Artykuły

Każdy jest egoistą

Po 33 latach znów na scenie szczecińskiej Jean Anouilh. Niewąt­pliwie jeden z najpłodniejszych dramaturgów naszych czasów, określany przez wielu "współcze­snym Molierem". Jego sztuki, a miał ich w dorobku około 50, nie schodziły z repertuarów teatral­nych przez okrągłe pół wieku, to znaczy do jego śmierci w paź­dzierniku 1987 r., a jak się oka­zuje, teatry w dalszym ciągu nie zamierzają z nich rezygnować.

Te wystawione w Szczecinie, przed 33 laty, to "Skowronek" w reżyserii Ludwika Benoit i "Spot­kanie" w reżyserii Jana Maciejo­wskiego, przy czym "Skowronek" - parafraza dziejów Joanny d'Arc, zszedł ze sceny dopiero po stu spektaklach. Nawiasem mó­wiąc wystawienie Anouilha w tamtym okresie (1956 r.), było w naszym życiu teatralnym znaczą­cym wydarzeniem, jako pierwsze ze spotkań ze współczesną drama­turgią zachodnią po wojnie.

Później jednak Jean Anouilh nie zrobił specjalnej kariery w Polsce. Teatry polskie po prostu ani za jego sztukami zbytnio nie przepadały, ani wyraźnie od nich stroniły. Choćby z tego powodu na uwagę zasługuje najświeższa premiera w Teatrze Współcze­snym, to znaczy "Pępek" ("Le nambril"), farsa, która miała w Paryżu swoją prapremierę w 1982 r. w teatrze Atelier.

Jak na farsę, sądzę, "Pępek" trochę różni się od utworów tego gatunku do jakich nas teatry przyzwyczajały. Myślę, na przy­kład, o "Czarującym łajdaku" Chesnota w Teatrze, Polskim i o "Jak się kochają w niższych sferach" Ayckbourna w Teatrze Współczesnym. Można by uznać, że "Pępek" wobec nich, to farsa z trochę większymi ambicjami, bardziej powiedziałbym, intelektu­alna, i to nie tylko ze względu na zawarte w niej odniesienia literacko-artystyczne. Z drugiej starony, jakby w zamian za to, trochę mniej zgrabna w swojej konstrukcji dramaturgicznej, to jest w budowie akcji i sytuacji scenicz­nych.

Każdy człowiek jest egoistą, a często więcej, bo egocentrykiem - twierdzi główny bohater "Pęp­ka", Leon - dramaturg odnoszą­cy niejakie sukcesy, o czym mo­głoby świadczyć dość pokaźne, zdaje się, konto bankowe. Jeżeli by założyć, że ten Leon jest, być może, w jakiejś mierze autoport­retem samego Anouilha, to trzeba by zarazem przyznać, że jest on przede wszystkim bardzo autoiro­niczny.

Ów Leon, na scenie Teatru Współczesnego w udanym, nie przerysowanym, powiedziałbym, wykonaniu Jacka Polaczka jest jak sam przyznaje, egoistą ale, jak widzimy, egoistą niespełnionym, bo nie dopuszczają do tego jego naj­bliżsi. Leon ma same kłopoty i to nie tylko z wielce dokuczliwą podagrą, ale również z eks-żoną Ardelą (Krystyna Demska), z aktu­alną przyjaciółką Józefiną (Magdalena Myszkiewicz), ze zbyt "nowo­czesnymi" córkami: Luce i Marie-Christine (Beata Zygarlicka i An­na Januszewska), z synem Artu­rem (Robert Gondek) i zięciem Bernardem (Tomasz Jankiewicz), z najniższym przyjacielem, pisa­rzem zresztą, prozaikiem, Gastonem (Jacek Piątkowski), a do tego z hydraulikiem którego "diagno­zy" i żądania reprezentuje na scenie Gosposia (Urszula Nowacka). Wszystkim rzecz jasna, chodzi wy­łącznie o pieniądze i ostatecznie otrzymują je, ponieważ Leon, chociaż oceniający ich bez złudzeń, dla tzw. świętego spokoju nie po­trafi być do końca egoistą.

"Pępek" reżyserował w Teatrze Współczesnym Witold Skaruch w bardzo tradycyjnej w zamyśle scenografii Małgorzaty Treutler. Nie znam tekstu sztuki, ale przedsta­wienie pozwala przypuszczać, że reżyser nie potraktował go zbyt swobodnie, w rezultacie czego nie on chyba jest winien niektórych słabości, jakie cechują "Pępek" na scenie. Myślę mianowicie o tym, że nazbyt często Leon zwraca się wprost do publiczności i nie w każdym przypadku te jego kwes­tie można zakwalifikować jako tzw. monolog wewnętrzny i o tym, że farsa Anouilha, to w gruncie rzeczy nader luźna kompozy­cja szeregu skeczy. Do tego stop­nia luźna, że jeżeli chodzi o nie­które sceny, nawet kolejność ich nie ma istotnego znaczenia.

Nie to jest jednak w przedsta­wieniu najważniejsze. Liczy się, że "Pępek" jest doprawdy dowcipnym przedstawieniem, dostarczającym widowni niezłej zabawy. W dużej, a bodaj w największej mierze za­sługa to wykonawców, którzy z banalnych nawet sytuacji scenicz­nych potrafili wydobyć wiele ko­mizmu. Reżyserska i aktorska in­wencja nadają sztuce Anouilha sporo ujmujących smaczków. Poza Jackiem Polaczkiem, którego Leon w jakiś sposób reguluje tempo i temperaturę akcji scenicznej, w moim odczuciu najwięcej tej zasługi dzielą Tadeusz Zapaśnik ja­ko Tragarz I, Tomasz Jankiewicz, jako nadęty głupiec Bernard oraz Jerzy Ernz - Doktór, tworzący wraz Polaczkiem niejako samo­istny, przekomiczny skecz o leka­rzu i jego pacjencie. Obsadę wy­konawców uzupełnia w scenie fi­nałowej Mieczysław Banasik - Dziennikarz I oraz Jan Niemiaszek - Dziennikarz II, wcześniej - Tragarz II obok Zapaśnika.

"Pępek", jakkolwiek by nie są­dzić, nie jest w aktualnym reper­tuarze naszych teatrów jakimś bardziej znaczącym wydarzeniem artystycznym ale jest no prostu przyzwoitym przedstawieniem, które z pewnością można zarekomendować tzw. szerokiej publiczności. W dobie dotkliwych trudności, ja­kie ostatnio przeżywają nasze te­atry, do których należą także pu­stawe widownie, "Pępek" stanowi pozycję, która uczciwie odpłaci widzom ewentualne powodzenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji