Artykuły

Kobiety na krawędzi

Gretę, Mariedl i Ernę, bohaterki dramatu "Prezydentki" Wernera Schwaba, łączy samotność i podły los. Marzą o księciu z bajki, dobrej pracy, szczęściu, ale brak im sił, by cokolwiek zmienić. Im bardziej boli je teraźniejszość, tym głośniej mówią o pięknej przyszłości. Gdy jedna z nich rozwiewa te nadzieje, wolą ją zabić, niż pogodzić się z przegranym życiem. O tym, jak stare przyjaciółki stały się zbrodniarkami, mówią odtwórczynie głównych ról.

Erna: W pułapce sprzeczności

BOŻENA BARANOWSKA

Długo nie mogłam się prze­móc, żeby zagrać Ernę. Zna­lazłam u niej dużo cech, które do­strzegam u moich bliskich. Nie chciałam ich demaskować. Ale dzięki Krystianowi Lupie zro­zumiałam, że mam Erny bro­nić, a nie oskarżać ją. Jestem więc jedną z tysięcy udręczonych kobiet, które mijamy codziennie na ulicach. Wiodę marną egzy­stencję. Jako sprzątaczka wycie­ram brudy po innych. Chorobli­wa oszczędność jeszcze bardziej komplikuje moje życie. Eliminu­ję bowiem wszystko, co może mi sprawić radość. Tęsknię za miło­ścią i zrozumieniem. Kiedy Ma­riedl niszczy moją wizję szczę­ścia, dochodzi do tragedii. Mimo to wierzę, że w kategoriach norm moralnych obroniłam Ernę.

Mariedl: Upadła święta

EWA SKIBIŃSKA

Gram najmłodszą z kobiet, uduchowioną i pogmatwa­ną wewnętrznie. Najpierw płaczę pod stołem w kuchni Erny, po­tem odważam się usiąść na krze­śle. Gdy uda mi się coś powie­dzieć, wpadam w euforię. Jestem wierząca i wrażliwa na cudze cier­pienie. Wciąż przywołuję na po­moc Matkę Boską i Boga. Ale w mojej hierarchii najwyżej stoi ksiądz proboszcz, bo to on ocenia moje uczynki. Na co dzień poma­gam ludziom przepychać klozety. Robię to gołymi rękami i jestem z tego dumna. Bywam nieprzewi­dywalna. Najpierw oddaję się ma­rzeniom, a chwilę później nie wia­domo czemu obrażam koleżanki. Wtedy wiara się ode mnie odwra­ca. I nic nie jest w stanie odmie­nić mojego smutnego losu.

Greta: Frywolna poczciwość

HALINA RASIAKÓWNA

Poczucie wstydu jest mi obce, przepełnia mnie niezadowolenie i pretensje do wszystkich. Dźwigam największy bagaż doświadczeń z mężczyznami, miałam dwóch mężów i wielu kochanków. To czyni mnie najbardziej frywolną i wyuzdaną z całej trójki. Rzeczy nazywam po imieniu. Mam ciężki krok i kanciaste ruchy. W gruncie rzeczy jestem poczciwa i stęskniona dobra. Noszę w sobie pragnienie szczęścia, wrażliwość i ból. Marzę o życiu z tym jednym jedy nym, który nie wykorzystałby mnie wyłącznie seksualnie, a pozostał ze mną na zawsze. Mam w sobie coś z niewinnej natury dziecka. Przytłacza mnie panujący wokół chaos. Jestem ofiarą cywilizacji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji