Artykuły

"Impresario" na jubileusz WOK

Wieńcząc czterdziestolecie swojej chlubnej działalności, wystawiła Warszawska Opera Kameralna w zabytkowym teatrze w Starej Pomarańczami - tam, gdzie we wrześniu 1961 roku świetnym przedstawieniem "Służącej panią" Pergolesiego ową działalność rozpoczęła - zapomnianą dziś niemal zupełnie operę komiczną Domenica Cimarosy "Impresario in angustie" (Impresario w opałach), na której rękopis, z odręcznymi poprawkami Józefa Haydna (!), natrafił Stefan Sutkowski pod koniec lat siedemdziesiątych w Bibliotece Narodowej w Budapeszcie.

Był to wybór w jakimś sensie symboliczny. "Ten impresario w opałach - powiada Stefan Sutkowski - to właśnie ja, tworzący przed czterdziestu laty z Joanną i Janem Kulmami, Andrzejem Sadowskim i Juliuszem Borzymem, Warszawską Operę Kameralną. To właśnie ja, po 25 latach tułaczki, budujący w zabytkowym obiekcie z XVIII wieku nowoczesny i piękny teatr jako siedzibę WOK, a następnie organizujący w nim kolejne festiwale operowej twórczości różnych epok, od "Eurydice" Periego z 1600 roku po najnowsze dzieła polskich kompozytorów, a teraz borykający się z coraz większymi trudnościami, finansowej przede wszystkim natury".

Do wspomnianej symboliki nawiązano także w zręcznie i dowcipnie przez Jitkę Stokalską wyreżyserowanym przedstawieniu "Impresaria", gdzie kreujący tytułową rolę Polifema Andrzej Klimczak upodobniony został dzięki stosownej charakteryzacji do... samego dyrektora WOK, a dzielnie pokonujący koloraturowe pasaże w partii kapelmistrza Gelinda Leszek Świdziński przypominał żywo kierującego niegdyś utworzoną w ramach działalności tego teatru orkiestrą kameralną Jerzego Maksymiuka. Najeżoną technicznymi trudnościami partię primadonny Fior di Spina odtwarzała z powodzeniem urodziwa Marta Boberska, której sekundowały godnie Marzanna Rudnicka oraz Dorota Lachowicz jako śpiewaczki Merlina i Doralba, zaś w rolę poety-librecisty Brontolona wcielił się Jerzy Mahler.

Towarzyszył śpiewakom Zespół Instrumentów Dawnych "Musicae Antiquae Collegium Varsoviense". Całość brzmiała więc stylowo, a pod dyrekcją zasiadającego przy klawesynie Władysława Kłosiewicza ujmowały precyzją także kunsztowne sceny zespołowe ze ślicznym kwartetem z I aktu i finałowym kwintetem na czele. Efektowną oprawę scenograficzną zaś zaprojektował Andrzej Sadowski.

Pokazane po raz pierwszy na scenie w Łazienkach Królewskich 12 września przedstawienie nie było jednak polską premierą opery Cimarosy, którą zespół WOK przygotował (zresztą w reżyserii i ze scenografią tych samych artystów) już w latach siedemdziesiątych. Wtedy jednak, nie posiadając jeszcze własnego teatru, prezentował ją przede wszystkim, zresztą ze znacznym powodzeniem, podczas zagranicznych podróży, zaś w kraju dał jedynie, jak wspomina dyr. Sutkowski, dwa lub trzy spektakle. Tym bardziej warto było teraz, przy jubileuszowej okazji, przypomnieć tę uroczą pozycję dawnego repertuaru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji