O jehowitach
"Sala Królestwa" Tomasza Śpiewaka w reż. autora w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu. Pisze Mike Urbaniak w Gazecie Wyborczej - dodatku Wysokie Obcasy.
Teatr Zagłębia w Sosnowcu nie spuszcza z tonu. Po znakomitym spektaklu "Koń, kobieta i kanarek" wg tekstu Tomasza Śpiewaka i w reżyserii Remigiusza Brzyka, traktującym o problemie aborcji w kontekście polskiej małomiasteczkowej religijności, wziął na deski temat równie ciekawy i pewnie dla wielu kontrowersyjny. Zajął się największą po katolikach i prawosławnych grupą religijną w Polsce - świadkami Jehowy.
Chyba każdy zetknął się kiedyś ze świadkami: na ulicy, pod swoimi drzwiami albo w towarzystwie. To w pierwszym kontakcie zwykle sympatyczni ludzie, którzy jednocześnie uchodzą za dziwaków, by nie powiedzieć religijnych fanatyków. Bo jak inaczej nazwać kogoś, kto odmawia transfuzji krwi, poświęcając dla Boga swoje życie? Albo - i tu sprawa bardziej się komplikuje - poświęcając Mu swoje dziecko?
Tomasz Śpiewak, autor tekstu i reżyser (reżyserski debiut), wprowadza nas do Sali Królestwa i wolno, miejscami zbyt wolno, dawkuje informacje o życiu tej wspólnoty. Poznajemy zasady jej działania, podstawy wiary, argumentację używaną w konfrontacji ze światem i sposób radzenia sobie z problemami wśród wiernych. Bardzo to ciekawe, choć się miejscami dramaturgicznie rozłazi. A szwy powinny trzymać wszystkie sceny tak mocno jak scenę finałową, w której Dorota Ignatjew, brawurowo grająca bezradną wobec zasad religijnych lekarkę, patrzy na umierającą po porodzie matkę, która odmawia transfuzji krwi.
Ależ to kawał świetnego teatru!