Artykuły

"Letnicy" Gorkiego

Żałośni są ci bohaterowie sztu­ki. Żałośni i pożałowania godni w swej niemożności wyjścia poza własny los, skazani na ciągłą szarpaninę i jałowe hamletyzowanie. Jedynie lekarka Maria (z jaką radością oglądało się znowu na scenie w tej roli Ryszardę Hanin) zna drogę, którą pójdą być może Warwara (uwaga: pojawił się znakomity w pełni już dojrzały - mimo dwu zaledwie sezonów na scenie - ta­lent aktorski: Barbara Klimkiewicz, która dokonała bardzo czysto prowadzo­ną rolą Warwary pięknego jakościowe­go skoku!), porzucająca męża-fllistra, jej brat Włas (Stanisław Wyszyński, świetny w ironicznym "błaznowaniu", mniej przekonujący w scenach zakocha­nego w Marii), pójdzie na pewno tą drogą córka Marii, Sonia (Janina Traczykówna). "A ja? Dokąd ja pójdę?" pyta salono­wa egzaltowana "poetka", siostra Basowa, Kaleria (wyrazisty jej portret stwa­rza Krystyna Ciechomska). Mogłaby powtórzyć to pytanie żona inżyniera Susłowa, Julia,szamocąca się w sieci zmysłowych popędów. Nie zada jednak tego pytania na pewno jej mąż Susłow (z satysfakcją wita się na warszawskiej scenie powrót "syna marnotrawnego" Zbigniewa Koczanowicza), który w ostrym spięciu z Marią woła "Jestem mieszczuchem - i niczym więcej Oto mój program życiowy. Podoba mi się być mieszczuchem... Gwiżdże... na idee!".

Reżyser przedstawienia Ludwik Rene, dokonując niezbędnych skreśleń tekstu, pozostał wierny Gorkiemu, a jednak sztuką od­biera się niemal jak współczesną - iw tym leży zarówno wielkość Gorkiego jak i zasługa teatru. Kłopoty pewne by­ły tylko z nieporadnymi raczej (też u Gorkiego, to jedna z pierwszych jego sztuk) wejściami i wyjściami, jest ich o wiele za dużo, nie wynikają często z akcji, są przypadkowe a niekiedy sztuczne. To jedyny mankament przed­stawienia (i sztuki), które zapisało trwa­le w kronice tego teatru kilka świetnych ról. Więc obok już wymienionych - jowialny staruszek Dwukropek (A. Dzwonkowski), zabawna mieszczka o ptasim móżdżku, żona doktora Dudakowa Olga (B. Krafftówna), znakomity w swym dobrotliwym zagubieniu Dudakow (Cz. Kalinowski), Gra w przedsta­wieniu każdy niemal gest, każda fraza - troskliwie przez reżysera i wykonaw­ców wycieniowane, wypuentowane. Do­bra robota reżyserska i aktorska. Dobre przedstawienie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji