Artykuły

Bliskie Nieznajome

VIII Spotkania Teatralne "Bliscy Nieznajomi" w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.

Caryca Katarzyna, Królowa Margot i pięć zwykłych kobiet duńskich... to wąskie grono kobiet, które poznałem podczas Festiwalu "Bliscy Nieznajomi". Nie poznam Klitajmestry ze spektaklu Klaty "Oresteja" i Nataszy ze sztuki Jarosławy Pulinowicz "Marzenie Nataszy" (oba spektakle będą grane w poznańskim Teatrze Polskim sobotę i niedzielę). Szkoda.

Monarchinie są równie intrygujące co zwyczajne duńskie kobiety - taka mnie naszła refleksja po obejrzeniu trzech festiwalowych spektakli. Niestety, w tym roku nie udało mi się bliżej poznać Bliskich Nieznajomych, a właściwie Bliskie Nieznajome. Co mają wspólnego z Polską, z kobietami żyjącymi w naszym kraju w XXI wieku, z naszymi żonami, kochankami, sąsiadkami...?

Królowa Margot (Magdalena Łaska) - marionetka, która sprawia wrażenie pionka przesuwanego przez mężczyzn na szachownicy.

Caryca Katarzyna (Marta Ścisłowicz - na zdjęciu) traktuje dla odmiany mężczyzn jak pionki. W obu przypadkach pojawia się problem ciała kobiecego jako towaru... I chociaż tytułowe bohaterki obu przedstawień ogniskują na sobie uwagę, to również są opowieściami o nas Polakach. "Królowa Margot" jawi się jako swoiście pojęta narracja a o podziale społeczeństwa, którego granicę wyznacza religia. "Caryca Katarzyna" dotyka natomiast ciągle jątrzącego się problemu uwikłania Augusta Poniatowskiego w politykę i romans z Katarzyną.

Oba spektakle to inscenizacje z teatralnym rozmachem, gra z kostiumem i konwencjami... W obu górą są też aktorki, które tworzą zapadające w pamięć kreacje.

Na przeciwległym biegunie teatru sytuuję się skromny, by nie rzec ascetyczny spektakl Iwony Kempy (jedynej reżyserki na festiwalu poświęconym kobietom) według prozy duńskiego dramaturga Petera Asmussena "Za chwilę. Cztery sposoby na życie i jeden na śmierć". O tym przedstawieniu nie dyskutowało się w mediach, ponieważ reżyserka nie należy do grona teatralnych rewolucjonistów. Najważniejszy jest dla niej tekst i praca z aktorem (w tym przypadku samymi aktorkami) a nie rozbuchany fajerwerk, przykrywający banał i intelektualną mieliznę. Poza tym, Kempa znakomicie czyta autorów skandynawskich i węgierskich, którzy są mi szczególnie bliscy, którzy potrafią łączyć powagę z humorem, rzeczywistość z metaforą. Spektakl "Za chwilę" to przede wszystkim koncert gry aktorskiej na pięć aktorek i akompaniatora.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji