Artykuły

Weekend dramaturga

Wbrew mojemu organizmowi budzę się o siódmej, ponieważ wraz z Jeremim wpadłem w rytm obowiązku szkolnego. Niedziela nie jest wyjątkiem. Za to dziecko w rytm wciąż nie wpadło i śpi jak zabite - Paweł Demirski opowiada Witoldowi Mrozkowi o swoim weekendzie.

Jak się ma wolny zawód, instytucja "piąteczku" nie istnieje. Pracując w teatrze, zawsze czuje się zawiść w obec ludzi, którzy piątek mają, a my go nie mamy. Od września tego roku weekendy zaczynają się dla mnie treningiem piłkarskim mojego sześcioletniego syna Jeremiego. Po treningu siądę do pisania, bo mam trochę zaległości.

Sobota - o godz. 10 meldujemy się z Jeremim na Sadybie, na zawodach piłkarskich organizowanych przez KS Delta. Jeremi wybrał ten klub, bo nazywają się też "Czerwone Diabły znad jeziorka". Nam się podoba, bo to porządny klub sportowy, o niebo lepszy od prywatnych szkółek.

Potem na obiad jedziemy do siebie, do ochockiej filii Heritage (Filtrowa 83). Fajny ogródek, jest jeszcze na tyle ciepło, by jeść na zewnątrz. Po obiedzie pojedziemy do naszego zaprzyjaźnionego Teatru Dramatycznego w Pałacu Kultury i Nauki, by doglądać przedstawienia "W imię Jakuba S.". Mam nadzieję, że mimo braku działań promocyjnych ze strony naszych przyjaciół z Dramatycznego frekwencja jak zwykle dopisze - zapraszamy w sobotni i niedzielny wieczór. Po przedstawieniu schodzimy do Café Kulturalnej, najbliższej mi warszawskiej knajpy, gdzie będziemy świętować 30. urodziny naszego aktora Dobromira Dymeckiego. Dobromir robi się coraz starszy. Nie możemy za bardzo zabradziażyć, bo jesteśmy w rytmie pracy. Mamy duży sentyment do Kulturalnej, bo powstało tam wiele pomysłów wykorzystanych w "Jakubie...".

Wbrew mojemu organizmowi budzę się o siódmej, ponieważ wraz z Jeremim wpadłem w rytm obowiązku szkolnego. Niedziela nie jest wyjątkiem. Za to dziecko w rytm wciąż nie wpadło i śpi jak zabite. To okazja, by nadrobić zaległe odcinki "The Bastards Executioner". Nowy serial twórcy "Sons of Anarchy" to całe mnóstwo koni, mieczy i rycerzy.

Po śniadaniu zajmiemy się z Moniką Strzępką naszą najnowszą i ulubioną zabawką. Odbędziemy próbę naszego zespołu, który nazwaliśmy Czerwone Świnie. Gram na basie, to powrót po piętnastu latach przerwy. Braki w muzykalności nadrabiam przeraźliwie szybką i głośną ścianą basowego dźwięku. Chciałbym też nadmienić, że cały czas poszukujemy perkusisty. Na wymyślaniu hc-punkowo-dansingowych riffów zejdzie nam, jak sądzę, do późnego popołudnia.

A o piątej znów do Dramatycznego doglądać przedstawienia. Na widowni będzie pewna wybitna wokalistka, którą będziemy namawiać do przyłączenia się do Czerwonych Świń.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji