Witkacy w liściach
Scena tonie w liściach, pnących się gałęziach drzew, krzewów i wszelkich resztek jesiennych roślin. Wchodzący na nią aktorzy nurzają się w zeschniętym listowiu, mają je we włosach, na kolanach, wszędzie gdzie jest to możliwe i niemożliwe. Twórcy dyplomowego spektaklu studentów warszawskiej Akademii Teatralnej akcję sztuki Stanisława Ignacego Witkiewicza "W małym dworku" umieścili w romantycznym, dość niesamowitym ogrodzie, z drewnianą huśtawką i wiklinowymi fotelami.
Reżyser przedstawienia Jan Englert postanowił przede wszystkim dać szansę młodym adeptom sztuki aktorskiej, by ujawnili swe talenty komediowe. Każdy z nich stworzył wyrazistą postać, której przypisane nawet drobne gesty czy miny powodują niekontrolowane wybuchy śmiechu na widowni.
Już pierwszy witkacowski poczet min, godny portretów autora prezentuje Nibek Macieja Wojdyły, pykający w dość specyficzny sposób fajkę. Jęzory (Przemysław Kaczyński) jest tu zabawnym w swej manierze artystą ze stojącymi na sztorc blond włosami.To on w męce twórczej zagrzebuje się w stosie liści, a opuszczając mało wygodne legowisko wygląda jak strach na wróble.
Widmo Anny Moskal jest demoniczną damą, w długiej, czerwonej sukni, z nieodłącznym papierosem. Tegoż to właśnie papierosa zapali na końcu Kuzynka Kingi Ilgner, która przejmie w rzeczonym dworku rządy po zmarłej. W spektaklu jest pewna doza niesamowitości, podkreślanej przez tajemnicze oświetlenie i rozpościerającą się mgłę, lecz komiczna gra aktorów nie dopuszcza jej do głosu. Sam Witkacy też niekiedy tonie w liściach.