Artykuły

Wspaniała przygoda z Edwardem

"MASZKARON" sięgnął po sztukę świetnego, chyba najwybitniejszego współczesnego dramatopisarza włoskiego

EDUARDA DE FIL1PPO "Cy­linder" (w przekładzie Bar­bary Durbajło). Sięgnął odważnie. Mówię to otwarcie ponieważ żywiłem obawy, że reżyser i aktorzy nie oprą się niekłamanej żywiołowości sce­nicznej wydarzeń. Eduardo de Filippo tak, ten wielki ak­tor, reżyser, kierownik sceny, autor sztuk, które stały się scenariuszami filmów "Nea­pol, miasto milionerów", "Zło­to Neapolu", twórca "Kobiety nieruchomej", autor sztuk granych w Londynie, Mo­skwie, Nowym Jorku, Paryżu, Budapeszcie, Warszawie, twór­ca "Filumeny Marturano", "Długonogiego kłamstwa", "Głosów z zewnątrz" - w swych dziełach zawsze docho­dzi do pewnej granicy i nigdy jej nie przekracza. Daleki od sensacji - zawsze idzie drogą sensacji. Daleki od popular­nych chwytów polegających na obserwacji ludzkich sła­bości - potrafi ukazać siłę człowieka: moralną, społeczną, rodzinną. Ten wspaniały twór­ca, urodzony 24 maja 1900 ro­ku w Neapolu, zmarły trzy la­ta temu był moralistą.

"Cylinder" jest właśnie ta­ką dziwna sztuką, gdzie rze­koma prostytutka ma przy­ciągnąć klientów. Wyłudza pieniądze, potem mówi, że mąż jej umarł i właśnie leży tu, za zasłoną. Całą tę aferę wy­myślili ludzie biedni i kiedy pojawił się ktoś, kto sypnąć chce pieniędzmi, ponieważ "le­karz zalecił" - do trudnego egzaminu pani Rita "podejść" nie może. No ale bogacz zasypia, potem budzi się, po­tem udaje, że wszystko się od­było "jak trzeba". Biedni lu­dzie zaczynają sobie wyszarpywać pieniądze. Zostajemy sami z problemem kto jest i kto nie jest uczciwy. Nie za­pominajmy że biedacy nie mają czym zapłacić czynszu.

ROMAN KORDZIŃSKI nie przekroczył granicy. Jego re­żyseria jest przejrzysta, ak­torzy wyraźnie podporządko­wali się owemu łatwo spraw­dzalnemu wskazaniu: to nie jest sztuka o łóżku, to jest sztuka o szlachetności, która jawi się w skrajnie niesprzy­jających warunkach.

WITOLD GRUSZECKI jako Attilio znowu wysunął się na czoło zespołu. Niczego nie do­powiedział do końca, wszystko opatrzył znakiem zapytania. Przecież był starszym, ele­ganckim mężczyzną, który - czyni sobie żarty? Naprawdę pokochał Ritę? ALICJA KU-BASZEWSKA w roli Rity, swoistej "przynęty" - od sceny awantury z nagle ożyłym Rodolfem była znakomi­ta. W kilku gestach, w kilku zdaniach, w kobiecym zagnie­waniu, wyrzuca wspólnikom brak szlachetności... uczuć. Kiedy idzie przez scenę, odziana w męski płaszcz i wy­głasza serię nauk - przed­stawienie zyskuje właściwy ton i barwę oskarżenia i wy­mówki. Piękną rolę Rodolfa stworzył RYSZARD GAJEWSKI-GĘBKA: nie przesadzał. Nie szedł ku grotesce, ponie­waż doskonale wyczuwał dy­stans wobec otaczających go przedmiotów. Musiał je "ograć" - ale sytuacje z pow­stającym nagle z martwych mężem potem kłótnia o forsę to takie minuty w przedsta­wieniu "Maszkarona", które przynoszą prawdziwą chwałę artyście. Osobno słów kilka trzeba powiedzieć o ANDRZEJU FRYDZE w roli Agostina i o ZINAIDZIE ZEGNER w roli Bettiny. Bałem się tu błaze­nady, jakiegoś cyrku. Artyści doskonale wykorzystali swoje warunki zewnętrzne. Bettina była w miarę wyzywająca, Agostino w miarę filozofują­cy. STANISŁAW BERNY jako Antonio i ANTONI ŻU­KOWSKI jako Roberto dobrze zagrali role epizodyczne, przy czym Berny rozmowę z Ritą w pierwszej scenie przedsta­wił niczym fragment dobrego, realistycznego filmu.

"Cylinder" de Filippa jest spektaklem bardzo sprawnym i prawdziwie wzruszającym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji