Artykuły

Teatr to drzwi do wyobraźni

- Coraz mniej jest w teatralnych pracowniach fachowców, potrafiących zrobić dobrą lalkę. Bo lalka, marionetka, ale również mniej skomplikowana kukła czy pacynka, to są mechanizmy, które trzeba umieć skonstruować. Tak, żeby na scenie mogła sprawiać wrażenie żywej istoty, a aktor mógł nią swobodnie operować - mówi Irena Józefiak, konsultant programowy Śląskiego Teatru Lalki i Aktora "Ateneum" w Katowicach.

Była pani jurorką festiwalu "Katowice-dzieciom" aż 11 razy. czyli we wszystkich poprzednich edycjach. To potężny materiał porównawczy. Czy można powiedzieć, że teatr dla najmłodszych zmienia się tak samo szybko, jak świat wokół nich?

- I tak, i... nie. Zmienia się w tym sensie, że reaguje na wszystko, co dzieci aktualnie interesuje, czym się pasjonują, jakich lubią bohaterów. Ale także na to, z jakimi problemami się zmagają. Teatr nie jest przecież instytucją skostniałą i żeby nawiązać kontakt z widzem, musi się z dzieckiem spotkać w jego świecie. Po drugie, jeśli mówimy o zmianach, my - aktorzy i realizatorzy - coraz częściej sięgamy po nowe środki wyrazu, wykorzystując rozwój techniki do budowania scenicznej iluzji. Często w sposób, o jakim mogliśmy dotąd tylko marzyć. Teatr nie zmienia się natomiast w potrzebie tworzenia magii, tajemniczości, tego "czegoś", co wyzwala w dziecku jego emocjonalność i rozbudza wyobraźnię. Mam wrażenie, że nie oddamy tego pola nigdy. Nie ma z resztą takiej potrzeby i takiego zapotrzebowania. Obserwuję kolejne już pokolenie młodych widzów i z radością dostrzegam, że największym powodzeniem cieszą się te przedstawienia, o których dzieci mówią, że są "czarodziejskie", niezwykłe, "takie inne".

Nie wystarczają im coraz doskonalsze filmy animowane?

- To jest po prostu inna sfera doznań. Prawdopodobnie, równie potrzebna ja k wizyta w teatrze. Zad na jednak gra komputerowa ani najdoskonalsza baśń filmowa, nie rozwinie wrażliwości tak, jak spektakl teatralny. Jeśli ja animuję lalkę, a lalka na oczach dziecka "ożywa", to tworzy się jakiś magiczny trójkąt emocjonalny. Tego nie da się przeżyć w kontakcie z płaskim ekranem telewizora. Cieszy fakt, że dorośli coraz częściej to rozumieją. Na weekendowych spektaklach "Ateneum", gdy rodzice mają więcej czasu, widownia wypełniona jest do ostatniego miejsca.

Dzieci wciąż lubią przedstawienia lalkowe?

- Jeszcze jak! Co ciekawe, wracają do nich także aktorzy. Lalkarstwo, i w ogóle klasyczna animacja, która wymaga zresztą doświadczenia i latami ćwiczonego warsztatu, triumfalnie wracają na scenę. Choć, prawdę mówiąc, nigdy z niej nie zeszły... Mamy natomiast inny kłopot. Coraz mniej jest w teatralnych pracowniach fachowców, potrafiących zrobić dobrą lalkę. Bo lalka, marionetka, ale również mniej skomplikowana kukła czy pacynka, to są mechanizmy, które trzeba umieć skonstruować. Tak, żeby na scenie mogła sprawiać wrażenie żywej istoty, a aktor mógł nią swobodnie operować.

Prowadziła pani z młodymi widzami katowickiego "Ateneum" warsztaty lalkarskie...

- ...i nie mogłam się nadziwić ich popularności. Zdarzało się, że na zajęcia przychodziła nawet setka dzieciaków! A każdy chciał się swoją pracą popisać, zrobić lalkę, a potem ją animować. Proszę mi wierzyć, to był prawdziwy miód na moje serce lalkarki.

Przed nami jubileuszowy. 70. sezon teatru "Ateneum", w którym czuwa pani nad repertuarem i kształtem artystycznym przedstawień. Jakie plany?

- Przymierzamy się do pięciu premier, musimy jednak dobrze skalkulować koszty. Polskie teatry, my też, cienko dziś przędą; takie życie... Na pewno postaramy się jednak zaproponować repertuar dla każdego, jak to się mówi "przedziału wiekowego". Od prostego, opartego głównie na ruchu, scenografii i muzyce spektaklu dla maluszków, aż po przedstawienie dla widzów dorosłych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji