Artykuły

Maria Dąbrowska na próbie swej sztuki

Przez dwa wieczory siedziałam obok wielkiej pisarki - na pustej sali Teatru Ludowego w Nowej Hucie, patrząc na ostatnie próby jej sztuki "Geniusz sierocy". Na scenie rozgrywał się historyczny dramat sprzed trzech wieków; a w głębokim fotelu zanurzona drobna sylwetka, o twarzy okolonej siwymi, krótko strzyżonymi włosami, sylwetka pisarki, co ożywiła swym piórem te wszystkie buńczuczne czy udręczone sceniczne postaci.

Po raz pierwszy Maria Dąbrowska przeżywa swą sztukę na scenie, po raz pierwszy widzi swe dzieło obleczone w teatralny kształt.

- To było dla mnie wielkie przeżycie - mówi, gdy w czasie przerwy w próbie mam sposobność zamienić z nią kilka zdań. - Pisząc sztukę "Geniusz sierocy", miałam określoną jej wizję, określone widzenie jej postaci i scen. Ożywiona przez teatr, nie może oczywiście pokrywać się z moim wyobrażaniem. I stąd prawdziwy szok, jaki przeżyłam na pierwszej próbie. Dziś oglądając spektakl po raz drugi, patrzę, już na niego inaczej. Przede wszystkim jestem wzruszona wielką pracą, jaką kierownictwo i zespół Teatru Ludowego poświęciły tej sztuce, entuzjazmem, z jakim odniesiono się do jej przedstawienia. Bardzo się ucieszyłam, gdy Teatr Ludowy zawiadomił mnie przed pół rokiem, że pragnie wystawić mą sztukę. Dwadzieścia lat czekała ona na teatralną realizację. Wybuch wojny przerwał jej próby w Teatrze Narodowym. Fakt, że wystawia ją właśnie teatr nowohucki, ma dla mnie specjalne znaczenie i wymowę. Gdyby w czasie pisania "Geniuszu sierocego" Cyganka wywróżyła mi, że za 20 lat sztuka ta znajdzie się na scenie w mieście nie istniejącym jeszcze na mapie, uważałabym to za bajkę. Dziś bajka ta przyobleka się w rzeczywistość. To dla pisarki wielkie przeżycie.

"Geniusz sierocy" jest jakby wielką rozprawą z tradycyjnym, "sienkiewiczowskim", traktowaniem tej ciekawej epoki naszych dziejów.

- Pomysł napisania tej sztuki powstał właśnie po nie wiem już którym przeczytaniu "Ogniem i mieczem" Sienkiewicza. Owładnęła mną wtedy nieodparta chęć pokazania ówczesnego dramatu narodowego z innej strony. Zabrałam się do studiowania epoki znaczna część sztuki to autentyczne teksty przekazów historycznych) i po kilku miesiącach, z końcem kwietnia 1939 roku dramat był gotowy. "Geniusz sierocy" jest więc książką, którą napisałam szybciej niż jakikolwiek z moich utworów.

Czy to pasjonujący temat był tego przyczyną?

- Zapewne, a może również rosnące napięcie ówczesnej sytuacji w Europie było bodźcem narzucającym pośpiech. Może także układ zagadnień wewnętrzno-polskich, dla których ten temat i jego źródła historyczne okazały się - dla mnie samej - wstrząsającą aluzją, przynaglił pisarską inspirację.

Okazuje się, że problemy historyczne, sprawy narodu dotyczące, są wiecznie żywe. Dziś "Geniusz sierocy" uderza również aktualnością wymowy, jest jakby wielkim rachunkiem sumienia narodowego.

- Podobno...

Czy ta nazwijmy to - gorączka twórcza, była też przyczyną ubrania tego tematu w formę dramatyczną, dotąd przez Panią nieużywaną?

- Pomysł "Geniusza sierocego" zrodził się od razu w formie dramatu. Nigdy, ani przez chwilę nie próbowałam oblec go w kształt powieści, mimo że ten rodzaj literacki bardziej odpowiada moim upodobaniom i możliwościom pisarskim.

O ile wiem, Jerzy Krasowski, reżyser sztuki w porozumieniu z Panią przeprowadził poważne skróty w tekście. Czy widząc obecnie swój utwór na scenie, jest z nich Pani w pełni zadowolona?

- Oczywiście. Teraz uważam nawet, że można ich było dokonać jeszcze więcej. Nawet na moją prośbę pan Krasowski skreślił jeszcze w ostatniej chwili przed premierą kilka kwestii. Obecnie dopiero widzę, że bezpośrednie zetknięcie z teatrem ujawnia w pełni tajemnicę - jak pisać dla teatru.

Czy tę zapoczątkowaną przed dwudziestu laty, a przypieczętowaną obecnie sceniczną realizacją Pani sztuki, więź z teatrem zamierza Pani zacieśnić? W dobie kryzysu, jaki przeżywa nasza dramaturgia, budziłoby to optymistyczne dla niej horoskopy.

- Tak się zdarzyło, że przed samym wybuchem wojny powstał mój pierwszy dramat historyczny. Zaraz po zakończeniu wojny napisałam drugi - z XI wieku, z czasów Bolesława Śmiałego.

"Stanisław i Bogumił". Czy ta sztuka znajduje się w planach repertuarowych któregoś z teatrów?

- Miał ją wystawić Dejmek.

A dalsze związki z teatrem?

- Na razie ich nie ma, a o planach pisarskich nie lubię mówić. W tej chwili pracuję nad krótkimi opowiadaniami.

A więc może kilka słów o obecnej wizycie w Krakowie i Nowej Hucie, którą widzi Pani po raz pierwszy.

- Bardzo lubię przyjeżdżać do Krakowa. Zdarza się to rzadko, raz na kilka lat. Zawsze jestem prawdziwie rozczulona widząc Kraków - miasto o ciągłości życia; tego nie ma już dzisiejsza Warszawa. Obecnie spędzam tu czas bardzo charakterystycznie, oglądając rzeczy typowe dla Polski. Dziś rankiem na przykład gościłam w klasztorze Cystersów w Mogile (których chór jest współuczestnikiem przedstawienia mojej sztuki), po południu zwiedziłam Kombinat Huty imienia Lenina, a resztę czasu spędzam w towarzystwie - królów.

Na Wawelu i na scenie...

Na tych kontrastach dzisiejszej Polski kończymy zakulisową rozmowę, wezwane dzwonkiem na III akt ostatniej próby "Geniusza sierocego" Marii Dąbrowskiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji