Artykuły

Poławiacze samowarowych pereł

Głównym problemem teatru naszego nie jest teatr, lecz krytycy. To narasta. Potężnieje stajnia tych recenzenckich poławiaczy samowarowych pereł, tych Pomysłowych Dobromirów, co to już nawet nie co sezon, ale co kwartał taśmowo montują sztuczne gwiazdeczki jednego kwartału. Byli już młodsi-zdolniejsi, Słobodzianek, brutaliści, Villqist i pokolenie porno. Potężnieje krytyka ideologiczna, która do zawczasu zespawanych sztanc wciska mniej lub bardziej niezdolnych klientów. I interes jakoś się kręci. I co? I oto mamy epokę Klaty Jana! - pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.

Co człowiek rozgarnięty pojmuje, co mu się przypomina, jaki przedmiot mu w głowie majaczy, co widzi, gdy czyta słowo "samowar"? Strusia widzi? Emu? Sałatkę z porów? Młockarnię? Wiejski odpust? Karpia po żydowsku?... A może jednak, Boże drogi, wciąż jest, jakeś przykazał, więc gdy normalny czyta "samowar", to widzi - samowar?

W "Trzech siostrach" Antoni Czechow powiada: "Wchodzi Czebutykin, za nim żołnierz ze srebrnym samowarem". A Krystian Lupa, który sztukę tę w Bostonie z końcem zeszłego roku wyreżyserował - co pojął z "samowara"? Piotr Gruszczyński, krytyk uduchowiony, nie zostawia złudzeń. Oto "Tygodnik Powszechny" z 18.12.2005. Czytam...

"Kilku żołnierzy wnosi na scenę ogromny przedmiot zakryty ciemnozielonym welurem. Uroczyście odsłonięty podarunek jest groteskowy. To wypełnione wodą szklane akwarium, w którym umieszczono naturalnych rozmiarów białą głowę z postawionymi ciemnymi włosami. Głowa topielca ma szeroko otwarte usta, z których wystaje ruszający się w rytm arii z "Poławiacza pereł" rybi ogon".

Cóż ja - konserwatysta, nielot semantyczny i zachowawczy kunktator, dla którego "samowar" to samowar - cóż dodać mogę, skoro wobec tej perły inscenizacyjnej opadają pióra wszelkie, poza piórem Gruszczyńskiego? Mogę tylko przysiąc. Otóż, z recenzji Gruszczyńskiego wynika, że Lupa znów miał genialną, nieobalalną, najświętszą rację! Honor Czechowa, który w kwestii samowara pomylił się karczemnie, został przez Lupę ocalony w Bostonie!

Niestety, Boże drogi, na świecie już nie jest tak, jakeś przykazał - "samowar" to już nie samowar. Przyszło nam ocknąć się w ojczyźnie teatru, gdzie "samowar" to sztuczny łeb, co ma w ryju karpia merdającego ogonem. I niech to będzie przysłowiowa soczewka, w której się sedno minionego krakowskiego roku teatralnego skupiło.

1 stycznia obudziliśmy się z ręką w ambitnym nocniku w kształcie akwarium, w którym gips, płetwa i nuty Bizeta czule się do siebie tulą. Kto zacz Lupa? Szkoda epitetów. Najpotężniejsza potęga nadwiślańskiej Melpomeny. Czyż nie? Każdy pragnie być studentem Lupy bądź aktorem Lupy. Każdy młody reżyser, student i kandydat, pragnie być jako ten Lupa. Każdy paź-artysta i każdy paź-krytyk ze stajni intensywnie uduchowionych Pomysłowych Dobromirów - chce "samowar" pojmować tak, jak pojmuje go Lupa, czyli głębinnie. Amen.

A jeśli tak, to nie ma się co dziwić, że wśród recenzentów ze wspomnianej stajni, w minionym roku w Krakowie wzięcie największe miały: akwarium z gołym Jerzym Święchem w czerwonej cieczy, czyli "Zaratustra" Lupy; kałasznikowy, z którymi jacyś bawiący się w wojnę chłopcy w Starym Teatrze po scenie ganiali na okoliczność ambitnego uwspółcześnienia Słowackiego; saksofon tenorowy, w który, na okoliczność ambitnego odkurzenia Fredry, na scenie dmuchała głucha aktorka; wreszcie teatr Łaźnia Nowa, kto wie, może z powodu czajnika w "Lisie filozofie" Sławomira Mrożka...

Jeśli w Ameryce odkrywcze było akwarium z łbem, rybą i Bizetem, to czemu w Polsce nie miałyby być odkrywcze: kałasznikowy, saksofon i czajnik? Jeśli w Bostonie gips z rybą w gardle świetnie sprawdził się jako "samowar", to czemu goły Święch nie miałby się w Krakowie sprawdzić jako blady glonojad? Tak, nie dziwię się. Od lat ani teatralnym modom, ani recenzenckim zachwytom się nie dziwuję, ale pierwszy raz pospolite ruszenie wszystkich tych gipsów, ryb, Bizetów, kałasznikowów, saksofonów, czajników i bladych glonojadów, oraz wszystkich nad tą tandetą wyszczekiwanych panegiryków - z absolutną obojętnością przyjąłem. Jakby to bułka z masłem była.

Zrozumiałem istotę. Głównym problemem teatru naszego nie jest teatr, lecz krytycy. To narasta. Potężnieje stajnia tych recenzenckich poławiaczy samowarowych pereł, tych Pomysłowych Dobromirów, co to już nawet nie co sezon, ale co kwartał taśmowo montują sztuczne gwiazdeczki jednego kwartału. Byli już młodsi-zdolniejsi, Słobodzianek, brutaliści, Villqist i pokolenie porno. Potężnieje krytyka ideologiczna, która do zawczasu zespawanych sztanc wciska mniej lub bardziej niezdolnych klientów. I interes jakoś się kręci. I co? I oto mamy epokę Klaty Jana!

Ideologia - cały ten wrzask o teatr młody, polityczny, społecznie zaangażowany i dziarsko, z godną Lupy bezkompromisowością POJMUJĄCY SŁOWA KLASYKÓW - wyprzedziła oto cud pojedynczych, intymnych spowiedzi teatralnych. Wyprzedziła, bo trybuni ideologii utracili pokorę wobec słów. Weźmy taką Joannę Targoń.

Otóż, jeśli w swym podsumowaniu zeszłego roku, pt. "Wreszcie jest się o co kłócić", Targoń w tej samej intonacji, bez mała identycznymi słowami i z jednakim zachwytem pieje o fantastycznie subtelnym "Krumie" Krzysztofa Warlikowskiego i wspomnianej już hucpie romantycznych kałasznikowów, znaczy to, że Targoń już nie wie, co pisze. Gdy słowa są trupami, prawda jest tylko kwestią mocarności tuby i stopnia bezczelności dekretów. Oto istota, którą pojąłem. I coś jeszcze. Układ ten szybko się nie zmieni - łatwizna grzmocenia sztancami jest zbyt kusząca.

Nie zatem, szanowna Targoń i cała reszto ideologicznych Dobromirów, w istocie nie ma się o co kłócić, bo nie sposób się kłócić z kimś, kto może zadekretować nawet to, że krowa miauczy. Co więc robić? Co czynić w ojczyźnie teatru, którego artystom i nadwornym gryzipiórkom prosty "samowar" kompletnie wymknął się spod intelektualnej kontroli?

Wbrew pozorom odpowiedź jest prosta i kojąca. Filozof mawiał: z powrotem do rzeczy! Czyń zatem to, co czyniłeś w roku zeszłym. Łaź do teatrów i wyłuskuj rzeczy czyste, drobiazgi spoza oficjalnych sztanc Dobromirów. Idź do Groteski, bo nie bez przyczyny Targoń w swym podsumowaniu nie wymieniła jej. Ona się tam, bidula, gubi myślowo, bo tam "samowar" to - o zgrozo! - samowar. Idź do Groteski, bo w tym dwukrotnie w zeszłym roku nagrodzonym ansamblu, będzie jak było - pokora wobec koloru, kształtu, iluzji i magii wszelkiej scenicznej metafory. Idź też do KTO.

O KTO Targoń też się nie zająknęła, bo tam z "samowarem" jest skandal ten sam, co w Grotesce. Za cholerę nie chce być ani żurkiem, ani rudą płukanką, ani pelargonią! Jest sobą. Tak jak tylko sobą było pięć mikrych przedstawień, opowieści ulepionych tylko ze słów, gestów i kilku rekwizytów, opowieści bez pretensji do uleczania świata. Podobnie w Teatrze Słowackiego. Kiepściej w Bagateli, ale jednak. Nieźle w Teatrze Ludowym - na Scenie pod Ratuszem.

Idź. Szukaj czystych poszczególności. Przy placu św. Ducha pewnie powtórzy się coś tak lekkiego i cierpkiego jak "Kraina Kłamczuchów" Macieja Wojtyszki. I pewnie, jak w zeszłym roku, błyśnie wyjątkowość aktorstwa choćby Dominiki Bednarczyk, Mariusza Wojciechowskiego albo Grzegorza Mielczarka. W Bagateli przedziwny Sławomir Sośnierz może zbierze do kupy zeszłoroczne przebłyski i pokaże, co znaczy być wielkim klaunem, który śmieszy - cudownie po nic. Jak będziesz mieć fart - pod Ratuszem trafisz na "Surwiwal" Anny Burzyńskiej i Anny Trojanowskiej. To będzie dobra godzina, która nie ocali polskich narkomanów.

Idź, szukaj swoich potraw. Tylko swoich. Jedynie to przetrwa dłużej niż kwartał. Unikaj ryczących sztanc, a jakby co - dla hecy zgódź się z rykiem. Ufaj hecy, bo gdy reżyserzy i krytycy mają dziś pomysły tego rodzaju, że - jak w bostońskim akwarium Lupy - już nawet gipsowym ludziom sztuczne włosy na łbie z wrażenia dęba stają, to jedyną szansą przetrwania jest ciepły cynizm. I gorąca herbata z samowara, który cudem normalności - pozostał samowarem.

Na zdjęciu: Paweł Głowacki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji