Artykuły

Przyjaciele piosenek

"Twój żagiel, ach... zuchwale się podnosi / z dzielnością, igra wśród rozkoszy fal / i spłyną balsamiczne rosy /napełni się ów puchar / w rozkoszy rozchylonych warg" - obrażał moralność pan Beranger takimi słowami, czy nie? A może ów poeta piosenki kpi z uczuć religijnych, sugerując św. Piotrowi, że byle Małgosia może mu ukraść klucze do nieba bram. Żyjący na przełomie XVIII i XIX wieku Francuz był jednak niepoprawny, bo na warsztat wziął nawet władzę, śpiewając wprost, że władcy świata jadą "w rydwanie Głupoty", za te refreny, za rymowa­ne mówienie prawdy poetę piosenki wtrącano do więzienia, z kolei za nie ulica, czyli naród, go kochała.

Po blisko dwustu latach te same piosenki trafiły do małej, piwnicznej sceny wrocławskiego Teatru Współczesnego. Role przy­jaciół pana Berangera za­grali m.in sprzedawca pio­senek Bogusław Kierc, Bo­żena Krzyżanowska jako wyuzdana Bachantka czy Markiza de Pretintaille, Mi­chał Chorosiński, który do­stał chyba najtrudniejsze zadanie zaśpiewania "Ucieczki muz" w prawie jazzowej aranżacji kierow­nika muzycznego spekta­klu Marcina Płazy.

Piosenki Pana Berangera - rozśpiewany i roztańczo­ny spektakl Marty Stebnickiej, przypomina twórczość Woltera francuskiej piosen­ki. Beranger, artysta Paryża kpiący ze świętości, był swego czasu najpopular­niejszym poetą Francji, wprowadzając piosenkę do literatury. Mimo że jego śpiewane wierszyki często dotyczą "marginesu spo­łecznego", nie znalazły się na marginesie, lecz w cen­trum zainteresowania. Tak jak wcześniej utwory Villona, tak jak współcześnie Bo­risa Viana czy Brassensa.

Radosław Kaim nie roz­stający się bębnem, Renata Kościelniak z poduchami przy pasie, Dorota Abbe ja­ko przezabawna Babunia wspominająca erotyczne wyczyny młodości, wresz­cie Włodzimierz Maciudziński, wyprzedający majątek pana B. i dziwnie go przypo­minający - opowiadają niebanalne historie z życia ulu­bieńca francuskiej ulicy. Za pomocą dwudziestu utwo­rów "Narodowego Poety Francji" (tak głosi napis na grobowcu przy Pere-Lachaise). Lekki, zabawny i spój­ny spektakl, zrobiony z po­mysłem przez fachowca od piosenki, a przy tym admi­ratorkę twórczości poety, można spokojnie polecić i młodym, i starym. Szkoda, że tylko Francuzi potrafią tak pisać piosenki. I szkoda, że już nie ma knajpki u Honoratki oraz służących wszelką pomocą markietanek. Bachantek też coraz mniej, a z bohaterów tam­tych piosenek najlepiej trzyma się władza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji