Kinie ma baśni
Autorzy przedstawienia - Jacek Glomb, inscenizator, i Krzysztof Kopka, reżyser - mówią, że Duśan Kovaćević pokazuje świat, który dosłownie rozpada się na naszych oczach, i bohaterów, którzy tworzą fikcje, by w nich ocalić siebie.
"Larry Thompson - dramat pewnej młodości" to tytuł autentycznego serialu australijskiego, który jest nadawany przez państwową serbską telewizję - mówi reżyser. - Podczas jego emisji pustoszeją ulice Belgradu, bo wszyscy zasiadają przed telewizorami. Kovaćević bardzo świadomie użył tego pretekstu. Jest autorem scenariusza do słynnego "Undergroundu" Emila Kusturicy i wie, co pęta ludzką wyobraźnię do tego stopnia, że żyjemy wśród upiorów i lęków, byleby tylko nie spojrzeć prawdzie w oczy. - W tej sztuce Kovaćević pokazuje podobny klimat - wspomina reżyser, to klimat bałkański, intensywny, autor operuje realizmem magicznym. Wszyscy bohaterowie, którzy - poza trzema - giną, zostają cudownie ożywieni przez "serialowego" kuzyna z Australii, przylatującego ponaddźwiękowym śmigłowcem.
- Tym razem, inaczej niż w granym w legnickim teatrze "Koriolanie", publiczność nie biega po przestrzeni zdarzeń - realizatorzy są bardziej powściągliwi. - Tylko w przerwie przewidujemy serbski bufet i koncert małej orkiestry teatralnej, posłuchamy serbskich pieśni.
Muzykę do spektaklu napisał Marek Sitarski, teksty są autentyczne. Kompozytor wykorzystał motywy ludowych pieśni serbskich, które są wykonywane na co dzień pod Legnicą. Parę kilometrów stąd leżą Raciborowice, wieś "wędrująca". W XIX wieku jej mieszkańcy żyli na Bukowinie, po aneksji Bośni i Hercegowiny zostali przesiedleni. Gdy na przełomie lat 40. i 50. Tito zerwał stosunki z Moskwą, wyrzucił drugie już pokolenie wówczas polskich Serbów. Przyjechali tu. Oparli się właśnie w Raciborowicach.
- Mieliśmy kontakt z 70-lakami - wspomina reżyser. - Na pytania, kiedy się pani urodziła, odpowiadają: Rodziłyśmy się za króla Aleksandra. Śpiewają po serbsku piosenki młodości.
Sztuka Kovaćevicia to interesująca witalnością i odwagą wyobraźni propozycja dramaturgiczna. Walory teatralne i literackie tekstu przekonały legnicki zespół. Sztuka miała premierę w Belgradzie w 1996 roku.
- Przy całym humorze i dowcipie jest rozpaczliwym wołaniem: Jezus, Maria! - mówi Kopka.
- To śmiech przez łzy? - pytam.
- Tak, to bardzo czarna komedia - odpowiada reżyser.