Szekspir na skuterze
"Romeo + Julia" w reż. Pawła Kamzy w Teatrze im. Bogusławskiego w Kaliszu. Pisze Krzysztof Pierzchlewski w Głosie Wielkopolskim.
Premiery opartej na dziele Williama Shakespeare'a sztuki "Romeo i Julia" Pawła Kamzy oczekiwano w Kaliszu niecierpliwie, ponieważ od początku sezonu Teatr im. W. Bogusławskiego zdobył się tylko na dwa nowe przedstawienia dla dzieci. Atmosferę podgrzewały ponadto doniesienia o tym, że autor (a zarazem reżyser) postanowił opowiedzieć historię kochanków z Werony w sposób oryginalny, nie ukazując ich w ogóle na scenie.
Ta zapowiedź rzeczywiście została zrealizowana Romeo i Julia stali się dla pozostałych postaci sztuki, w tym służących, wzorcem marzeń o wielkiej miłości lub katalizatorem wspomnień o tym, co przebrzmiało. Akcję przeniesiono w lata sześćdziesiąte XX wieku - okres przełomowy dla wielu dziedzin życia, a przy tym barwny i ciekawy. We Włoszech wciąż trwała walka o władzę i wpływy pomiędzy komunistami, chadecją i pogrobowcami faszyzmu. Wmontowanie w ten układ polityczny Capulettich i Montecchich nie było zabiegiem trudnym.
W atmosferę lat sześćdziesiątych w wydaniu włoskim (ach te skutery!] doskonale wpasowali się: scenograf Wojciech Stefaniak i projektantka kostiumów Ewa Gdowiok. Muzyka Pawła Moszumańskiego jest niestety eklektyczna i wspomnianego klimatu nie współtworzy, acz stanowi jeden z mocniejszych punktów przedstawienia
Jako całość jest ono rozwlekłe, a dla wielu - jeśli nie dla większości widzów - niezrozumiale. Dane mi było słyszeć glosy zniecierpliwienia osób siedzących w środkowej części parteru, do których nie docierały kwestie wypowiadane przez aktorów z głębi sceny. Paradoksalnie mniejsze problemy stwarzało zrozumienie tego, co ma do powiedzenia w języku Szekspira Caryl Swift (Princess) niż po polsku Dariusz Taraszkiewicz (Petruccio) lub Izabela So-roka (Gulietta).