Artykuły

Fragment większej całości

Portrety przedstawień zebrane w świetnej książce Jolanty Kowalskiej "Spacer po barykadach" układają się w obraz narodzin nowego polskiego teatru, wykuwania jego stylów i estetyk. Jest to obraz fascynujący, choć niepełny - pisze Jacek Wakar w Teatrze.

Chciałem kiedyś zaprosić Jolantę Kowalską do audycji w Programie 2 Polskiego Radia. Tematu nie pamiętam, wiem jedynie, że zdała mi się najbardziej odpowiednią do tej rozmowy osobą. Pogadaliśmy chwilę sympatycznie, znając się wcześniej jedynie z wzajemnej lektury i wspólnych przyjaciół. Po czym Jolanta Kowalska grzecznie, acz stanowczo odmówiła. Z początku zezłościłem się trochę, gdyż pokrzyżowała mi plany, ale po krótkim czasie zrozumiałem jej decyzję. Teatropisanie Kowalskiej mieści się bowiem gdzieś na obrzeżach mocno dogorywającej dziś polskiej krytyki, ona sama nie chce uczestniczyć w naszych bieżących sporach, zbyt często przypominających przelewanie z pustego w próżne. Nie ma potrzeby publicznego występowania przed mikrofonem lub kamerą, jeśli już woli za kamerą bądź własnym tekstem się ukryć. Ma świadomość pozostawania na uboczu. Pisze, bo chce, a nie bo musi. Z powodzeniem wyobrażam sobie moment, kiedy współczesny teatr przestaje ją interesować, dlatego bez namysłu porzuca klawiaturę i poświęca się jedynie telewizji, kręceniu poruszających dokumentów, a choćby i o ludziach sceny. Może przez chwilę odczuwałaby brak, ale chyba nie trwałoby to długo.

Z czasem pisanie o teatrze stało się dla autorki "Spaceru po barykadach" zajęciem równoległym, ale nigdy nie przerodziło się w fach podstawowy. Dobrze to robi właśnie trafiającej do naszych rąk książce. Znać w niej i wytrawne pióro, i zrozumienie dla opisywanych spraw i osobowości, ale i podejście nieszablonowe, nacechowane wyjątkowym dla krytyka dystansem. Nie znaczy to, że Jolanta Kowalska nie traktuje swojego teatropisania poważnie. Mówi tylko - tak mniemam z przeczuciem graniczącym z pewnością - że teatr bynajmniej nie jest dla niej całym światem, a tylko jednym z wielu jego elementów. Fragmentem większej całości, wcale nie ważniejszym od innych. Za to wartym opisu, chociażby w znanym sobie, a potem na wskroś zgłębianym wycinku.

Jolanta Kowalska zaznacza we wstępie, że recenzentem stała się niejako przypadkiem. Jesienią 2006 roku redakcja "Teatru" szukała kogoś, kto widział jeleniogórskie Espresso w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej i byłby gotów o tym spektaklu napisać. Kowalska zaryzykowała, w ten sposób rozpoczynając trwającą do dziś współpracę z miesięcznikiem. Pełni w nim rolę kogoś na kształt korespondenta z Dolnego Śląska, opisując przedstawienia z teatrów wrocławskich, z wałbrzyskiego Dramatycznego, z Legnicy od Modrzejewskiej, z Jeleniej Góry wreszcie. Z tekstów Kowalskiej ułożyć można zatem całkiem porządną kronikę inscenizacji Teatru Polskiego we Wrocławiu, tych, które dziś już na trwałe zmieniły oblicze tej sceny. Można przyjrzeć się z bliska fenomenowi prowadzonego przez Jacka Głomba Teatru Modrzejewskiej, przypomnieć sobie, jak inicjował on rewolucyjne zmiany, łącząc lokalne treści z komunikatywnym dla wszystkich przekazem, a potem skręcił mocno w stronę teatru opowieści. Warto też prześledzić ewolucję muzycznego Capitolu - pod dyrekcją Wojciecha Kościelniaka, a potem (i do dziś) Konrada Imieli, odchodzącego od tradycyjnie traktowanych operetek i rozszerzającego w stronę odważnego eksperymentu definicję musicalu.

Łatwo wytłumaczyć trafnie wybrany tytuł zbioru. "Spacer po barykadach", bo w opisywanym przez Kowalską czasie - od grudnia 2006 roku do ubiegłorocznych "Dziadów" Michała Zadary i "SAMA, czyli przygotowania do życia w rodzinie" Marii Wojtyszko i Jakuba Krofty - Dolny Śląsk stał się forpocztą zmian w polskim teatrze, wykuwania nowych estetyk, stylów, sposobów rozmowy z widzem. Na start Kowalska recenzentka się spóźniła, bo nie opisywała wałbrzyskiej dyrekcji Piotra Kruszczyńskiego, czasem nawiązując jedynie do powstałych wówczas inscenizacji Jana Klaty (Rewizor, córka Fizdejki). Nie ma tu również analizy "Sprawy Dantona" Klaty, chociaż są jego "Utwór o Matce i Ojczyźnie", "Titus Andronicus" i "Jerry Springer - The Opera" (jeden z moich ulubionych fragmentów zbioru). A może to kwestia wyboru autorki i redaktorów tomu? Można zatem ze "Spaceru po barykadach" wykroić całkiem sporą autorską monografię Teatru Modrzejewskiej w Legnicy, reprezentowanego aż przez sześć tekstów recenzenckich. Rekord należy jednak do najważniejszych scen dramatycznych Wrocławia: Teatr Współczesny recenzowała Kowalska osiem razy, Teatr Polski - aż jedenaście. Wynika z tego tyle, że książka siłą rzeczy skupia się na analizie twórczości reżyserów związanych z tymi placówkami. Mamy więc wnikliwe opisy spektakli Agnieszki Olsten (Samsara Disco i Kotlina), wspomnianego już Klaty, Barbary Wysockiej (Szosa Wołokołamska, Filoktet) albo też inscenizatorów współpracujących z Capitolem (Wojciech Kościelniak, Tomasz Man).

Jeśli typować bohaterów zbioru Kowalskiej, wskazałbym jednak przede wszystkim na Michała Zadarę, wnikliwie obserwowanego przez autorkę niemalże od początku artystycznej drogi, ze wskazaniem oczywiście na dokonania wrocławskie. Poświęca mu pisarka świetny portret, w którym - jakże mi tego jednak brakuje w innych miejscach książki - wygląda wreszcie poza swój Dolny Śląsk, własną małą teatralną ojczyznę. Rzuca wrocławskie dzieła artysty na tło projektów z innych miejsc: bydgoskich "Wielkiego Gatsby'ego" i "Szalonej lokomotywy", krakowskich "Ifigenii" i "Fedry", wreszcie szalenie ważnych dla Zadary spektakli z warszawskiego Narodowego - "Aktora" i niedawnych "Zbójców". Kowalska wyrokuje, że zniósł on odwieczną sprzeczność między wiernością literaturze a autonomią sztuki teatru, podkreśla nacisk, jaki od swych początków aż do "Dziadów" kładł na kontakt z tekstem źródłowym. Dostrzegam coś symbolicznego w tym, że recenzencką część książki otwiera "Kartoteka" Zadary ze Współczesnego, a niemalże zamykają ją jego "Dziady". W opisie licznych przedstawień stara się zwykle brać jego stronę, ewentualne wątpliwości, gdy tylko można, rozstrzygać na korzyść twórcy. To zresztą jedna z cech charakterystycznych dla jej pisarstwa teatralnego.

Recenzentka "Teatru" nie spełnia się w ostrych tyradach, jeśli już, to woli stawiać znaki zapytania. Nie bawią jej też publicystyczne repetycje i jednoznaczne oceny. Także dlatego teksty ze Spaceru po barykadach domagają się uważnej lektury. Wiele zawiera się w nich pomiędzy wierszami, w opisach scen, w odmalowaniu pozateatralnych kontekstów. W ten sposób śledzi Jolanta Kowalska rozwój kariery Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego, próbując zrekonstruować ich artystyczną strategię i jej zmiany. Znów zdaje się dyskretnie kibicować duetowi - jako tym twórcom, którzy sieją ferment i których działania mogą stać się zalążkiem trwałej zmiany. Ją właśnie na przykładzie scen Dolnego Śląska opisuje Kowalska niemal w każdym tekście.

Sympatia autorki wobec artystów, a więc jej bohaterów, nie oznacza, że pozwala sobie na stronniczość. Przeciwnie, zajmuje zwykle pozycję obiektywnego obserwatora, na bieżąco analizującego wypadki wokół teatrów, sporządzającego bilanse zysków i strat. Najlepszym tego dowodem jest tekst o przerwanej po dwóch latach dyrekcji Wojtka Klemma w Teatrze Norwida w Jeleniej Górze. Kowalskiej może i żal niezrealizowanych tam projektów oraz zmarnowanego pomysłu na teatr, jednak rzetelność każe jej odnotować ogrom popełnionych w Jeleniej Górze błędów, przede wszystkim gdy idzie o komunikowanie się z miejscową publicznością.

"Spacer po barykadach" składa się z dwóch mocno rozbudowanych części. W pierwszej znajdują się portrety ludzi i miejsc, w drugiej recenzje. Prawda, są one świetnym dokumentem z opisywanego w książce okresu, ale spokoju nie daje mi sam nagłówek. Eseistyka Kowalskiej wykracza bowiem daleko poza pisanie tradycyjnych recenzji, nawet wyrzeka się respektowania ich reguł. Nazwałbym raczej teksty z tej książki portretami przedstawień. Pisanymi według wzorców, które wpoił Jolancie Kowalskiej jej wielki mistrz - profesor Zbigniew Raszewski. Ze swojej strony dorzucam jeszcze Andrzeja Wanata. Po lekturze "Spaceru po barykadach" - zbioru właśnie, a nie porozrzucanych po zeszytach "Teatru" szkiców - sądzę, że musiała być autorka jego uważną słuchaczką i czytelniczką.

***

autor / Jolanta Kowalska

tytuł / Spacer po barykadach

wydawca / Instytut Książki

miejsce i rok / Kraków - Warszawa 2015

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji