Artykuły

Ubu król, czyli Polacy

Wszyscy, którym opera kojarzy się z czymś śmiertelnie poważnym i okropnie łzawym, powinni TO zobaczyć. "Ubu Rex", opera komiczna Krzysztofa {#au#1590}Pendereckiego{/#} otworzy operowy sezon w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej. Nową inscenizację reżyseruje Krzysztof Warlikowski.

Gdyby pewien francuski gimnazjalista chodzący do szkoły wiek temu lubił swojego profesora, być może inaczej wyglądałaby dziś historia dwudziestowiecznej sztuki. W 1988 roku zbuntowany młodzieniec Alfred {#au#620}Jarry{/#} napisał satyrę na swojego nauczyciela historii, która miała być kpiarskim spojrzeniem na łopatologicznie wpajany przedmiot. Szybko jednak w tej sztuczce dostrzeżono drugie dno. A już dziesięć lat później zwykły sztubacki wygłup - "Ubu król", z ciekawym dla nas dookreśleniem: "czyli Polacy" - traktowany był jako śmiała, a nawet szokująca parodia Napoleona i Szekspirowskiego Makbeta. Jarry stał się w paryskim środowisku postacią kultową. Jego absurdalny, śmiały jak na tamte czasy sposób myślenia zaczął inspirować twórców wielu nowych artystycznych kierunków.

Trzeba przyznać, że ta historia to pomieszanie z poplątaniem. Ojciec Ubu (deformacja imienia nauczyciela Jarry'ego - Herbert) śni wielki sen o władzy. Budzi go żona Ubica, która namawia Ubu do porzucenia nędznej egzystencji i roztacza przed nim uroki władzy. Ubu opiera się krótko. Niebawem zabija króla, zdobywa koronę i terroryzuje parlament. Morduje szlachtę, grabi jej dobra, a potem rusza na wojnę... z carem Rosji. Tymczasem w Polsce ("czyli nigdzie" - jak głosi podtytuł) naród szykuje się do powstania przeciw tyranii Ubu. W finale niedobitki wojsk uzurpatora ciągną przez mroźne, zaśnieżone równiny...

- Takich różnych Ubu, sympatycznych i niesympatycznych, znamy dobrze z historii XX wieku. Z jednej strony są to Stalin, Hitler czy Saddam Husajn, z drugiej Gorbaczow, a z jeszcze innej Wałęsa. Ubu to człowiek, z którego potrafimy się śmiać, ale także indywiduum, którego się boimy - powiedział reżyser w jednym z wywiadów. Tak jak Jarry, kpi sobie z historii i literatury, tak Penderecki w tym nietypowym dla siebie utworze zakpił z opery, z jej klasyków, ale też z samego siebie. Utwór zlepiony jest z co smaczniejszych kąsków gatunku. Obok Wagnera pobrzmiewa Mozart, Strawiński miesza się z Donizettim, Carl Orff z Verdim. Wielość języków i stylów przyprawia o prawdziwy zawrót głowy. Operę, w 70-lecie urodzin i 50-lecie pracy twórczej kompozytora, usłyszymy po raz pierwszy w polskiej wersji językowej. Nowego, współczesnego przekładu specjalnie na użytek tego przedstawienia dokonał Jerzy Jarocki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji