Artykuły

Rekomendacje kulturalne. "Dante 1992"

Jest rzeczą naturalną, że z okazji okrągłych rocznic urodzin wraca się do co znaczniejszych dokonań dostojnego jubilata, ale bardzo rzadko sam jubilat wystawia się na próbę, konfrontując to, co zrobił przed laty, z tym, na co stać go dziś - "w tak uroczystym dniu". Tak właśnie postąpił Józef Szajna, który mimo przeżytych 70 lat (z czego prawie 5 lat w ekstremalnych warunkach obozu koncentracyjnego, najpierw w Oświęcimiu, później w Buchenwaldzie) postanowił dowieść pełni sił twórczych. Ale Szajna postąpił, jak to ma zresztą w zwyczaju, niekonwencjonalnie. Decydując się na powrót do "Dantego", w pewien sposób spojrzał wstecz, a z drugiej strony rzucił wyzwanie współczesności. Ryzykowny to ruch.

"Dante" to spektakl historyczny. Prapremiera odbyła się 20 kwietnia 1974 roku we Florencji i wzbudziła zachwyt. Recenzenci podkreślali szczególnie, że polski artysta dotarł do jądra "Boskiej Komedii", a przede wszystkim nadał spektaklowi niezwykle czytelny i uniwersalny wymiar plastyczny. I to była, i - jak się okaże - pozostała, największa zaleta tego spektaklu. Wyobraźnia plastyczna, choć precyzyjniej trzeba by powiedzieć - przestrzenna, Józefa Szajny jest nieogarniona i trudna do zdefiniowania. Bardzo trafnie i metaforycznie określił ją Andrzej Łapicki, który w trakcie jubileuszowych uroczystości powiedział, że Szajna wybił w scenie tylną ścianę i wpuścił do teatru powietrze. To prawda! Nie bez wzruszenia wraca się do tego spektaklu po latach. Twórca widowiska wyraźnie, niekiedy wręcz ostentacyjnie, nawiązuje do dzieła sprzed lat. Przecież nie zmienia się symbolika krzyża położonego na widowni, u którego ramion wiszą łotry; tak samo bohaterowie schodzą do zaklętych kręgów po szczeblach drabiny Jakubowej, tak samo witają widzów już w hallu zastygli w bezruchu Charon i Cerber. I choć Szajna zdaje się przywiązywać do tekstu znacznie większą rolę niż przed laty, widowisko ciągle bardziej przemawia siłą obrazu niż słowem. Dlatego też inne zadania mają tu do spełnienia aktorzy. Wyróżnia się zwłaszcza grająca Beatrycze Jadwiga Jankowska-Cieślak. Jej Beatrycze mówi chwilami nienaturalnym, obcym głosem. Ona jest inna, zawieszona między światami, wśród których toczy się ta cała gra. Niezłe wywiązuje się z bardzo skomplikowanej, co najmniej potrójnej roli Dantego-Jezusa-człowieka Krzysztof Chamiec, choć nie osiąga chyba siły wyrazu pamiętnej sprzed lat kreacji Leszka Herdegena.

Józef Szajna potwierdził swoją niezachwianą pozycję w polskim teatrze, miał odwagę wystawić się na jeszcze jedną próbę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji