Artykuły

Poznań pożegnał mistrza

Na deskach Teatru Polskiego w Poznaniu odbyło się 100, a zarazem ostatnie przedstawienie Mistrza i Małgorzaty w reżyserii Grigorija Lifanowa. To chyba największa inscenizacja w poznańskim teatrze, przygotowana z rozmachem, jaki bardzo rzadko gości na deskach teatrów dramatycznych. Nic więc dziwnego, że publiczność nie chciała pozwolić na pożegnanie z tym tytułem i wykorzystała wszelkie sposoby, żeby obejrzeć spektakl raz jeszcze - pisze Marta Łuczkowska w portalu Świat Kultury Poznań.

Pierwsze pożegnanie z "Mistrzem i Małgorzatą" Bułhakowa odbyło się 22 lutego 2015 roku, ponad pięć lat po premierze. Poznańska publiczność, która zazwyczaj rzadko zachwyca się klasyką, postanowiła jednak zawalczyć o kolejną możliwość spotkania z tym tytułem. Fani Teatru wykorzystali w tym celu nawet bardzo współczesne media społecznościowe, gdzie założyli specjalną grupę sympatyków powrotu "Mistrza" na deski. I udało się! Dyrekcja Teatru Polskiego w Poznaniu postanowiła zrobić swojej publiczności niezwykle miły prezent i spektakl powrócił na scenę. Tym samym, przez ponad pięć lat, udało się go wystawić dokładnie 100 razy - zawsze przy pełnej widowni.

Logistycznie, jest to jeden z tych spektakli, których wystawienie jest niemałym wyzwaniem. Ponad trzydziestoosobowa obsada, w tym obecność aktorów występujących w Poznaniu gościnnie, a także rozbudowana scenografia sprawiają, że jego powrót na scenę był dużym ukłonem w stronę publiczności. Ten ukłon został doceniony długimi owacjami na stojąco.

Na szacunek i brawa zasługuje także sama sztuka - wierna powieści, ironiczna o delikatnym zabarwieniu humorystycznym, a jednocześnie mroczna, tajemnicza balansująca na pograniczu magii i choroby psychicznej. To dramat o szatanie i jego kompanach, dla których nie istnieją żadne granice, zarówno terytorialne, jak i psychiczne. Potrafią być wszędzie i są gotowi zrobić wszystko, na co tylko mają ochotę. Zło staje się dla nich dobrem, a dobro zamieniają w zło. W roli mrocznego, wzbudzającego strach Wolanda wystąpił Piotr B. Dąbrowski, a jego kompanami byli Jakub Papuga w roli Behemota, Anna Sandowicz jako Hella, Piotr Szrajber, czyli Asasello i Sebastian Cybulski wcielający się w Korowiowa. I to właśnie ten ostatni jest mistrzem, choć nie tytułowym, tego spektaklu - zachwyca od chwili, w której pojawia się na scenie po raz pierwszy, a staje się to niemal w pierwszej scenie. Jest komiczny, zabawny, intrygujący, wzruszający i niezwykle prawdziwy w swojej roli. Nawet Woland nie skupia na sobie uwagi widza w tak dużym stopniu, jak czyni to właśnie Korowiow. Sam Bułhakow byłby z niego dumny.

Po drugiej stronie mocy stoją niespełnieni literaci szukający pocieszenia, uznania w oczach kolegów, a nade wszystko wolności i własnej drogi. Poszukiwanie wyzwolenia z ogólnie przyjętych zasad pisania, prowadzi ich wprost do szpitala dla obłąkanych. Tam odnajdują pozorny spokój, chociaż tak naprawdę są skazani na zapomnienie i zatracenie w swojej własnej samotności. Tam też niespełniony poeta, Iwan Bezdomny - w tej roli wyjątkowo wzruszający i budzący litość, Łukasz Chruszcz, spotyka swojego Mistrza. Michał Kaleta wcielający się w tytułową postać, buduje bohatera, który godzi się na własne nieistnienie. Jedyne, czego pragnie to absolutna wolność, którą może zaznać tylko po drugiej stronie życia. Wybawieniem staje się dla niego ukochana Małgorzata, która dla odzyskania utraconej miłości, gotowa jest zawrzeć układ z samym szatanem. I tylko diabeł wie, co wydarzy się za chwilę.

"Mistrz i Małgorzata" to spektakl wielkoformatowy, wieloaspektowy, wciągający i wyjątkowy, który na długo pozostanie w pamięci widzów. To jedna z tych sztuk, które wspomina się jeszcze długo po tym, jak po raz ostatni opadnie kurtyna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji