Artykuły

Pamiętajmy o miłości

- Być może zaczyna wracać dbałość o jakość, rangę słowa w piosence. Według mnie piosenka idealna to taka, w której słowo i muzyka nawzajem na siebie pracują, uzupełniają się - mówi JADWIGA HAS, poetka, autorka tekstów piosenek.

Znowu zasnąć dziś nie mogę ani rusz Do poduszki ktoś kamieni mi nasypał i pod okno znów podjechał Wielki Wóz Czy pojadę nim? - A skądże, tam do licha. Tak by się chciało pogadać, ale z kim... Z samą sobą tez dogadać się tak trudno A człowieka, który obok mnie tu śpi Nie obudzę, musi w pracy być na siódmą.

(Jadwiga Has, fragment piosenki Nocny dyżur z musicalu "Sztuka kochania, czyli serdeczne porachunki")

Justyna Hofman-Wiśniewska: Pisała Pani wiersze, ale główna działalność artystyczna to teksty piosenek...

Jadwiga Has: Ostatnio rzadziej piszę piosenki, ale zawsze je lubiłam. W domu moich rodziców, po wojnie, znalazł się patefon na korbkę i sterta przedwojennych płyt. Jako dziecko zawzięcie kręciłam korbką i słuchałam romansów Wertyńskiego, które najbardziej przyciągały moją uwagę. A potem zaczęłam pisać wiersze. Leżały sobie w szufladzie w Krakowie, gdzie mieszkałam z mężem. Gdy moje życie uległo zmianie, z tym bagażem wróciłam do mojego rodzinnego domu w Warszawie. Moje cztery wiersze zostały opublikowane w tygodniku "Literatura". Zwróciłam się też z prośbą do Agnieszki Osieckiej, by rzuciła na nie okiem pod kątem piosenek. Agnieszka pokazała je Maryli Rodowicz. Ona wybrała jeden z nich i poprosiła o napisanie muzyki Seweryna Krajewskiego. Tak powstała moja pierwsza piosenka Domowa czarownica.

Teksty Pani piosenek to nie banał. Większość z nich mogłaby funkcjonować jako wiersz, bez muzyki, bez piosenkarza...

Dziękuję za miłe słowa. Staram się, aby moje teksty miały również jakieś walory literackie.

Pisze Pani tekst i szuka do niego muzyki, czy raczej tworzy Pani tekst do konkretnej muzyki?

Bywa różnie. Przez wiele lat współpracowałam ściśle z Sewerynem Krajewskim, czego owocem jest grana obecnie w Kino Teatrze "Bajka" w Warszawie nasza muzyczna komedia romantyczna, czy też maty musical, jak kto woli - Sztuka kochania, czyli serdeczne porachunki. Chętnie piszę do muzyki, jeśli mnie ona zainspiruje.

Czy ma Pani ulubionych wykonawców?

Są wśród nich Maryla Rodowicz, Edyta Geppert, Anna Chodakowska oraz nie żyjąca niestety Teresa Haremza, Łucja Prus, no i oczywiście Seweryn Krajewski, który nie tylko komponował muzykę do moich tekstów, ale też śpiewał i śpiewa nasze piosenki.

Pani piosenki mówią o miłości...

Miłość, jej różne odcienie, to temat odwieczny. Każdy jej pragnie, każdy na nią czeka, każdy jej poszukuje.

Czy nie pociąga Pani napisanie piosenki dla dzisiejszego, młodego czy wręcz młodzieżowego wykonawcy?

Ostatnią piosenką, jaką napisałam wykonywała finalistka ubiegłorocznego

festiwalu w Sopocie - szesnastoletnia Emi. Napisałam ją praktycznie w ciągu jednego dnia, do gotowej już muzyki i aranżacji, bo zwrócono się do mnie na zasadzie SOS. Piosenka nosi tytuł "Nie walcz". Na ogół jednak komercjalizacja rynku muzycznego narzuca niedobre zwyczaje. Wytwórnie płytowe nie chcąc płacić autorom zawodowym, nakłaniają młodych ludzi, by sami pisali sobie teksty. Jakie są tego efekty - sami słyszymy. Moim zdaniem jest zaledwie kilkoro wykonawców, którzy mają prawo pisać dla siebie teksty. Szkoda też, że polskie radiostacje lansują głównie piosenki anglojęzyczne. A przecież już Rej powiedział, że "Polacy nie gęsi i swój język mają..."

Jaka muzyka gra w Pani duszy tak, by zainspirowała słowo?

Dobra, z ciekawym klimatem, zarówno balladowa jak i dynamiczna. Nie mam nic przeciwko muzyce disco, klubowej. Niech sobie będą. Byle były zachowane proporcje między tym co do tańca a co zwyczajnie do słuchania. Jestem zwolenniczką różnorodności form, byle jedna nie żyła kosztem drugiej funkcjonującej w innym obszarze.

A młodzi potępiają wszystko w czambuł i chcą być bardzo, bardzo trendy.

W tej obowiązującej modzie na młodość jest coś dziwnego. Na Zachodzie szanuje się dokonania każdego pokolenia artystów, więc ta nasza polska presja jest absurdalna. Społeczeństwo składa się z różnych grup wiekowych, o czym media powinny pamiętać, zamiast lansować wyłącznie muzykę młodzieżową. Mam ogromną satysfakcję, gdy widzę kto przychodzi na Sztukę kochania. Wśród publiczności jest bardzo dużo ludzi młodych, nawet bardzo młodych. Pisałam z zamiarem stworzenia spektaklu dla wszystkich od 15 do 80 lat. Jeżeli młodzi ludzie przychodzą na Sztukę kochania i przyjmują ją z aplauzem, wniosek z tego płynie prosty. Literacka piosenka jest także młodzieży potrzebna. Być może zaczyna wracać dbałość o jakość, rangę słowa w piosence. Według mnie piosenka idealna to taka, w której słowo i muzyka nawzajem na siebie pracują, uzupełniają się.

Skąd pomysł komedii romantycznej? To niełatwa forma.

To nie jest moja pierwsza próba dramaturgiczna. Przed laty, w teatrze na Targówku, obecnej Rampie wystawiłam dramat romantyczny o Barbarze Radziwiłównej - Ballada o miłości zagrożonej. Były też scenariusze widowisk telewizyjnych. A Sztuka kochania, czyli serdeczne porachunki w zasadzie pisała mi się cały czas. Zbierałam teksty, pomysły i w jakimś momencie ten mini musical sam mi się napisał. Zalążkiem pomysłu był telewizyjny program literacko-muzyczny Od słowa do słowa, czyli serdeczne porachunki - kilka piosenek z niego znalazło się w Sztuce kochania. Rozpisałam je w szerszej przestrzeni, połączyłam z akcją, dialogami i powstał musical. Sytuacje sceniczne dobierałam w ten sposób, by każdy widz mógł odnaleźć w tym spektaklu cząstkę własnego życia, mógł się z nim utożsamić. Chciałam ludziom uświadomić, że w dzisiejszych zagonionych dniach nie wolno zapominać o miłości, nie wolno jej zgubić.

Takie tematy z życia wzięte są chyba ludziom potrzebne. Stąd tak ogromne powodzenie telenowel...

Nie widzę w tym niczego nagannego. Cieszę się, że Sztuka kochania daje ludziom chwilę relaksu, że śmieją się na niej i wzruszają. Jeździmy z tym przedstawieniem po Polsce. Wszędzie odbiór jest znakomity. Byliśmy w Londynie, szykują nam się inne występy zagraniczne, także bardzo dalekie. Widocznie ludzie niekoniecznie tęsknią za tandetną rozrywką, jaką im się często proponuje.

W Sztuce kochania wykorzystała Pani malarstwo Elżbiety

Murawskiej. To wyjątkowy pomysł w naszym teatrze...

Z Elżbietą znamy się od wielu lat. Jej twórczość była zawsze blisko mojego serca. Zakładałam w mojej sztuce obecność slajdów, które będą stwarzać odpowiedni klimat i atmosferę dla piosenek, których jest w przedstawieniu 16. Kiedy reżyser, Jan Szurmiej wpadł na pomysł wykorzystania malarstwa, podsunęłam mu obrazy Murawskiej. Jestem jej bardzo wdzięczna, że je nam udostępniła. Znakomicie one w naszym spektaklu "siedzą", żyją, działają, dopełniają całą inscenizację. Malarstwo Elżbiety jest, moim zdaniem, bardzo emocjonalne i poetyckie.

A dalsze plany?

Nie chcę o nich mówić, by nie zapeszyć. Napisałam sztukę dramatyczną, trwają rozmowy w sprawie jej wystawienia.

Coraz bardziej w teatr?

Piosenka też powinna być małą formą sceniczną. Moje piosenki śpiewają w przewadze aktorzy. Dobra, literacka piosenka ma swoją dramaturgię. Jeżeli piosenka ma swoją dramaturgię i jest o czym śpiewać, to aktor czy dobry piosenkarz ma pole do popisu. Serce we mnie rośnie jak pięknie interpretują piosenki aktorzy grający w Sztuce kochania. A są nimi gwiazdy - Kasia Skrzynecka grająca na zmianę z Olgą Bończyk i partnerujący im obu Darek Kordek. Wszystkie piosenki zostały nagrane na płytę wydaną przez Polskie Radio. Niestety na płycie nie ma wykonań Kasi, ponieważ miała podpisany kontrakt na wyłączność z inną wytwórnią. A Olga Bończyk śpiewa przepięknie.

Pani piosenki są kobiece, ciepłe, liryczne. I nie korciło Pani napisanie ostrej piosenki?

Były i takie. Na przykład Ostre cięcie śpiewane przez Danutę Rinn. A o piosence Ja już o tamtej nie pamiętam mówiono, że napisał ją mężczyzna. Znienacka widocznie odkryłam w niej jakieś zakamarki duszy mężczyzny. Byłam bardzo zaskoczona, kiedy ta piosenka stała się wielkim przebojem.

Czy zdarza się, że wykonawca zamordował Pani piosenkę?

To się raczej nie zdarza. Zawsze staram się poznać wykonawcę, dla którego piszę i pisać tak, aby mógł się utożsamić z tekstem.

Czy artystycznie można się w piosence realizować?

W pewnym stopniu, ale sięgam też po inne formy literackie, jak opowiadania, sztuki teatralne czy scenariusze.

A reżyseria Panią nie nęci?

Nie. Niech każdy robi to, co umie. Ja pozostaję przy słowie.

Dziękuje za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji