Artykuły

Melancholia i śmiertelne seanse (nie)pamięci

Pisząc "Feinweinblein", Murek rozpina swoją wyobraźnię pomiędzy historycznym dokumentem i groteską, tworząc rodzaj ciemnej baśni - o dramacie Weroniki Murek pisze Anna Zalewska-Uberman w miesięczniku Teatr.

Przez "Feinweinblein" płynie czarny nurt dwudziestowiecznej historii. Akcja utworu rozgrywa się tuż po wojnie, w latach pięćdziesiątych, w okresie stalinowskiej dyktatury i rozkwitu siermiężnego socrealizmu. Natomiast rzeczywistość wojenna jest stale uobecniana w rozmowach bohaterów. W czwartej scenie dramatu padają nawet takie słowa: "Żeby wojna wróciła, żeby znów coś się działo". Tęsknota za wojną, pozornie niezrozumiała, patologiczna i irracjonalna, jest kołem zamachowym tekstu Weroniki Murek.

Tytułową postać Feinweinbleina pisarka zapożyczyła z legend śląskich. Już samo brzmienie tego słowa ma wywoływać niepokój i grozę u czytelnika. Zjawieniem się owej tajemniczej postaci Świetlicowa straszy swojego nieposłusznego syna, dmuchającego w hura-rurkę. Feinweinblein to w dramacie emanacja zła, które przenika świat dramatu.

Tekstowe aluzje umożliwiają osadzenie akcji sztuki Murek na Śląsku, skąd zresztą pochodzi autorka. Wspomina się o Hindenburgu (dzisiejsze Zabrze), a przede wszystkim wielokrotnie mówi o "niesympatycznej gębie Adenauera", kanclerza Niemiec, któremu po dziś dzień nie wszyscy Ślązacy wybaczyli podpisanie paktu zatwierdzającego nienaruszalność granic na Odrze i Nysie Łużyckiej. Adenauer, obsesyjnie tropiony przez jednego z bohaterów, nie jest jednak w dramacie postacią historyczną, ale groteskową figurą władzy. Intencją autorki było bowiem ukazanie procesu "tasowania się świadomości" ludzi odizolowanych od świata, pozbawionych poczucia czasu, miejsca i narodowej tożsamości, zawieszonych między Polską a Niemcami. Rozbita podmiotowość bohaterów "Feinweinblein" zdradza katastrofę, której doświadczyli, i czyni z nich nikomu niepotrzebny element ludzki, jakiś postnuklearny odpad, który wylądował na śmietniku Europy.

Wymyślona przez Murek społeczność tworzy specyficzny mikroświat. Świetlicowi, Knauerowie, Sadownicy, Petent, nauczycielki i dzieci to niewykształceni, zakompleksieni plebejusze, będący ofiarami propagandy - najpierw niemieckiej, a teraz sowieckiej, którzy nie potrafią wyjść z codziennego marazmu, wegetując od lat w szarej, niezmiennej rzeczywistości. Ci ludzie bez ojczyzny, rozdarci między traumatyczną przeszłością i niewiadomym jutrem, pragną czegoś radykalnego, silnego impulsu, który odmieniłby ich jałową egzystencję. Nawet marzenia bohaterów "Feinweinblein" są skrojone na miarę ich kalekiej kondycji. Świetlicowa fantazjuje o pracy w teatralnej szatni i zdjęciu w gazecie "z wajchą lub kombajnem przy twarzy". W chwili śmierci pragnęłaby też "czymś dobrym się udławić", na przykład "serniczkiem Izaura".

Bezruchowi życia zostaje w utworze przeciwstawiona dynamika wojny, wyraźnie idealizowanej przez postaci dramatu. Staje się ona dla nich symbolem lepszego świata, w którym panowały jasne zasady. Jedyny ferment w ich obecne życie wnosi radio, którego dźwięki mieszają się w sztuce z głosami bohaterów. Odbiornik radiowy jest dla nich mrocznym obiektem pożądania, z którym związana jest w dramacie wstrząsająca historia: w czasie wojny małżeństwo Knauerów wymieniło swoje chore dziecko na radio. Konstruując przeszłość swoich bohaterów, Murek nawiązała do programu masowych eutanazji ludzi upośledzonych, który w latach 1939-1944 realizowany był w III Rzeszy. Impulsem do rozpoczęcia Aktion T4, czyli eksterminacji chorych dzieci i dorosłych, był list niejakiego Knauera wysłany do kancelarii Hitlera. Autor listu prosił, aby niemowlęciu, które urodziło się niewidome, z niedorozwojem stopy oraz bez przedramienia i z wrodzonym idiotyzmem, udzielono łaski śmierci. Dziecko zostało najprawdopodobniej zabite zastrzykiem1. Pisząc "Feinweinblein", Murek rozpina więc swoją wyobraźnię pomiędzy historycznym dokumentem i groteską, tworząc rodzaj ciemnej baśni, w którą wpisuje melancholijny refren wypowiadany głosem dziecka: "Jest jedno lekarstwo na śmierć, liście polnej babki". Niewykluczone, że dochodzi on już z zaświatów.

Ów tajemniczy głos w końcu milknie. Koniec wojny niczego nie zmienia, bowiem czas w utworze "Feinweinblein" ulega zawieszeniu. Ofiary i świadkowie hitlerowskiej eugeniki nadal poddawani są przez władzę nieetycznym eksperymentom. W radiu mówi się o "stosowaniu samolotów w gospodarstwie wiejskim". Spiker radzi także, "żeby roślinność hodować za pomocą pedagoga, a nie Boga", stosując modyfikację genetyczną ("skrzyżowanie dyni z melonem"). Stalinowska władza, badając "zagadnienie wzajemnych wpływów", zajmuje się nie tylko uprawą roślin, ale społeczeństwa, utrzymując ludzką zbiorowość w stanie nieświadomej wegetacji. Najważniejszym narzędziem propagandy było w tych czasach radio, które stale odzywa się w dramacie Murek. Emitowane są w nim pogadanki o przemyśle państwowym, lekcje pływania i groteskowe porady, jak chować zmarłych: "w butach czy bez"... Do uszu bohaterów zaczyna dobijać się "zła pamięć".

W Feinweinblein radio okazuje się przedmiotem materialnym i zarazem metaforycznym. Drewniana skrzynka z gałką do kręcenia, z której wydobywają się fragmenty audycji przerywanych eksplozjami szumów i trzasków, staje się dla Knauerów samowyzwalaczem pamięci. W swoich lapidarnych rozmowach, pełnych niedomówień i niedorzeczności, rodzice stopniowo ujawniają długo skrywaną, bolesną tajemnicę:

KNAUER: Nie podlegał próbom pracy.

KNAUER: Państwo nie jest pielęgniarzem, tak przecież pisali.

KNAUEROWA: Nie jest pielęgniarzem.

[...]

KNAUEROWA: Bo czy to nasze dziecko? Czy to można wiedzieć?

KNAUER: I radio dawali. (cisza)

[...]

KNAUEROWA: Aleśmy się bali, że nam książkę dadzą, ale dali radyjko.

[...]

KNAUER: Nimśmy się pomiarkowali, że są różne kurki, co to je można w te i wewte przekręcać, tośmy słuchali tego radia bardzo, bardzo cicho. Ja wiem? Tak blisko. Trzepotanie takie.

KNAUEROWA: Jak się słucha serca.

KNAUER: Przyciskając do ucha.

KNAUEROWA: Biorąc na ręce, dociskając do ucha.

