy pijana, wyrwana z tańca Gru­sza odsyła na chwilę ukochanego Mitię, by samej przyjrzeć się swo­jemu przegranemu życiu. Swoim emocjonalnym, egzystencjalnym bebechom. Gwiazda komedii, ko­medyjek i dramacików też by tak chciała. Próbuje monolog Gruszeńki bez końca, do zwariowania, cicho, sennie, histerycznie, nudno. Ale bóstwom mieć bebechów nie wolno. W tym rozpoznaniu kryje się groza i brutalność stworzone­go przez Lupę obrazu. Marilyn nie ma prawa istnieć prywatnie, prze­żywać kryzysów twórczych, roz­trząsać nieszczęśliwej miłości do byłego męża Arthura Millera.

Stworzona z wyobraźni

Kolejni odwiedzający ją w samot­ni opiekunowie i przyjaciele wy­magają od niej bezwzględnego po­słuszeństwa jej medialnemu wize­runkowi. "Ty nie rozumiesz, kim jesteś - jesteś ważniejsza od Chry­stusa, musisz coś dać światu" - tłu­maczy Paula. Psychoanalityk Greenson (Władysław Kowalski) zabrania jej narzekać na idiotyzm roli, jaką dostała w najnowszym filmie. Dla epileptycznego młode­go strażnika (Marcin Bosak), któ­ry przychodzi patrzeć, jak śpi w stercie ubrań, pościeli i papie­rów, aktorka pozostanie tylko sen­ną seksualną fantazją. Nawet naj­bliższy jej z pozoru fotograf Andre de Dienes (Piotr Skiba) nie ma czy­stych rąk. To stworzone przez nie­go portfolio przyczyniło się kiedyś do zmiany ambitnej słodkiej Nor­my Jean w legendę, zaszczutą celebrytkę, własność tłumu. Odwie­dzając Marilyn po latach, przyglą­da się więc ofierze własnego eks­perymentu. I ani na chwilę, piesz­cząc pędzlem do makijażu, tuląc, nie przestaje "tworzyć gwiazdy", fotografować. Patrzy na nią z czu­łością i fascynacją reportera odwiedzającego własne dziecko w hospicjum. Ból, cierpienie i żal - oczywiście, ale z drugiej strony co za obrazy.

Życie czy iluzja

Spektakl jest także zapisem walki, jaką toczy z Marilyn Sandra Korze­niak. Aktorka w aktorce, legenda w dziewczynie, wamp w profesjo­nalistce. Monroe wylewa się z niej, tak jak Grusza wylewa się z Mari­lyn. To przypomina, że nie tylko MM jest tu poddana zbiorowej prze­mocy Poszkodowana jest także jej odtwórczyni, którą nieuchronnie będzie się odtąd porównywać z pierwowzorem, taksować wymia­ry stawiać oceny z seksapilu. Ale Korzeniak wydobywa z Marilyn nie blond kokietkę, ale człowieka, który doświadcza niespodziewanie bolesnej, porażającej chwili samo­świadomości. Cierpi. Panikuje. Miota się. Próbuje uwodzić otocze­nie w poszukiwaniu ratunku. Pró­buje zrozumieć, co znaczy być czło­wiekiem, przyglądając się dziwne­mu strażnikowi. Próbuje opanować strach dziesiątkami mikrostrategii obronnych: malowaniem ust, krzy­kiem, zmianą sukni, odgrywaniem dziwki. Pragnie zdjąć wreszcie ma­skę personę, otrząsnąć się z wize­runku, ale gdy tylko się jej to uda­je, wciąga ją ze strachu z powrotem. W onirycznej scenie końcowej Ma­rilyn zostaje złożona przez tłum w całopalnej ofierze. Płonie jak ta­śma filmowa w starym projektorze, jakby zawsze była tylko iluzją.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji