Klasycy komedii (fragm.)
Nowy sezon teatralny w Warszawie rozpoczął się pod znakiem uśmiechniętej Muzy komedii. Dwaj znakomici potentaci tego gatunku dramatycznego reprezentowani są w tej chwili na dwóch scenach stołecznych: Molier i Fredro.
Teatr Dramatyczny wystawia "Szkołę żon". Ta wspaniała sztuka klasyka francuskiego może posłużyć jako unaocznienie starej prawdy, że w dziedzinie artystycznej ważne jest nie "co", ale "jak". W istocie, cóż bardziej z pozoru wyświechtanego i ogranego, niż schemat fabularny tego utworu, stosowany odwiecznie w każdej nieomal farsie i komedii: niefortunne zabiegi zazdrosnego "opiekuna", trzymającego pod ścisłą strażą młodą i ładną pupilkę, z której pragnie uczynić swoją małżonkę, i w tym celu stara się ją odgrodzić od pokus tego świata i od zetknięcia się z jakimś młodszym od siebie i ponętniejszym rywalem? A jednak geniusz Moliera potrafił nasycić ten banalny motyw taką świeżością, przeprowadzić go poprzez tak dowcipne sytuacje, a nade wszystko tak pogłębić i tak odkrywczo ukazać rysy psychologiczne swoich bohaterów, że perypetie ich wywołują nie tylko naszą niepohamowaną wesołość, ale ujawniają nam i dziś jeszcze - w trzysta lat po powstaniu utworu - nowe, zaskakujące prawdy o naturze człowieka. Arnolf, ów surowy argus i mentor głupiutkiej, naiwnej Anusi, wydaje się nie tylko śmieszny; chwilami jest wręcz tragiczny w swojej żałosnej miłości, w swoim zaślepieniu, które nie pozwala mu zrozumieć, że w dziedzinie uczuć rządzą odrębne, autonomiczne prawa; że miłość nie poddaje się nakazom, ani przesłankom logiki; że jest ptakiem swobodnym i kapryśnym...
Sztuka grana jest bardzo dobrze - zwłaszcza przez odtwórców głównych ról: Jana Świderskiego (który również całość wyreżyserował), jako przewidującego, surowego mentora Arnolfa - tak zdawałoby się, rozumnego i doświadczonego, a tak opętanego swą namiętnością i w rezultacie oczywiście wystrychniętego na dudka; i Janinę Traczykównę, pełną wdzięku i prostoty, nieśmiałą i prostoduszną Anusię, co przecież potrafiła z dziewczęcą przebiegłością pobić na głowę swego pana i władcę. Dowcipną scenografię, żartobliwie nawiązującą do konwencji teatru z okresu Moliera,skomponował w tym widowisku Jan Kosiński.<<<