Radio rozwiązuje Knauerom języki. Zepchnięte w sferę przemilczeń dawne czyny i związane z nimi, nieskutecznie wypierane emocje, dochodzą do głosu. Knauerowie nie pochowali wydanego na śmierć syna, nie przeżyli żałoby, dlatego ciągle wpatrują się w przeszłość jak w otwartą ranę. Katarzyna Bojarska tak charakteryzuje tego typu sytuację: "Żałoba jest formą przezwyciężenia wielkiej straty, tym, co może przeciwdziałać cyklowi melancholijno-maniakalnemu i pozwolić na rozpoznanie Innego [...]. W żałobie możliwe jest rozpoznanie straty, jak również świadomość odróżnienia się od utraconego obiektu, a także pamięć i szacunek dla niego. Żałoba pozwala podmiotowi żyć w stanie nieokaleczonym. Melancholia w przeciwieństwie do żałoby wywołuje rodzaj zawieszenia, stałej nerwicy "ja", uporczywe poczucie winy moralnej"2. Można powiedzieć, że radio zaczyna pełnić w życiu Knauerów rolę "aleatorycznej maszyny psychicznej, maszyny nieświadomości"3. Bohaterowie nie traktują go jak zwykłego przedmiotu. Mówią o radiu pieszczotliwie, z czułością, jak o zmarłym dziecku.

We wnętrzu tych ludzi uruchamia się psychologiczny "mechanizm przeniesienia", awaria odbiornika staje się bowiem dla Knauerów tragedią, ponowną utratą, kolejną traumą, którą trzeba będzie zagłuszyć i zagadać. Ukazując mechanizmy sterujące pamięcią i historią, Murek znajduje adekwatny język odzwierciedlający nielinearność pamięci i jej wrodzoną skłonność do fałszowania i deformacji zdarzeń. Język, dodajmy, precyzyjny i skondensowany, wyprowadzony z chaosu mowy potocznej, oparty na elipsie i powtórzeniu, zdradzający strukturę magnetofonowego nagrania czy - audycji w radiu. W "Feinweinblein" płyną potoki słów, jak Bernhardowskie logoree, bezduszne, nawracające, nieodporne na myślowe natręctwa i obsesje.

Bohaterom "Feinweinblein" towarzyszy nieustanne poczucie egzystencjalnego i metafizycznego zagrożenia. Tych atawistycznych lęków nie są pozbawione nawet dzieci, które zamiast wesołych obrazków rysują szubieniczki, przewidując niejako samobójczą śmierć swojej nauczycielki. "To jest, dzieci, życie. Tutaj wreszcie coś się stało" - mówią dorośli, spoglądając na trupa kobiety w wiejskiej świetlicy. Śmierć, podobnie jak wcześniej wojna, pozwala bohaterom na chwilowe wyjście z impasu i pozbycie się napięć. W finale dramatu jeden z Sadowników przynosi długo oczekiwany przez wszystkich list "z komitetu dawnego chorób zajmujących". Granat ponownie zostaje odbezpieczony.

1. Zob. Akcja T4; źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Akcja_T4.

2. Katarzyna Bojarska w swojej pracy Historia zagłady i literatura (nie)piękna. "Tworki" M. Bieńczyka w kontekście kultury postraumatycznej przytacza m.in. poglądy Dominicka LaCapry (jednego z badaczy Holokaustu), powołującego się w swoich analizach między innymi na Freudowskie kategorie żałoby i melancholii ("Pamiętnik Literacki" z. 2/2008, s. 91-92).

Zob. E. Godlewska-Byliniak, Teatr radio-logiczny Tymoteusza Karpowicza, Warszawa 2012.

***

autor / Weronika Murek

tytuł / Feinweinblein

publikacja / "Dialog" nr 7-8/2015

Weronika Murek (1989)

urodziła się w Bytomiu. Absolwentka WPiA Uniwersytetu Śląskiego, aplikant adwokacki. W roku 2014 jej dramat Obiadek przewlekły znalazł się w półfinale Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej. Laureatka dwóch konkursów literackich: konkursu na najlepszą europejską flash fiction ("Uprawa roślin południowych metodą Miczurina", Wydawnictwo Czarne, 2015) oraz VIII Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej ("Feinweinblein", 2015).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji