Artykuły

Dmuchany Hitler Kloss i Manadryna

Allo! Allo!" w reż. Roberta Talarczyka w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej. Pisze zn [Zdzisław Niemiec] w Kronice Beskidzkiej.

Telewizja przypomina "Allo! Allo!", przezabawny angielski serial, rozgrywający się w okupowanej przez Niemców Francji. To historia Rene, prowadzącego knajpkę konformisty, który chcąc przeżyć pomaga zarówno ruchowi oporu, jak i hitlerowskim okupantom. A bielszczanie nie muszą już czekać na emisję kolejnych odcinków (a jest ich 84), bo mają teraz "Allo! Allo!" na żywo w Teatrze Polskim.

Najnowsza, karnawałowa propozycja bielskiej sceny, wyreżyserowana przez jej dyrektora Roberta Talarczyka, to przedsięwzięcie tyleż zabawne, co desperacko odważne. Nieuniknione są bowiem porównania ze świetnie zrealizowanym telewizyjnym pierwowzorem. Na szczęście dla większości bielskich aktorów (a w spektaklu gra niemal cały zespół) nie są one bolesne. Że nie porwali się z motyką na słońce, dowodzą choćby role Anny Guzik (kostyczna służbistka, a jednocześnie szaleńczo zakochana Helga), Grzegorza Sikory (Flick, gestapowiec ze sztywną nogą), Adama Myrczka (kochliwy Włoch, kapitan Alberto), Kuby Abrahamowicza (porucznik Gruber, gej), czy Jadwigi Grygierczyk (Edith) i Kazimierza Czapli (Rene), gospodarzy knajpki, w której rozgrywa się akcja.

Teatralną wersję "Allo! Allo!" przygotowali w 1986 roku Jeremy Lloyd i David Croft, autorzy serialu. Bielski spektakl to polska prapremiera. Widowisko jest dowcipne, choć balansuje - momentami z trudem - na granicy dobrego smaku. Para angielskich autorów kpi bowiem równo z Niemców, Francuzów, Anglików i Włochów, wojenny patos zamieniając w groteskę. Dość powiedzieć, że niemal wszyscy bohaterowie tej farsy chcą na wojnie po prostu zarobić. A w efekcie wielopiętrowej intrygi dochodzi do potężnego zamieszania i na scenie pojawia się aż pięciu Hitlerów, w tym jeden dmuchany...

Ponieważ zaczął się karnawał, Teatr Polski przygotował na niektóre wieczory pakiet złożony z widowiska "Allo! Allo!" oraz koncertu "Seriale, seriale". Podczas premiery, 7 stycznia, część widzów wymknęła się z teatru, gdy tylko skończył się spektakl. Popełnili duży błąd, bo koncert najpopularniejszych piosenek z polskich seriali okazał się jeszcze bardziej udany niż inscenizacja "Allo! Allo!". Reżyser Robert Talarczyk wybrał konwencję kabaretową i parodystyczną, dzięki której spotkali się na scenie kapitan Kloss, raperzy, a nawet Mandaryna i Doda Elektroda. Ten zabawny inscenizacyjnie i brawurowy wokalnie popis dziesięciorga bielskich śpiewających aktorów warto zaliczyć, choć oznacza to spędzenie w teatrze aż czterech godzin.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji