Artykuły

Warszawa. Przedstawienie uchodźców

- K...! - wysoki mężczyzna w muzułmańskim nakryciu głowy chodzi w kółko i przeklina. - K...! K...! K...! Kiedy oni w końcu podejmą tę p... decyzję! - denerwuje się Arab Mustafa, który czeka na przyznanie statusu uchodźcy. Wczoraj [18 stycznia] w Muzeum Etnograficznym odbyła się próba spektaklu Migrator Theatre (Teatru Migranta).

Sztuka nazywa się "Rasa pieczątek". Tak jej autor Simon Mol nazywa ludzi, którzy znaczą nie więcej niż stempel. Przynajmniej dla urzędników. A tak właśnie jego zdaniem czują się uchodźcy.

Simon Mol sześć lat temu trafił do Polski. Wcześniej z Kamerunu uciekł do Ghany. Jest naczelnym czasopisma "Voice of Exile" ("Głos uchodźcy"), sekretarzem Stowarzyszenia Uchodźców RP i dramatopisarzem. "Rasa pieczątek" to jego pierwsza sztuka, w której bohaterowie tak dużo mówią. We wcześniejszych było zdecydowanie więcej etnicznej muzyki, śpiewu i tańca.

- "Rasa pieczątek" to przedstawienie polityczne - przyznaje Simon Mol. - Politycy traktują ludzi jak liczby. Chcę pokazać, że ich decyzje mają wpływ na prawdziwych ludzi.

W "Rasie pieczątek" grają studenci - Polacy, Afrykanie z Sudanu, Konga, Angoli, Nigerii, jest też Czech. Mustafa tak naprawdę nazywa się Czirkiew Mowlatgiri i nie jest Arabem, ale Inguszem. W Polsce jest od roku. Ma przyznany pobyt tolerowany, ale statusu uchodźcy, tak jak bohater , którego gra, ciągle nie ma. Z rolą miał problem, bo jako muzułmanin przeklinać nie powinien. Upierał się, żeby mówić "kurczę".

- Przerywaliśmy próby i zaczynaliśmy dyskusję. To nie jest profesjonalny zespół, więc z każdym trzeba było osobno pracować - opowiada Mariusz Orski, reżyser spektaklu, który Simona poznał na konferencji o uchodźcach w Londynie.

Dyskusja wybuchła też, kiedy Białorusinka zdecydowanie odmówiła mówienia "Amen" i w przeciwieństwie do Mustafy nie dała się przekonać, że to jest teatr i w teatrze się gra. Większość obsady to amatorzy, jest tylko trzech profesjonalistów. Niektórzy nawet dobrze nie mówią po polsku.

- Mustafa nie chciał się uczyć polskiego. Ale przez trzy miesiące pracy nad spektaklem już widać efekty. Mówi coraz lepiej - śmieje się Nada, która do Polski przyjechała 10 lat temu i choć było trudno dzięki znajomości języków znalazła pracę jako asystentka. Teraz pisze pracę magisterską z zarządzania i marketingu. W "Rasie" gra Liengu, dziewczynę, której teczkę z aktami urzędnicy opasują słowami "Czarna dziura czarnej kobiety".

- Jak to pierwszy raz przeczytałam, byłam w szoku - przyznaje Nada.

- Atutem tej sztuki nie jest jej profesjonalizm, ale prawda. Jest napisana przez uchodźcę, grają w niej uchodźcy i opowiada o życiu uchodźców. Zwraca uwagę na wiele ich problemów i stereotypów, z którymi się spotykają - mówi Katarzyna Romańczuk, aktorka współpracująca z Teatrem Narodowym. W "Rasie" gra Arabkę Aiszę.

Jak zmęczeni wiecznym oczekiwaniem uchodźcy widzą rzeczywistość wokół siebie? Zobaczcie sami. Spektakl będzie można zobaczyć w niedzielę o godz. 18 w Muzeum Etnograficznym przy ul. Kredytowej 1, 16 lutego w klubie Piekarnia, 17 lutego w Ośrodku Działań Twórczych we Włochach, a później w klubie Le Madame.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji