Artykuły

Janda gra Callas

"Maria Callas. Master Class" Terrence'a McNally'ego w reż. Andrzeja Domalika w Och-Teatrze w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.

Wprawdzie to powrót do spektaklu już wcześniej, przed 18 laty, granego przez Krystynę Jandę, ale powrót w wielkim stylu. Jej Maria Callas panuje nad uczniami (i widownią) niepodzielnie, wygłasza rady, uwagi, złośliwości i wskazówki praktyczne tonem nie-znoszącym sprzeciwu, z charakterystycznym przedłużeniem ważniejszych kwestii wykrzyknikiem "aaa!", by podkreślić wagę swoich opinii. Czasem irytuje się byle czym, a to niewygodnym stołkiem, a to brakiem wody do popicia - wszystko jej przeszkadza w sprawnym poprowadzeniu lekcji mistrzowskiej, a bywa, że wyłącza się duchem i rozlicza z własnym złamanym życiem, nieszczęśliwym związkiem z Onasisem i niezaspokojonym głodem gorącego uczucia. Uczniowie, w rzeczywistości młodzi, utalentowani śpiewacy, przechodzą nie lada próbę pod jej okiem, bo to przede wszystkim korygujące oko, a nie ucho kieruje jej podpowiedziami.

Wyszedł z tego spektakl przedni, a mógłby być jeszcze lepszy, gdyby reżyser Andrzej Domalik lepiej zadbał o ekonomię wysiłku aktorskiego - ale tak rozłożył akcenty, też inscenizacyjne (błyskotliwy pokaz wnętrza La Scali, który niczym klamra obejmuje przestrzeń Och-Teatru), że mocniejszy był finał pierwszego aktu niż zakończenia. Ale i tak przedstawienie budzi niekłamany podziw, również dzięki kondycji wokalnej młodych wykonawców, lecz przede wszystkim za sprawą maestrii Krystyny Jandy. To rzeczywiście mistrzowska lekcja sztuki aktorskiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji