Artykuły

Dyktatura w pantoflach

Powieść Bandrowskiego o generale Barczu, była pozycją osobliwą jako próba epickiego ujęcia rzeczywistości politycznej Polski wskrzeszonej po poprzedniej wojnie. Najpierw dlatego, że Bandrowski był żywym uczestnikiem epopei legionowej i człowiekiem bliskim Piłsudskiemu. Sam też umieścił się wśród figur powieści, jako bard wodza i jego legendy. Niemniej to spojrzenie pisarza zaangażowanego - "od środka", i wartościowanie spraw na gorąco, bynajmniej nie grzeszyło apoteozą. A pamiętajmy, że jest to powieść "z kluczem", z autentycznymi modelami figur i wydarzeń. Zapewne, konfrontacja autentycznej niepodległości z długo hodowaną jej wizją romantyczną, sprawiła, że powieść stalą się demaskatorska. Bandrowski obnażył bezlitośnie kulisy władzy autorytatywnej i nowej państwowości, formującej się z bezkształtnej miazgi Polski zaborów. Nie dostrzega przy tym zaplecza społecznego wypadków, wystarczyła mu gra indywidualności, kształtujących rzekomo rzeczywistość.

Barcza ukazał Bandrowski w pantoflach, jeśli nie w bieliźnie, ale próbował ratować jego wielkość. O ile nie ukrywa w powieści jego brutalnej ambicji osobistej, to jednak nie obciąża jego rachunku chęcią osobistego zysku i wyróżnia go ponad innych. Bo pozostałe figury targu o władzę są już cyniczne w swym egoizmie, wyuzdaniu i głupocie. Barcz jest genialnym figurantem historii, umiejącym zręcznie wyzyskać legendę i despotyzm racji stanu. Ale istotną sprężyną tej polityki jest niepozorny major Pyć, ukryty aranżer wypadków salwujących z opresji i wysuwających na czoło Barcza, którego major uważa za męża opatrznościowego. Pyć jest prawdziwą indywidualnością - w oczach autora - on to reprezentuje rozum polityczny z całym amoralizmem władzy, oraz trzeźwy romantyzm marzenia o lepszym jutrze. "Radość z odzyskanego śmietnika"(*) tak charakteryzuje Pyć sytuację odzyskania niepodległości, aprobując szarą codzienność konieczności pozbawionej koturnu.

Można podziwiać Bandrowskiego za jego swoistą śmiałość w poruszaniu aktualnej tematyki własnego obozu. Można podziwiać jego talent i temperament pisarza. Uważany za twórcę realizmu psychologicznego w polskiej powieści XX-lecia, tworzył postacie powieści z autentycznych wzorów, jednak kondensował je w typy reprezentatywne, których konfrontacja wyczerpywała obraz rzeczywistości z właściwym dynamizmem napięć. Filmowa technika powieści o Barczu oddaje gorączkową atmosferę tych czasów a jędrny język literacki, pulsujący soczystością żołnierskiej gwary, dodaje humoru zabawnym nieraz sytuacjom odkłamanej wielkości i patosu. Jest w tej fakturze powieści - żywy teatr.

Adaptacja sceniczna "Generała Barcza" oddaje aurę tej postaci i zręcznie ustawia akcję, wysuwając na plan pierwszy dramatyczne rozgrywki Barcza z rywalami i jego osobiste życie z sensacyjnym incydentem szpiegowskim. Właśnie Barcz, jako figura polityczna, wychodzi tu obronną ręką - gdyby nie końcowa - milcząca - wizja katastrofy reżymu.

Jest wydarzeniem chwalebnym, że współczesny nasz reżyser nie snobizuje się literaturą zagraniczną w poszukiwaniu tematyki przerostów władzy i przemocy, lecz znajduje ją na własnym podwórku. Sięga do powieści polskiego pisarza XX-lecia, aby ukazać niedawną rzeczywistość polską. Ukazuje ją też, świadcząc się obiektywnie kompromitującym spojrzeniem pisarza, sanacyjnego, a jedynie w samym przedstawieniu daje własne akcenty. Oba, spojrzenia są pouczające.

