Artykuły

Śmierć uczłowieczona

Ostatnie spotkanie Józefa Szajny z literaturą należy zaliczyć o szczęśliwych. Ładne, konsekwentne, bardzo czytelne a przy tym, jak zwykle u tego artysty sugestywnie plastyczne, przedstawienie "Śmierci na gruszy" Witolda Wandurskiego, zostało przez reżysera, zgodnie zresztą z zamierzeniami autorskimi, potraktowane jako zabawa sceniczna. Choć oczywiście Szajna, musiał wyjąć ten utwór ze zbyt ścisłych powiązań ze sprawami i tłem już przebrzmiałymi. Natomiast sam kształt sceniczny na pewno zadowoliłby autora. Obaj zresztą twórcy są sobie bliscy w traktowaniu roli reżysera i inscenizatora w teatrze.

Sztukę o śmierci uwięzionej na gruszy i perypetiach wynikających z jej przymusowego urlopu traktuje Szajna raczej w kategoriach przypowieści filozoficznej niż politycznej, a przede wszystkim pełnego wigoru, fascynującego wizualnie widowiska teatralnego. W przemieszanie rzeczywistości ludzi i rzeczy wpisana śmierć wiąże świat człowieka i przedmiotów. Ujawnia się to w euforyjnym tańcu śmierci, w którym jest drwina i wyzwanie, ale przede wszystkim - przerażenie. Postacie obciążone marionetami, kryją pod karnawałowym kostiumem i rekwizytem lęk przed nią wyrażając, jakże nierozsądny i krótkotrwały, triumf.

Dużym osiągnięciem aktorskim jest rola Ireny Jun (Śmierć). To mocny akcent w całej zabawie scenicznej. Artystka potraktowała złowrogą i fascynującą jednocześnie postać zgodnie z tekstem. To śmierć uczłowieczona, śmierć, która pomaga przekroczyć próg wiecznością, groźna ale i współczująca. Lecz tam, na gruszy Wyrobnika, gdy wokół szaleje cały obrzydliwy biznes wojenny - śmierć staje się drapieżna, okrutna. I okazuje się, że twarz śmierci może być pod trupią maską, którą odrzuciła - ludzka i współczująca, ale także odrażająca i okrutna.

Było w tym przedstawieniu kilka ról, w których aktorzy jakby wyzwolili się spod sugestii rekwizytów i kostiumów, od narzucanego przez reżysera zrównania form żywych i form plastycznych zbliżając się ku aktorstwu, bardziej niż w innych inscenizacjach Szajny, zindywidualizowanemu.

Taką właśnie postać Wyrobnika stworzył Stanisław Brudny. W niewielkiej rólce Pachciarza podobał się Antoni Pszoniak, Wiesław Nowosielski zagrał zabawnie karykaturalnego Policjanta, a Helena Norowicz wynędzniałą, ale zadziorną Wyrobnikową.

W zabawnych rolach trzech knajaków, wesołych kumpli z przedmieścia, którzy tak łatwo przerodzili się w krwiożerczych a niezdarnych generałów wystąpili: Józef Wieczorek (Antek), Tomasz Marzacki (Wojtek), Eugeniusz Kamiński (Kaźmirek).

"Śmierć na gruszy" reżyseruje Józef Szajna po raz drugi, i to przedstawienie należy do najciekawszych spektakli jego teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji