Trudny Quiz
Przyznaje się od razu: tego quizu nie uda, mi się rozwiązać. Pozornie nic trudnego: na scenie ukazana rodzina buchaltera, taka, jakich jest wiele. Mąż dobry fachowiec mało interesujący, się czymkolwiek poza swym zawodem, żona, młoda córeczka. I oto do tego przeciętnego domu przychodzi dwu nieznajomych z propozycją, by ów buchalter wziął udział w quizie, takim jakie widujemy w telewizji: przy czym obiecują mu złote góry w razie wygranej. Buchalter zrazu nie chce, ale pod wpływem namów żony zgadza się. Wtargnięcie quizu do jego domu rujnuje całkowicie jego życie, pozbawia go pracy, rozkłada mu rodzinę. Ale jednocześnie ów konkurs zagadek wciąga go bez reszty i gdy się sztuka kończy wiemy, że już z tej gry nigdy dobrowolnie nie wyjdzie.
To wszystko? Wszystko.
I oto zagadka polega na tym, gdzie tu jest związek dramatyczny, jaki jego rozwój, jakie rozwiązanie, co mają symbolizować ukazane postacie i wypadki. Jest w tej sztuce znanego już przecież autora dramatycznego Gruszczyńskiego trochę dowcipnych powiedzeń i nawet sytuacji zręcznie podpatrzonych i sparodiowanych. Atuty te wyłowił skwapliwie i wysunął na plan pierwszy reżyser Jan Bratkowski, czyniąc z następujących po sobie, a słabo posuwających akcję naprzód scen - widowisko.
Bratkowskiemu też zawdzięczamy trafną obsadę poszczególnych postaci,jak powierzenie roli bezradnego buchaltera znakomicie ją odtwarzającemu Stanisławowi Jaworskiemu, roli młodziutkiej Laury nie stroniącej od uciech Elżbiecie Czyżewskiej. Trafnie zagrała też panią buchalterową Helena Bystrzanowska, unikając łatwej w tej roli szarży. Zabawnymi, a jednocześnie groźnymi osobnikami, którzy wtargnęli do domu buchaltera, byli Edmund Fetting i Stanisław Wyszyński, a groteskowym staruszkiem Zbigniew Koczanowicz. Skoro jesteśmy przy quizie, niech mi wolno jeszcze będzie zadać parę pytań. Czemu autor dał głównym bohaterom nazwisko Puls, które starym warszawiakom niezmiennie kojarzy się z słynną przez długie lata firmą perfumeryjną? Czemu żona mówi do męża "niech Puls" zamiast nazywać go po imieniu? Po co wprowadzono dwukrotnie pieśniarkę? (Zofia Grabińska). Czy żeby było tak jak w telewizji, czy też po to, by było trudniej zgadnąć? No, i tego quizu nie umiem rozwiązać. Nawet pod warunkiem, gdyby mi wolno było omylić się o sto lat.