Artykuły

Dwa festiwale w Edynburgu: Czterdzieści tysięcy spektakli

Ulice Edynburga wypełnią się 7 sierpnia przedstawieniami, kabaretami i rewiami, a populacja stolicy Szkocji się podwoi. Jak nie zwariować w trakcie dwóch - rozpoczynających się tego samego dnia - największych festiwali teatralnych w Europie? - pyta Joanna Derkaczew Crawley z Gazety Wyborczej.

Przez ostatnich kilka dni w Edynburgu trudno o poduszki, materace i nasadki do wiertarek. W całym mieście trwa budowa. Po ulicach jeżdżą fordy transity ze sprzętem i bagażami artystów zjeżdżających na największy na świecie jarmark teatralny - Edinburgh Festival Fringe. Pizzerie, korty tenisowe, kina i kościoły - każdy wolny skrawek przestrzeni zamienia się w festiwalowe "venue". Każdy centymetr płotu, okna czy ściany zaklejony jest plakatami. 21 tys. artystów zagra w sumie 40 tys. spektakli, przynosząc około 200 mln funtów lokalnym biznesom.

Jednocześnie z Fringe, festiwalem małych, eksperymentalnych form, rozpoczyna się bowiem prestiżowy Edinburgh International Festival prezentujący wielkie spektakle mistrzów, koncerty najlepszych orkiestr i opery. Od portu po wzgórza Holyrood Park rozsianych będą też dziesiątki innych większych i mniejszych festiwali, jak Jazz and Blues Festival, Royal Edinburgh Military Tatoo, Edinburgh International Book Festival i festiwal rowerowy.

W Edynburgu każdy ma coś do sprzedania. Nawet dziennikarze, którzy przez lata mogli jedną recenzją zniszczyć albo wypromować spektakl, sami zaczęli zabiegać o pieniądze festiwalowych gości, oferując książki poradniki "Jak przetrwać festiwal w Edynburgu?".

A zatem jak go przetrwać? I co wybrać?

Wyjść na scenę i nie patrzeć na publiczność

Są spektakle, które na Fringe przyjeżdżają od dziesiątek lat, jak kabaretowa trans rewia "Lady Boys of Bangkok" czy monodram o Hitlerze. Ci, którzy chcą naprawdę poczuć siłę i sens festiwalu, powinni jednak przymknąć oko na krzyczące z plakatów pióra oraz swastyki i przyjrzeć się programowi teatru Traverse, w którym konsekwentnie prezentowane są najlepsze nowe sztuki. W tym roku w programie znalazło się m.in. "Swallow" ("Połknij") Stef Smith w reżyserii dyrektorki Traverse Orli O'Loughlin o załamaniu nerwowym trzech bohaterów, którzy w pędzie do samozniszczenia niespodziewanie odnajdują ulgę.

Nie wolno przegapić "How to Keep an Alien" ("Jak zatrzymać obcego") dublińskiej Rough Magic Theatre Company. To piękny i mądry spektakl irlandzkiej komiczki Soni Kelly, która zaczęła walczyć z rządem o przedłużenie wizy pobytu swojej australijskiej partnerki Kate (jeszcze przed sukcesem irlandzkiego referendum w sprawie małżeństw jednopłciowych). I odkryła, że o wiele łatwiej jest toczyć boje z nieludzką maszyną biurokratyczną, niż naprawdę zaangażować się w związek.

Brytyjska komiczka Bryony Kimmings omawia swoją historię miłosną w "Fake It 'Til You Make It " ("Udawaj, aż ci się uda") [na zdjęciu]. Po pół roku związku odkryła, że jej chłopak Tim cierpi na kliniczną depresję. Na co dzień Tim jest nieustraszonym i bezwzględnym menedżerem agencji reklamowej. Na scenie opowiada o dzieciństwie i walczy z nocnymi demonami. Zgodził się wystąpić tylko pod jednym warunkiem - nie będzie musiał patrzeć na publiczność. Przez cały spektakl ma więc oczy zakryte różnymi pół-maskami i wymyślnymi przedmiotami, przez co zdany jest całkowicie na pomoc Bryony.

Z kolei "Padron / In Cuffs" ("Przepraszam / W kajdankach") regularnie odwiedzających Traverse belgijskich artystów ze SKaGeN, Richard Jordan Productions oraz Theatre Royal Plymouth & Big In Belgium to historia relacji sędziego i kryminalisty opowiedziana poprzez biografię Raymonda Depardona, fotografa z kolektywu Magnum.

Czy posiadanie dziecka jest moralne?

Związki, samotność, depresja są w tym roku o wiele silniej obecne na Edinburgh Fringe niż tak popularne dotąd tematy polityczne. Artyści mówią o lęku bycia niezrozumianym i niezauważonym.

W wizualnie wysmakowanym "Can I Start Again Please" ("Czy mogę zacząć jeszcze raz?") Sue McLaine próbuje w różnych językach, od angielskiego po taniec i język migowy, opowiedzieć o traumatycznych doświadczeniach z przeszłości i o kipiącym w niej gniewie. Siedząc nieruchomo, przesuwa ręką po kartkach, z których jak maszyna odczytuje monotonnym głosem historię gwałtu, którego doświadczyła w dzieciństwie, podczas gdy towarzysząca jej tłumaczka języka migowego szarpie się, kipi, próbując ciałem wyrazić cały ból.

Akcja monodramu "I Am Not Myself These Days" ("Nie jestem ostatnio sobą") Fuel Company rozgrywa się w buzującym ekscesami Nowym Jorku lat 90. Pracujący jako drag queen alkoholik desperacko próbuje się ustatkować u boku heroinisty i luksusowego chłopca do wynajęcia.

Mocny program ma w tym roku Summerhall Gallery, przedziwny budynek będący dawną szkołą weterynarii. "Lungs" ("Płuca") Duncana Macmillana, produkcja fantastycznego brytyjskiego teatru Panies Plough, to rozgrywająca się w niedalekiej przyszłości polityczna debata między małżonkami: czy moralnie jest starać się o dziecko, skoro świat jest przeludniony, a każdy nowy człowiek zostawia za sobą zabójczą sumę emisji gazów cieplarnianych?

"Polyphony" mistrza pogmatwanych narracji Daniela Kitsona to w zamyśle fantastyczna epicka sztuka, być może najlepsza, jaką kiedykolwiek napisano o czymkolwiek. Autor nie miał jednak śmiałości narażać około 20 aktorów na stres mierzenia się na scenie z tak doskonałym tekstem. W związku z tym wszystkich... nagrał na taśmę, by samodzielnie kontrolować to, kiedy i jak ich głosy będą odtwarzane.

Antygona Binoche

Program Edinburgh International Festival z założenia ma być spektakularny. I jest. Znalazły się w nim m.in. spektakl wybitnego kanadyjskiego reżysera Roberta Lepage'a "887 Ex Machina" - multimedialne widowisko o intymnych wspomnieniach i zbiorowej świadomości, "Murmel Murmel" berlińskiej Volksbühne - 178-stronicowa sztuka na 12 aktorów napisana przy użyciu jednego słowa: "Murmel", opera "The Last Hotel" - o śmierci, winie i samotności według libretta Endy Walsha, jednego z najbardziej cenionych irlandzkich pisarzy, "En Avant, Marche!" - czyli inwazja amatorskich orkiestr dętych, zaprogramowana przez belgijskiego choreografa Alaina Platela i jego Les ballets C de la B oraz mroczna powieść Alasdaira Graya "Lanark" w adaptacji Davida Geiga (gwiazdy kilku poprzednich Fringe).

Fani teatru czekają jednak przede wszystkim na "Antygonę" Belga Ivo van Hove z Juliette Binoche, której zacięta twarz widnieje na wszystkich taksówkach i ogrodzeniach.

Wojtki dwa

Polskich grup w tym roku w Edynburgu niewiele. Teatr Pinokio z Łodzi zaciągnął swoją mobilną scenę - bajkowy Wóz Metafizyczny - na dziedziniec Summerhall. Tam też zobaczyć można wystawę niemieckiego kuratora Marka Glöde "Tadeusz Kantor: Pomiędzy Strukturami", prezentującą awangardowe obrazy, gwasze, rysunki i kolaże reżysera z okresu lat 50. i 60.

Niespodziewanie w programie Fringe pojawiły się dwa spektakle z polskim imieniem w tytule. "Wojtek the Bear" Theatre Objektiv z Edynburga i "Wojtek: Happy Warrior" Quarter Too Ensemble z okolic Kentu to wariacje na temat historii niedźwiedzia towarzyszącego polskim żołnierzom pod Monte Cassino.

Sporządzając własny program festiwalu, trzeba jednak pamiętać o jednym. Nikt nie da rady zaplanować wszystkiego. Warto czasem wziąć ulotkę od zdesperowanego artysty, podążyć za nim na strych czy do pubu i dać się zaskoczyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji