Artykuły

Aleksander Bardini: 20 lat bez profesora

Niepokorny. Nie lubił chodzić w stadzie. Był rozważny i powściągliwy w okazywaniu emocji. Wobec prasy i dziennikarzy zachowywał ironiczny dystans.

Uroczy gawędziarz. Surowy i złośliwy nauczyciel. Człowiek niezwykłej łagodności i delikatności serca. Brutal, mówiący prawdę bez ogródek. Niezwykle towarzyski człowiek. Profesor, przez którego studenci zmieniali uczelnię. Pedagog, który przyszłym aktorom przekazał to, co o zawodzie wiedzieć powinni. Wszystko jest prawdą. Dotyczy tej samej osoby.

Kochał muzykę. Obcował z nią od dziecka. Myślał o dyrygenturze, ale ojciec Józef Bardini - bo tak pisało się nazwisko do 1932 r. -miał wobec niego inne plany. Chciał, by syn został skrzypkiem. Z domu przy ul. Zielonej 6 w Łodzi, gdzie zajmowali całe I piętro, na parterze była restauracja ojca, do Filharmonii przy Narutowicza było blisko. Aleksander grał w kwartecie smyczkowym Żydowskiego Stowarzyszenia Muzycznego Hazo-mir. I kabarecie Ararat

Koncertował też w pałacach fabrykantów i prywatnych mieszkaniach. Jeździł po kraju jako akompaniator. To wtedy miał pan Aleksander stwierdzić, że woli teatr niż skrzypce. Ale zaprzyjaźniony z nim scenograf Andrzej Kreutz Majewski, z którym potem wielokrotnie pracował, mówił, że powód był inny. Bardini jako obiecujący młody skrzypek złamał środkowy palec i to przekreśliło muzyczną karierę. Ale dyrygentem był! Zagrał go w "Podwójnym życiu Weroniki" Krzysztofa Kieślowskiego. Dzięki wiedzy muzycznej reżyserował opery. "Damę pikową", "Borysa Godunowa", "Don Pasquale", "Zamek Sinobrodego", "Halkę", "Otella", "Cosi fan tutte"...

Wróćmy do rodzinnej Łodzi, gdzie urodził się 17 listopada 1913 r. Cztery lata później przyszła na świat siostra Irena. Aleksander uczył się w prywatnym gimnazjum męskim Mieczysława Witaszewskiego im. ks. Skorupki. W 1932 r. zdał maturę. W tym samym roku dostał się do Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej. Ukończył je 3 lata później. Na roku była z nim m.in. Irena Kwiatkowska. Irena Malkiewicz, Leon Pietraszkiewicz. Jednak po maturze ojciec namawiał go na zdobycie praktycznego zawodu dentysty. - Ojciec znalazł protektora. Teść kuzyna siedział w twierdzy w Petersburgu w jednej celi z profesorem dentystyki. Miałem się do niego udać na ul. Kopernika w Warszawie. Poszedłem, tylko półtorej ulicy dalej na Okólnik do PIST... Z prozy mówiłem fragment "Wiernej rzeki", wiersz - fragment z "Hymnów" Wittlina. Wykonałem też arie z "Pajaców" (Maria Dworakowska, "Pamiętnik teatralny").

Nie zobaczył jednak swojego nazwiska na liście dopuszczonych do sprawdzianu ruchowego. Gdy zdruzgotany schodził po schodach, usłyszał: "Bardini, czy jest tu taki?". Wołał go Zelwerowicz. - Dziwna rzecz. Byłem wtedy szczupłym człowiekiem, ale Zelwer miał podejrzenia, czy moja tusza mi nie przeszkodzi. Polecił, żebym 2 razy przebiegł scenę po przekątnej -wspominał Bardini.

Zelwer był niezwykłym pedagogiem. Na I roku zabrał studentów na Łotwę. Na drugim do Jugosławii. Zwiedzają Belgrad i okolice. Na III roku zorganizował im wyjazd do Włoch: Florencji, Bolonii, Padwy i Wenecji...

Tusza Bardiniemu nie przeszkodziła. Przeżycia okupacyjne i powojenne tak. 9 września 1939 r. wyjechał z Lublina. Kieruje się do Lwowa, tu zatrzymał się u Erwina Axera. Wkrótce z Łodzi przyjeżdżają rodzice. Mieszkają za Teatrem Wielkim, na Zamarstynowie. 23 IX 1939 r. rozpoczęła się okupacja sowiecka. 22 kwietnia 1941 r. do Lwowa wkroczyli Niemcy. Ojciec Bardiniego został zamordowany w listopadzie 1941 r., matka w sierpniu 1942 r. W1943 r. siostra Irena, jej maż Hersz Lev i ich dziecko. 23 XI1943 r. Niemcy ogłosili Lwów miastem wolnym od Żydów. Ze 140 tys. zostało ich zaledwie 700.

Aleksander Bardini ukrywał się w domu sióstr Aftanasow: Julii, Józefy i Heleny, przy ul. Zybilikiewicza 37. Julia Aftanasow została jego żoną w kwietniu 1945 r. W sierpniu we Lwowie rodzi się ich córka Maria. Siedemnaście dni później z czerniowieckiego dworca we Lwowie wsiadają do pociągu jadącego do Katowic. Zespół Teatru Śląskiego został połączony z zespołem ze Lwowa. Bardini podpisał umowę na etat reżysera. Jego gaża wyniosła 8 800 złotych brutto plus 1200 za wyżywienie.

Niedługo cieszył się Polską. Czwartego sierpnia 1946 r. dochodzi do pogromu Żydów w Kielcach. Bardini był zdruzgotany. Nie widzi tu dla siebie miejsca. Wyjechał do Monachium, tam pracował w żydowskim teatrze. W listopadzie 1948 r. wyemigrował do Kanady. Pracował w firmie kuśnierskiej i fabryce lamp. I tęsknił. Koresponduje z Schillerem i Zelwerowiczem. Po 2 latach w porcie Halifax wsiadł z żoną i córką na pokład Batorego, 2 marca statek zawinął do portu w Gdyni. W Warszawie był już następnego dnia. Zatrzymał się w hotelu Polonia. Już 7 kwietnia 1950 roku Leon Schiller podpisał z nim umowę na etat reżysera z gażą 85 tysięcy złotych. A 15 kwietnia Jan Kreczmar, rektor warszawskiej PWST, angażuje go jako wykładowcę. Z uczelnią był związany aż do 1978 roku, kiedy to do odejścia zmusił go ówczesny rektor Tadeusz Łomnicki.

Aleksander Bardini jest obecny wszędzie. Zadziwia renesansową wszechstronnością. Teatr dramatyczny, operowy, radiowy, teatr TV, film, estrada i piosenka, warsztaty aktorskie. Dużo gra za granicą. Pracuje w ZASP. Europejczyk zakochany w Polsce i czasem niepotrafiący tu żyć. Nieustannie popadał w spory z dyrektorami teatrów i zespołami.

Niepokorny. Nie lubił chodzić w stadzie. Był rozważny i powściągliwy w okazywaniu emocji. Wobec prasy i dziennikarzy zachowywał ironiczny dystans. O sobie mówił: - Należę do tej mniejszości, która z niczego się nie musiała wypisywać, ponieważ nie widziała konieczności zapisywania się.

22 kwietnia 1995 r. miał udar mózgu. Zmarł 30 lipca. Pochowany jest na Starych Powązkach w Warszawie. Zegnał go Andrzej Łapicki: - W takich chwilach mówi się, spoczywaj w spokoju. Należy ci się spokój, Sasza drogi, po Twoim barwnym, wypełnionym po brzegi, ruchliwym życiu".

Uwielbiał pracować z młodzieżą, choć bywał wobec młodych ludzi boleśnie okrutny. Krystyna Janda mówiła: - Profesor podczas pracy z każdym z nas wyposażał nas jakby w żelazny pancerz, który potem chronił przed stresem wynikającym z różnicy między marzeniami i naszymi oczekiwaniami a rzeczywistością. Nikogo takiego dziś nie mam. Nikogo takiego później już nie spotkałam.

W1993 r. został odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji