Aktorem, i to niezłym, każdy być może - nawet maszynista, nawet... delfin
"Kwestia techniki" w reż. Michała Buszewicza ze Starego Teatru w Krakowie i "Delfin, który mnie kochał" w reż. Magdy Szpecht Stowarzyszenia Kolektyw 1a w Poznaniu i Teatru Polskiego w Bydgoszczy na XIV Festiwalu Prapremier. Pisze Jarosław Reszka w Expressie Bydgoskim.
Po mrocznych i ciężkich dwóch pierwszych dniach festiwalu przyszedł czas na spektakle, na których można było sobie pozwolić na uśmiech. Ba, część publiczności zanosiła się śmiechem.
Czy można zakochać się w delfinie? Nie tak, jak kochamy naszego Azora czy Puszka, lecz tak, jak się kocha człowieka? Okazuje się, że można, ale w Ameryce. Bo to kraj wielkich możliwości. Autentyczne ponoć uczucie, które połączyło delfina o imieniu Peter i jego nauczycielkę angielskiego w eksperymentalnym programie finansowanym przez NASA zainspirowało młodych aktorów z Poznania i Bydgoszczy. Tak powstało performans "Delfin, który mnie kochał" [na zdjęciu]. Na tle zdjęć oceanu i dźwięków wydawanych przez delfiny oglądamy próby oddania poprzez ruch emocjonalnego i intelektualnego związku kobiety i samca delfina. Brać ten eksperyment serio czy z przymrużeniem oka - zależy od poczucia humoru. Kamienne twarze aktorów w tym nam nie pomogą.
Smutny delfin Jan Sobolewski nawiązuje kontakt z biustem swej nauczycielki, Jaśminy Polak. Podskakuje, nie wiedzieć czemu, Angelika Kurowska.
Jeszcze bardziej zaskoczył widzów Narodowy Teatr Stary w Krakowie, przywożąc spektakl w wykonaniu... teatralnych maszynistów. Autentycznych! Panowie w sile wieku - Jarek, Janusz i Mirek - z humorem, ale i z maksymalnym zaangażowaniem, opowiedzieli nam o swej niewidocznej dla widzów pracy. Tudzież o marzeniach i koszmarach (spadająca krata obcina stopy człowiekowi na scenie itp.). "Kwestię techniki" błyskotliwie wyreżyserował młodszy od aktorów o pokolenie Michał Buszewicz.