Adaptacja sceniczna powieści jest twórczością, i słusznie opatruje ją Krasowski własnym nazwiskiem i daje jej swój tytuł, podając zarazem lojalnie źródło. Podobnie Camus, przerabiając na scenę "Biesów" Dostojewskiego, zatytułował przeróbkę po swojemu i uważał ją za swój utwór - "wedle" Dostojewskiego.

*

Szajna jest zbyt odrębną indywidualnością, by nie wycisnął standardowego piętna na optyce przedstawienia. Oczywiście "Śmietnik" dwudziestolecia, oglądany z dzisiejszej perspektywy jest strupieszały i katastroficzny. Taki też obraz daje scenograf w szeregu sugestywnych symboli plastycznych. Manekinowy teatr marionetek Barczowej - podobny ma wyraz. Jest to jednak stosunek scenografa "liryczny" - subiektywny i osobisty a brak w obrazie wątku "epickiego", więc konkretu czasu i miejsca. Konkret epicki widać tylko w autentycznych mundurach i naturalistycznych szczegółach - nawet bieliźnianych. Zapewne dlatego, że jest to nurt główny akcji - wojskowy. Niemniej sylwetki żołnierzy w drucianych maskach szermierczych na głowach wyrywają już w sferę metafory. Postacie wątku osobisto-rodzinnego Barcza potraktowano podobnie fantazyjnie, doprawdy nie wiadomo czemu, bo to watek równie realistyczny. Natomiast figuranci i manekiny polityczne usprawiedliwiają tę udziwnioną optykę. Bardzo organicznie korespondowała z obrazem scenicznym konkretna muzyka, nie rozbijała akcji, lecz sygnalizowała przejścia i znaczyła dziejowy czas.

Reżyser poszedł po linii ostrych kontrastów, brutalnej gwałtowności konfliktów a także przerysowanej w karykaturze galerii postaci, może ze zbytnim naciśnięciem pedału. Tak np. T. Szaniecki grał generała Krywulta z przesadną charakterystyką w stylu molierowskiej wulgarności. Generał Wilde (Z. Klucznik) wypadł podobnie jak karykatura-manekin. Jedynie w wybornej scenie dobrodusznego śledztwa z Fedkowskim (M. Lekszycki) - osiągnęli obaj ci aktorzy nuty iście dramatyczne - na komicznym wątku. F. Matysik podobnie przerysował "chłopskość" i buntowniczość lewicującego Dąbrowy. Dobrą sylwetkę despotycznego Barcza stworzył F. Pieczka, jednak swoista maniera mówienia prowadziła do zacierania tekstu. Wyborną rolę majora Pycia dał W. Pyrkosz - rolę wystudiowaną i wykończoną do najdrobniejszych szczegółów charakterystyki zewnętrznej i wewnętrznej, wyprowadzonej ze swobodą i pewnością. Żywe postacie stworzyli A. Hrydzewicz - jako ograniczony adjutant Przeniewski i S. Michalik w roli cudzoziemskiego misjonarza-szpiega Pietrzaka. E. Rączkowski próbował zaszczepić na literacie Racińskim swoją stałą, zająkliwą manierę mówienia. W masce może podobny był do Bandrowskiego, ale nie w wymowie i wzięciu. Role kobiece wypadły interesująco: J. Zaklicka (Matka) miała godność i rezolutność społeczniczki, a przede wszystkim niezawodną dykcję i sceniczną swobodę. H. Lutosławska wygrała cynizm erotyczny tajemniczej pani Drwęskiej, umiejącej sobie radzić w pogardzanym światku męskim, a B. Czuprynówna - świętą naiwność nieszczęśliwej małżonki tyrańskiego Barcza. Wszystkie role ustawione na mocnym, naturalistycznym tonie ekspresji pełnym jaskrawych efektów, były w stylu demaskatorskiego realizmu powieści i jej epickiego charakteru. Tym samym faktura ta kontrastowała ze scenicznym obrazem. Zapewne był to efekt zamierzony.

Barcz - czyli Śmietnik - jest ciekawą pozycją repertuarową - chyba zarówno dla pokolenia pamiętającego te czasy, jak i dla tego, które ich nie przeżyło. Każdy obrachunek z błędami przeszłości jest lekcją zdrową.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji