Artykuły

Eunuch na wrotkach, czyli włosko-polska "Włoszka w Algierze"

Obrót sceny o 180 stopni, zmiana planu - obrazy zmieniają się jak na kliszy filmowej. Oto harem, w którym szef eunuchów wykonuje niebezpieczne ewolucje na wrotkach. Mieczysław Mikun (sułtan) markuje jedynie swoją partię, oszczędza głos przed wieczornym przedstawieniem.

W Teatrze Wielkim trwają ostatnie próby przed zapowiedzianą na 5 marca premierą "Włoszki w Algierze" Rossiniego z udziałem włoskich artystów. W operze tej odnajdujemy wszystko to, co możemy żartobliwie nazywać buffonadą á la Rossini. Według opinii wielu krytyków "Włoszka w Algierze" nie tylko dorównuje przyszłemu arcydziełu kompozytora "Cyrulikowi sewilskiemu", ale wręcz przewyższa je.

- Opera ta - mówi Kurierowi włoski reżyser Frank de Quell - przeżywa w tej chwili na świecie wielki renesans. Grana jest na deskach takich teatrów muzycznych jak Metropolitan, La Scala, wkrótce wejdzie do repertuaru Opery Wiedeńskiej. Warto więc teraz przybliżyć to dzieło Rossiniego publiczności warszawskiej.

Cztery ważne partie powierzył Pan włoskim artystom. Czyżby nie wierzył Pan w możliwości polskich wykonawców?

- Bardzo sobie cenię współpracę z polskimi muzykami. Uważam, że dwa tak muzykalne narody jak Polacy i Włosi powinny możliwie najczęściej pracować ze sobą, ponieważ daje to znakomite rezultaty artystyczne. Jednakże wydaje mi się, że nikt tak jak Włosi nie czuje specyficznego stylu komicznej opery Rossiniego. Stąd moja decyzja o obsadzeniu w czterech znaczących rolach włoskich artystów. Takie gwiazdy jak Mariotti, Gatti, Buffoni oraz młodziutka - 19 lat! - wschodząca gwiazda opery włoskiej Cecylia Bartoli to znakomici śpiewacy i ich udział w polskiej realizacji powinien dać bardzo dobre rezultaty.

Krótka obserwacja tego, co dzieje się na scenie, każe przypuszczać, że "Włoszka w Algierze" w Pana reżyserii będzie miała niekonwencjonalny kształt.

- Jestem reżyserem oper, a także filmów. I to nie tylko muzycznych. Chciałbym połączyć w swojej pracy elementy sztuki operowej i filmowej. Dlatego na scenie stosuję wiele elementów wywodzących się z planu filmowego. Współczesne realizacje klasyków powinny być zgodne z duchem czasu. Mam nadzieję, że "moja" "Włoszka w Algierze" będzie przykładem tego, jak powinna być realizowana opera komiczna w nowoczesnej koncepcji.

Przekonamy się o tym już 5 marca. "Włoszkę w Algierze" w Teatrze Wielkim realizują: R. Satanowski - kierownictwo muzyczne, Frank de Quell (Włochy) - reżyseria, B. Kędzierska - scenografia, B. Gola - kierownictwo chóru. Udział biorą: C. Bartoli (Włochy), M. Buffoli (Włochy), Paulos Raptis, I. Kłosińska, M. Hristowa, R. Cieśla, P. Suski, E. Podleś, A. Mariotti (Włochy), G. Gatti (Włochy) i M. Milun. Kolejne przedstawienia (w oryginalnej wersji językowej) odbędą się 7, 8 - bez udziału włoskich gości oraz 9 marca.

W marcu odbędzie się kolejne zagraniczne tourne Teatru Wielkiego. Na trasie występów Karlsruhe, Hanower oraz Luksemburg. W programie "Turandot", "Król Roger", "Manekiny" oraz koncert symfoniczny utworów Szymanowskiego i Brahmsa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji