Artykuły

Myślę, że nie stało się nic

"Ziemia, planeta ludzi" wg Antoine'a de Saint-Exupéry w reż. Darii Kopiec w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Marcin Stroiński na blogu Teatr jest cute.

Aktorzy mają w obowiązkach służbowych granie przed widownią, to grają. Tak się przejawia ich zawodowstwo. Ale widzowie nic nie mają w obowiązkach. Nierówność, można powiedzieć. Ci występują na mocy umowy, a my tak samo umownie siedzimy i bijemy umowne, z uprzejmości brawo. A prawdziwe życie jest bardzo gdzie indziej, gdzie nie trzeba się umawiać. "Ziemia, planeta ludzi" to produkcja etatowa, która powstała, żeby reżyser miał zadebiutowane, aktor wyrobione, a widz - "byte w teatrze". Wszystko się zgadza, mimo że NIE STAŁO SIĘ NIC. Czuć ambicję na "coś więcej", z czego zostaje sama ambicja. DO KOGO oni grają? Reżyserka jest filmowa i chyba zapomniała, że widz, w odróżnieniu od kamery, CZUJE - i że tym razem to do widza gramy. Albo posłuchała się plotki, że w teatrze trzeba sztywno. Doświadczyliśmy tyle, ile we foyer, głównie siedzenia. Proszę się nie bać, to tylko godzinka. Wykonawcy przyszli do roboty, czyli zrobili dużo więcej niż scenograf, który albo jest nieobecny, albo niewidomy. Gołe czarne ściany jako tło dla czarnych stylizacji męskich i papuzich babskich. Sytuację próbuje ratować 1. światło, 2. nazwisko pisarza. Ad 1. Każda scenka "inaczej świecona", ale tak samo mówiona, energia jest stała, to znaczy nie ma jej. Tyle pomysłów, tyle USTAWIEŃ, a wyszło jak zawsze. "Wszystko tępo brzmi, nie naprawdę jakby" (Paweł Demirski, "Bitwa warszawska 1920"), "a tobie się oczywiście podobały światełka? co, podobały się?" (Paweł Demirski, "Tęczowa trybuna 2012"). Ad 2. Opowieść o tym, że trzeba by zbudować dom, spłodzić syna i zasadzić drzewo - z tą wariacją, że na Marsie. Międzyplanetarne podkręcenie lotów z pierwowzoru. Jeśli Czechowa streścimy tak: "Trzy Rosjanki chcą jechać do Moskwy. Nie jadą", to tutaj będzie: "Dwóch Francuzów chce lecieć na Marsa. Lecą". Haha, i tak zaliczą porachę, żeby się w dramaturgii zgadzało. Domu, syna i DŻEWA - nie będzie. Intryga ułożona w tradycyjny foursome, dwie kobiety na dwóch chłopów, ale nie aż tak, żeby wszyscy ze wszystkimi. Zapachniało mydłem, gdy bohaterka Consuelo zrobiła zwrot akcji, mówiąc "jestem w ciąży" (co nieuchronnie prowadzi do "chcę rozwodu" w następnym odcinku). Nie chodzi o to, co ona mówi, bo przecież prawo do ciąży i rozwodu ma, chodzi o to JAK. Też bym wolał w kosmos, gdybym miał taką marudę w domu. Sam byłbym taką marudą, gdyby facet był takim bystrzakiem: "Znowu się modlisz... Wymodliłaś ciętą ripostę", "Ja to nie ty i wiemy to nie od dziś". Porządny teatr mieszczański musi być troszeczkę PIEPRZNY, byleby ZE SMAKIEM - zgrzebna faka faka, jaranie, parę BRZYDKICH SŁÓW, rosół męski (majty i skarpety również mają w czerniach). Soundtrack napożyczany z "American Beauty", "Gwiezdnych wojen" i "Odysei kosmicznej" (i z jakiegoś jeszcze SF-u, czytaj "esefu" lub "sajfaja" - może z "Blade Runnera"). Pożyczanie, samplowanie, remiks - okej, por. Klata, por. Tarantino, ale żeby Straussa w kontekście kosmosu... no JAK MOŻNA? To jak wziąć "być albo nie być" i podpisać "Ola Bilińska". Cecko przynajmniej przerobił na "być albo być może". Piosenka ramowa jeżeli nie w wykonaniu, to przynajmniej w stylu girlsbandu Filipinki. Boże.

**

ZIEMIA, PLANETA LUDZI, Teatr imienia Słowackiego w Krakowie, reżyseria Daria Kopiec, tekst Antoine de Saint-Exupéry z pomocą reżyserki i Elżbiety Chowaniec, scenografia (what?) Daria Kopiec, choreo Jacek Owczarek, kostiumy (what?) Patrycja Fitzet, muzyka (bez komentarza) Ola Bilińska, granie Grzegorz Łukawski, Natalia Strzelecka, Hanna Bieluszko, Rafał Dziwisz. Byłem 13 października 2015.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji