Artykuły

Nieprzemakalni "Głupcy"

"Głupcy" w reż. Marcina Bikowskiego w Białostockim Teatrze Lalek. Pisze Jerzy Szerszunowicz w Kurierze Porannym.

Pomysł dopuszczania przedstawień studenckich na scenę BTL-u to ciekawy eksperyment. Dowodem na to mogą być "Głupcy" Marcina Bikowskiego.

Jak każdy eksperyment, również teatralny wiąże się z dużym ryzykiem. Czasem się opłaca, czasem nie, a kiedy indziej trudno ocenić doraźne efekty i ewentualne następstwa w przyszłości. Ten ostatni wariant wydaje się być udziałem "Głupców".

Autorskie i hermetyczne

Jedno jest pewne - "Głupcy" to przykład twórczości bezwzględnie autorskiej . Marcin Bikowski jest autorem scenariusza, reżyserii, scenografii i odtwórcą głównej roli-. Tego typu artystyczne jedynowładztwo zawsze jest nieco ryzykowne, a szczególnie wtedy, gdy mamy do czynienia z twórcą młodym, ambitnym i niewątpliwie zdolnym. Jakież to ryzyko? Ładnie i mądrze określa się je przymiotnikiem "hermetyczny" - czyli szczelnie zamknięty, "nieprzemakalny". Znaczy to dokładnie tyle, że twórca - troszcząc się przede wszystkim o wyrażenie własnych pomysłów, a trochę mniej o to, co widz z jego dzieła zrozumie - pozostawia odbiorcę samemu sobie. Efekt jest łatwy do przewidzenia: siedząc na widowni stajemy się obserwatorami akcji scenicznej, z której niewiele jesteśmy w stanie zrozumieć. Możemy jedynie zakładać, że rozwój wypadków scenicznych odbywa się zgodnie z jakimś planem, którego logiki i celu możemy się jedynie domyślać.

Surowiec

O czym są "Głupcy"? Najwięcej na ten temat można było dowiedzieć się bynajmniej nie z przedstawienia, lecz z konferencji prasowej. Kto na niej nie był (większość potencjalnej publiczności) lub nie czytał prasowych "sprawozdań", może mieć niejaki kłopot z ustaleniem, co "poeta (reżyser) miał na myśli".

Ogólna sytuacja jest dość oczywista: jakiś "obcy", istota z zewnątrz (choć nie bardzo wiadomo skąd) trafia do świata ludzi w jakiś sposób od niego odmiennych, którzy zaczynają go z zapałem edukować. Przy odrobinie uporu można wydedukować, że poddawany edukacji osobnik, to jeden z tytułowych głupców. Choć równie dobrze można głupcami nazwać "edukatorów". Kto słyszał lub czytał wypowiedzi reżysera i jego kolegów, ten wie, że przyjęcie tej drugiej opcji nie jest właściwe. No właśnie - a jeżeli nie wie? Przecież to w jakimś sensie kwestia zasadnicza. A wątpliwości jest więcej. Poza emocjami, ogólnym nastrojem, niewiele da się w przypadku tego widowiska ustalić. Jest po prostu zbyt osobne, zbyt autorskie, by być w pełni komunikatywnym. To trochę tak, jakby zamiast herbaty podać jej esencję: koncentracja treści godna uwagi, lecz doznania smakowe raczej przykre. "Głupcy" w obecnym stanie wydają się raczej surowcem, materiałem na spektakl, a nie gotowym produktem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji