Artykuły

Sztuka z problemami

Kto był na wojnie, wie jak bogate plany osobiste snują na okres powojen­ny żołnierze frontowi. A kto potem przeżył szereg lat okresu pokojowego, z pewnością ma w swym osobistym doświadczeniu niejedno rozczarowanie. Dysproporcja między ma­rzeniem a jego realizacją jest rzeczą naturalną. Ale w tym wypadku jest ona szczególnie wielka. Marze­nia bowiem żołnierzy frontowych są niezmiernie in­tensywne, a idealizacja okresu powojennego - w ich myślach i odczuciach - daleko posunięta. I to jest pierwszy problem, który wysuwa w swej sztuce amerykański dra­maturg, Frank D. Gilroy. Jeden z jej bohaterów marzył na froncie, żeby po wojnie kupić farmę i osiąść na roli; toteż kole­dzy nazywali go "wieśnia­kiem". Okazało się jednak,że nie zna się na rolnic­twie, kiepsko gospodaro­wał na kupionej farmie, stracił ją i "wylądował" w dużym mieście, na skromnej urzędniczej posadce. Drugi - marzył o dalszych studiach, o zdo­byciu zawodu lekarza; po­krzyżowała mu plany cięż­ka i przewlekła choroba, rezultat odniesionej na wojnie rany.

Jest również w sztuce Gilroy'a postawiony i dru­gi problem: ofiary, którą zawsze ryzykuje, a nie­jednokrotnie ponosi żoł­nierz na wojnie, a którą traktuje - bardziej lub mniej świadomie - jako cenę za ogólne i indywi­dualne dobra pokojowego życia. Tu również, jakże często następują rozczaro­wania. Autor "Wieśniaka" przedstawia to zjawisko w osobie żołnierza, który na froncie uratował życie ko­ledze, odnosząc przy tym ranę powodującą następ­nie śmiertelną chorobę. W szereg lat po wojnie spo­tyka uratowanego przez siebie przyjaciela, który bynajmniej nie jest szczę­śliwy i rodzi się w nim zwątpienie: czy było war­to? Za taką cenę?...

W tym aspekcie zresztą Gilroy uprościł zagadnie­nie, usuwając z pola wi­dzenia bohaterów sztuki i widzów dobro ogólne: fakt, że koleżeństwo żołnierskie, gotowość poświęcenia się dla innych i do wzajemnej pomocy ma przecież zna­czenie nie tylko dla konkretnej jednostki ludzkiej, której się tej pomocy udziela. Dość szczegółowo omó­wiłem problemy, które wysunął w swojej sztuce amerykański dramaturg, bo w ich wysunięciu wi­dzę główną wartość "Wie­śniaka". Warstwa psycho­logiczna i obyczajowa sztu­ki Jest tylko sztafażem. Tak przynajmniej odebra­łem przedstawienie w Tea­trze Dramatycznym i są­dzę, że reżyser Jan Świ­derski świadomie proble­my te wypunktował.

Postaci frontowych przy­jaciół borykających się z tymi właśnie problema­mi 1 stawiających je z ca­łą ostrością przed widzem znalazły znakomitych wy­konawców w osobach: Wiesława Gołasa ("Wieś­niak", który okazał się po prostu nieszczęśliwcem) i Edmunda Fettinga (nie­doszły lekarz, skazany wskutek odniesionych na wojnie ran na rychłą śmierć). Z przykrością muszę napisać, że nie zna­leźli oni w tym przedsta­wieniu równych sobie partnerek. Natomiast inte­resująco zagrał swój epi­zod Stanisław Wyszyński.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji