Artykuły

Krystyna Łubieńska: Jestem szczęśliwa, bo mam zwierzęta

- Zwierzę w domu to jest nasz ratunek. Od zwierząt uczymy się radości i szacunku. Prostoty. W mojej rodzinie zwierzę było najważniejsze. W majątku mojego dziadka był zakaz polowań. Dziadek zaczynał wigilijną wieczerzę od dzielenia się opłatkiem ze zwierzętami. Wszyscy cierpliwie czekali - mówi trójmiejska aktorka Krystyna Łubieńska.

"Kochajmy zwierzęta!" - benefis Krystyny Łubieńskiej w Sopocie

Z popularną gdańską aktorką rozmawia Gabriela Pewińska:

Czy kiedykolwiek grała Pani psa, żabę, konia? Hipopotama?

- Hipopotam to byłaby ciekawa rola! Ale niestety. Grałam jedynie kota. I to kota w butach. A na dodatek po francusku. Miałam sześć lat... Czyli całkiem niedawno... (śmiech). Przedwczoraj zaledwie... No, niestety, wszyscy wiedzą, że mam tyle lat, co Wieża Mariacka....

Ale benefis. który odbędzie się w sobotę w Sopocie nie jest z okazji Pani urodzin. Ma tytuł "Kochajmy zwierzęta!". Co to za pomysł?

- Że aktorka o zwierzętach? Ależ pasuje jak najbardziej. Weźmy taki... pegaz. Mitologiczny uskrzydlony koń jest dla artystów symbolem natchnienia. Znakiem poezji, a tym samym teatru. Jak pani widzi, bez zwierząt ani rusz, nawet w sferach wyższych. Za każdym razem, gdy nadarza się okazja, gdy występuję publicznie, przypominam ludziom, jak ważne w naszym życiu są zwierzęta. Że powinniśmy je kochać, opiekować się nimi, służyć im, a jeśli to dla niektórych zbyt wielkie poświecenie, to przynajmniej okazywać im szacunek jako istocie żywej. Wspieram wszelkie inicjatywy na rzecz zwierząt. Mam dyplom honorowego ambasadora schroniska dla bezdomnych zwierząt w Sopocie. W bibliotece czytałam dzieciom "Koziołka Matołka".

Jaki świat się Pani marzy?

- Świat, w którym wszystkie zwierzęta mają swój dom. Wciąż namawiam, by przygarniać psy ze schroniska. Zwierzę w domu przypomina nam, że jesteśmy cząstką przyrody. A jak sobie to uświadomimy, to tę przyrodę bardziej szanujemy. Niestety, jest z nami coraz gorzej. Żyjemy na betonowej pustyni, a betonowa pustynia niszczy nam psychikę. Zabija wrażliwość, piękno w nas. Tacy niewrażliwi jesteśmy okropni. Robimy głupoty względem siebie i świata. Zwierzę w domu to jest nasz ratunek. Od zwierząt uczymy się radości i szacunku. Prostoty. W mojej rodzinie zwierzę było najważniejsze. W majątku mojego dziadka był zakaz polowań. Dziadek zaczynał wigilijną wieczerzę od dzielenia się opłatkiem ze zwierzętami. Wszyscy cierpliwie czekali. Moje dostojne ciotki, całe w perłach, też. A wie pani, że amerykańscy uczeni odkryli, że zwierzę w domu przedłuża życie o 10 lat? Może nawet i odmładza? (śmiech) Ja mam dwa psy...

Nic dziwnego, że nie tak dawno zagrała Pani w Teatrze Wybrzeże czternastolatkę...

- Choć czternaście lat już skończyłam jakiś czas temu... (śmiech). Jak wezmę jeszcze jednego psa, to może zaangażują mnie do roli oseska? Dzięki moim psom naprawdę ubywa mi lat. Jeden to podpłotowiec, bo spod płotu go wzięłam. Drugi ze schroniska. A kiedyś mieliśmy koty. Niezwykły był Filip.

Umiał mówić?

- Naturalnie! Otwierał drzwi, witał gości. Nadzwyczajny kot! Ja jestem szczęśliwa, bo mam zwierzęta. One łagodzą obyczaje. Potrafią wysłuchać. Wnoszą do domu miłość. Bardzo podoba mi się prezydent Słupska Robert Biedroń. Pozwolił wchodzić ze zwierzętami do urzędu. Chwała mu za to! Uważam, że jak jest z nami zwierzę, to człowiek jest lepszy. Inaczej patrzy na świat. Podczas mego benefisu czytane będą "Modlitwy zwierząt" Carmen Bernos de Gasztold, spokrewnionej ze mną, francuskiej pisarki, której pradziadek był Litwinem. W książeczce jest modlitwa jeża, ropuchy, muchy, pająka, psa, wołu, kreta, żółwia, pchły, pawia, ostrygi, kozy, papugi. Mnie wzrusza niezmiennie modlitwa osiołka: "Panie Boże, który kazałeś mi/wlec się po drogach/bez końca,/dźwigać ciężkie jarzmo/bez końca,/i zbierać baty/bez końca!/Daj mi dużo/ odwagi i pogody ducha./Pozwól, by choć jeden raz, ktoś mnie zrozumiał,/żeby nie zbierało mi się wciąż na płacz,/bo nigdy nie umiem powiedzieć tego, co myślę,/i wszyscy śmieją się ze mnie./Spraw, bym natrafił na smaczny oset/i niech mi dadzą czas go zerwać./I jeszcze jedno, Panie, pozwól mi kiedyś/odnaleźć mego braciszka/z betlejemskiej stajenki./Amen".

O co się modlą Pani psy?

- O co? Żebym była zdrowa. Żebym była. Dla nich, dla świata. Trudno o lepszą przyjaźń.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji