Artykuły

Muzyka otwartej przestrzeni

- Akcja będzie się rozgrywać zarówno w iluzorycznym wnętrzu domu Dalanda, jak i na zewnątrz. Zbudujemy oczywiście statek, ale pojawi się też drugi: statek widmo z upiorami, do połowy zatopiony - Ewa Michnik, dyrektor Opery Wrocławskiej o kolejnym spotkaniu z Richardem Wagnerem i o dramacie żywiołów opisanym w "Latającym Holendrze". Plenerowa premiera 5 czerwca.

Jacek Marczyński: Kontakty wrocławskiej publiczności z muzyką Richarda Wagnera zaczęła pani od dzieła największego i najtrudniejszego - od "Pierścienia Nibelunga". Potem był "Parsifal" i na takim tle "Latający Holender" wydaje się znacznie prostszym przedsięwzięciem. A jak jest w praktyce?

Ewa Michnik: Na pewno to dzieło znacznie krótsze, co może być istotne dla tych, którzy nie mieli wcześniej styczności z dramatami Wagnera, a przecież na nasze superprodukcje przychodzą nie tylko znawcy opery. Ważniejsze jest jednak to, że "Latający Holender" to opera z wczesnego okresu jego twórczości. Wagner miał wówczas 30 lat i dopiero zaczynał samodzielną drogę kompozytorską. W partyturze jest zatem jeszcze wiele odniesień do struktury tradycyjnej opery, ale możemy również znaleźć zapowiedź tego, co w muzyce Wagnera pojawi się w przyszłości. Są tak charakterystyczne dla tego kompozytora motywy przewodnie i dokładne opisanie w partyturze portretów psychologicznych postaci. Przygotowanie tej superprodukcji okazało się natomiast dla nas bardzo skomplikowane, choćby dlatego, że musieliśmy zrezygnować z pierwotnej lokalizacji. Zamierzaliśmy wystawić "Latającego Holendra" w Topaczu, ale okazało się, że muliste dno tamtejszego jeziorka uniemożliwia wybudowanie sceny na wodzie. Udało się przenieść cały projekt na wrocławską Pergolę i w ten sposób wracamy niejako do naszego pomysłu sprzed lat, kiedy przymierzaliśmy się, by organizować tam stałe, letnie festiwale.

Atrakcją Pergoli stała się zamiast nich fontanna.

- I chcielibyśmy ją wkomponować w spektakl. Rozmieszczenie widowni rozplanowaliśmy inaczej niż przy wcześniejszych spektaklach. Tym razem zrobimy to tak, by nie zasłonić widoku całej fontanny, która rzeczywiście jest dziś ważnym obiektem Wrocławia. Na dodatek, jeśli przed premierą zostanie uruchomiona tylna fontanna Pergoli, stałaby się ona tłem wizualizacji, na przykład wynurzającego się z mgły tajemniczego statku Holendra. Z kolei w finale Wagner zapisał w didaskaliach, że postaci dwojga głównych bohaterów unoszą się ku niebu. Zbytni realizm teatralny byłby w tym momencie nie do przyjęcia dla współczesnego widza, ale można to ciekawie przedstawić w poetycki sposób, za pomocą gry świateł i wody. Jeśli fontanna nie zadziała, jesteśmy przygotowani na osiągnięcie podobnych efektów w inny sposób. A finałowa scena "Latającego Holendra" jest ważna dla Wagnera, który wierzył, że uczucie potrafi wiele przezwyciężyć, a prawdziwa miłość osiągnie stan wiecznej szczęśliwości w innym świecie. Owo przenikanie miłości i śmierci, które pojawia się w tej operze, stało się ważnym tematem w jego późniejszych dramatach.

Wcześniejszymi inscenizacjami Operze Wrocławskiej udało się przełamać stereotypową opinię, że polscy widzowie nie lubią Richarda Wagnera.

- "Parsifal", którego mamy w repertuarze od 2011 roku, rzeczywiście bardzo podoba się publiczności. Wiele osób wciąż wspomina naszą inscenizację "Pierścienia Nibelunga" w Hali Stulecia. "Latający Holender" jest jednak inny także dlatego, że powstał na skutek osobistych przeżyć kompozytora. Literackim tematem wiecznego tułacza, błąkającego się na swym statku-widmie, kompozytor zainteresował się stosunkowo wcześnie. Nim jednak napisał tę operę, odbył morską podróż z Rygi do Londynu, przeżywając w jej trakcie gwałtowne sztormy. Tę walkę z żywiołem potrafił potem przekazać muzyką. W partyturze można wskazać zabiegi kompozytorskie naśladujące szum wody. Sygnały płynącego statku oddane są poprzez fagoty i waltornie, przelewające się fale opisane zostały pasażami kwintetu smyczkowego. Podobne przykłady mamy chyba jedynie w "Otellu" Verdiego, choć osiągnięte zostały inną instrumentacją.

Ta morska muzyka może zabrzmieć ciekawiej w naturalnej, otwartej przestrzeni.

- Wydaje mi się, że muzyka "Latającego Holendra" zyska na takiej prezentacji. Mocniej też może wybrzmieć konfrontacja dwóch światów zapisana w tej operze. Jeden to świat realny, w jego obrazie Wagner nawiązuje do Schuberta czy do Mozarta, opiera się na klasycznym akompaniamencie orkiestry. Natomiast świat nierealny to świat tytułowego Holendra. Wagner zastosował tu wiele dysonansów, orkiestra wydaje się być często w kontrze do tego, co Holender śpiewa. Najważniejsza postać kobieca - Senta - to z kolei postać z pogranicza. Z jednej strony dziewczyna "z krwi i kości" - otwierająca II akt jej scena z dziewczętami przy kołowrotkach to typowy operowy numer chóralny. Senta postanawia jednak wypełnić to, co nakazuje jej przeznaczenie, spełnić swój sen i wówczas muzycznie wchodzi w świat Holendra.

Richard Wagner życzył sobie, by trzyaktowego "Latającego Holendra" prezentować bez przerw. Jego zalecenie akceptuje oczywiście festiwal w Bayreuth, ale także wiele innych teatrów.

- Partytura jest tak napisana, że każdy akt przenika w następny. Mamy jednak świadomość, że publiczność, która zechce przyjść na nasz spektakl, jest nieco inna niż fani Wagnera przyjeżdżający z całego świata do Bayreuth. Dlatego zdecydowaliśmy się wprowadzić jedną przerwę bez szkody dla muzycznej harmonii i budowania napięcia całego utworu, który grany jednym ciągiem trwa mniej więcej dwie i pół godziny.

A dla samej orkiestry, która sprawdziła się w przedstawieniach

"Pierścienia Nibelunga", partytura "Latającego Holendra" wydaje się łatwiejsza czy też u Wagnera stopień trudności zawsze jest ten sam?

- Z pewnością komplikacji w tym utworze jest nieco mniej, a sami muzycy półżartem mówią, że po przygotowaniu "Kawalera srebrnej róży", którego w Operze Wrocławskiej wystawiliśmy w grudniu ubiegłego roku, nic już nie jest w stanie ich zaskoczyć. W przypadku "Latającego Holendra" partytura zbudowana jest z wielu fragmentów, które odwołują się do tradycyjnej opery, a prawdziwy styl wagnerowski pojawia się w części opisującej świat nierealny - Holendra i jego upiornej załogi. Mamy do czynienia z sytuacją w pewnym sensie podobną do tej w "Kawalerze srebrnej róży", w którym wszystkie walce powinny zabrzmieć lekko i naturalnie, choć muzycznie są niezwykle skomplikowane. "Latający Holender" jest pod względem rytmicznym znacznie prostszy od opery Straussa, natomiast bardzo ważne jest przedstawienie kontrastów tej muzyki, służące dramaturgii utworu, a także zaznaczenie silnego związku słowa z muzyką, co potem stało się jedną z podstawowych cech dramatów Wagnera.

Mimo stosunkowo niedużej liczby postaci tego dramatu "Latający Holender" ma ogromne walory widowiskowe.

- Oczywiście, a sceneria plenerowa jeszcze może je wzmocnić. Akcja będzie się więc rozgrywać zarówno w iluzorycznym wnętrzu domu Dalanda, jak i na zewnątrz. Zbudujemy oczywiście statek, ale pojawi się też drugi: statek widmo z upiorami, do połowy zatopiony. Otrzymaliśmy co prawda do dyspozycji nieco mniejszą przestrzeń niż w przypadku "Napoju miłosnego" Donizettiego, który wystawiliśmy na Pergoli w 2007 roku. Nie chcemy bowiem zasłonić funkcjonującej tam na co dzień efektownej fontanny. Musimy także uwzględnić, że w tym samym czasie odbywać się będzie w tym miejscu wielka, międzynarodowa konferencja Wrocław Global Forum. Jestem jednak przekonana, że przygotujemy atrakcyjne dla widzów widowisko muzyczne. Zdradzę zresztą, że mieliśmy problemy ze znalezieniem najbardziej dogodnego terminu. W czerwcu szykuje się dużo wydarzeń we Wrocławiu - miasto tradycyjnie obchodzi urodziny, planowane są koncerty i imprezy związane z przygotowaniami do programu Europejskiej Stolicy Kultury 2016, zatem musieliśmy dopasować się do tego harmonogramu. Co ważne - zapowiedziane spektakle "Latającego Holendra" już cieszą się dużym zainteresowaniem wrocławskiej i zagranicznej publiczności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji