Artykuły

Frak bardzo elegancki

"Batuta, frak i elegancja" w reż. Joanny Niesiołowskiej-Schaitter w Gliwickim Teatrze Muzycznym. Pisze Marcin Mońka w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Najnowsze przedstawienie w Gliwickim Teatrze Muzycznym to idealna propozycja na karnawał. Maciej Niesiołowski [na zdjęciu], nazywany najlepszym konferansjerem wśród dyrygentów i najlepszym dyrygentem wśród konferansjerów, zaprasza widzów w stylowy, ujmujący i szarmancki świat muzyki.

Maciej Niesiołowski współpracuje z gliwicką sceną od kilku lat. Autor popularnych audycji "Z batutą i humorem" ma dobrą rękę do wyławiania perełek muzycznych, czyli mało znanych utworów, które dzięki jego opracowaniom przeżywają swój sceniczny renesans. W dotychczasowych produkcjach w Gliwicach silnie akcentował humor, który na wielu widzów działał jak lep. Często można było usłyszeć opinie, że do teatru "idzie się posłuchać Niesiołowskiego". Jednak dyrygent zawsze był daleki od taniego dowcipu i serwowania publiczności oklepanych dykteryjek. Do współpracy zapraszał zwykle najpopularniejszych artystów, najczęściej Grażynę Brodzińską. Najnowsza produkcja jest na tym tle zupełnie inna. W spektaklu "pierwsza dama polskiej operetki" się nie pojawia, a teatr promuje własne gwiazdy. Tytuł najnowszego przedstawienia "Batuta, frak i elegancja", choć nie wprowadza w błąd, wszystkich atrakcji nie odsłania. Dowcipu na wysokim poziomie jest tu co niemiara. Niesiołowski łączy w spektaklu ogromne możliwości dyrygenckie z niewymuszonym, swobodnym, trochę dryfującym po historii muzyki i biografiach artystów dowcipem.

Ta produkcja urzeka doborem repertuaru. W dwugodzinnym przedstawieniu oglądamy ponad 20 scenek rodzajowych, zainspirowanych rozmaitymi utworami muzycznymi. Obok znanych, choćby fragmentów "Halki" Moniuszki czy "Opowieści Hoffmana" Jacques'a Offenbacha, pojawiają się specjalnie zaaranżowane i mało znane kompozycje. Entuzjazm widowni wzbudziła scenka z wykorzystaniem niezmiernie popularnego przed laty utworu Tekli Bądarzewskiej zatytułowanego "Modlitwa dziewicy".

Niesiołowski jako mistrz ceremonii z wyczuciem stopniuje napięcie. Spektakl rozpoczynają fragmenty "Gospody pod Białym Koniem" Ralpha Benatzky'ego. Utwór gra orkiestra, która nie zasiada w kanale orkiestrowym, lecz na specjalnie przygotowanym podwyższeniu na scenie. W przestrzeni teatralnej nie ma miejsca na pustkę: znakomicie swoimi możliwościami wokalnymi i choreograficznymi operuje chór, wielokrotnie przeistaczając się podczas spektaklu. Najbardziej oczekiwanym momentem widowiska jest pojawienie się solistów na estradzie. Niesiołowski uwolnił ich od scenicznych przyzwyczajeń i ograniczeń, pozwolił im tworzyć niemal na własną rękę. Dlatego bardzo mocne kreacje stworzyli wszyscy z nich. Szczególnie podoba się często zmieniająca nastrój Anita Maszczyk oraz eksplodujący sceniczną energią Michał Musioł. Niezwykle barwną kreację stworzył Arkadiusz Dołęga. Jego scenka, gdy wciela się jednocześnie w rolę Janusza i Jontka w duecie "Wszak ci mówiłem" z "Halki" Moniuszki, jest prawdziwym majstersztykiem.

Najnowszy spektakl GTM to idealna propozycja na karnawał: bez przyciężkiego humoru (Niesiołowski często zamiast mówić, woli z orkiestrą grać muzykę), z wysmakowaną choreografią i dawką elegancji, której najczęściej w życiu codziennym nam brakuje. Warto więc na jeden z karnawałowych wieczorów ubrać zakurzony frak i podążyć za batutą Macieja Niesiołowskiego w świat muzycznych perełek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji