Tankred po latach
Są przynajmniej trzy powody, dla których "Tankreda" koniecznie trzeba zobaczyć. Warszawa nie widziała tej opery od 170 lat. Występuje nasza wielka gwiazda światowego formatu - Ewa Podleś. I wreszcie osoba dyrygenta - Alberta Zeddy, największego specjalisty w wykonaniach Rossiniego.
Polska premiera "Tankreda" (21 czerwca 1818) roku była prawdziwym sukcesem. Prowadził ją w Teatrze Narodowym sam Karol Kurpiński. Potem przez 12 lat odbyło się 36 przedstawień. Od tego czasu dzieło młodego Rossiniego zniknęło z warszawskich scen.
Libretto opery nie odbiega od typowej treści opery seria tego czasu. Tragiczne nieporozumienie, możliwe do wyjaśnienia w trzech zdaniach, jest powodem nieszczęśliwego rozstania kochanków: Tankreda i Amenaidy. Bohater za wszelką cenę stara się nie uwierzyć w niewinność ukochanej, której list miłosny (w rzeczywistości adresowany do niego) bierze za wyznanie w stronę rywala. Akcja w warszawskim przedstawieniu kończy się tragicznie: Tankred umiera. To zakończenie zgodne jest z pierwotną wersją, którą Rossini, bliższy operze buffa, szybko zmienił.
Po latach zapomnienia i wystawiania w wersjach nieopracowanych muzykologicznie "Tankreda" najbliższego oryginałowi przypomniał Alberto Zedda. Uważany jest on obecnie za najważniejszego światowego specjalistę w wykonaniach dzieł Gioacchina Rossiniego. To jego staraniem wyszło nowe, najkompletniejsze opracowanie oper kompozytora. Zedda jest bowiem i teoretykiem, i praktykiem. Regularnie dyryguje na najważniejszych scenach operowych świata i dokonuje nagrań płytowych.
W Warszawie jest od tygodnia. Od początku było jasne, że praca z nim to najlepsze, co mogło przydarzyć się zespołowi Teatru Wielkiego, który do tej pory nie miał okazji zetknąć się z rossiniowskim mistrzem tej klasy. Alberto Zedda twierdzi, że czuje się tu jak w Pesaro, gdzie urodził się Rossini. Niespodziewanie znalazł tu najlepsze warunki pracy, chłonny, ogarnięty pasją zespół i doskonałych Solistów. Z Ewą Podleś, o której mówi: "numero uno del mondo", pracował już wielokrotnie. W samych superlatywach wyraża się także o pozostałych solistach. Do roli Argiria zaangażowano gościa - holenderskiego tenora Haralda Quaadena. W Polsce nikt go jeszcze nie słyszał, ale jest rekomendowany przez samego mistrza Zeddę. Rola Argiria jest wyjątkowa w rossiniowskim repertuarze dla tenorów: wymaga olbrzymiej skali, zazwyczaj dla tenorów niedostępnej.
Spektakl w Operze Narodowej reżyseruje młody reżyser Tomasz Konina. Kostiumy przygotowała Zofia de Ines, a dekoracje stale współpracujący z warszawską sceną słowacki scenograf Boris F. Kudlicka, współtwórca rewolucyjnej wizji "Madame Butterfly" w zeszłym sezonie.